04

3.9K 355 48
                                    

~Kai

Jak można być tak uciążliwym...? Czemu on w ogóle jeszcze tutaj jest, skoro firma musi wydawać krocie na jego utrzymanie.  To samo z Luhanem. Obydwoje nie nadają się do tej pracy. 

-Prosimy o zajęcie wyznaczonych miejsc. 

Komunikaty. Wszędzie komunikaty. Wszędzie by tylko nami kierowali, jednak znałem swoje miejsce i wiedziałem, że choćbym chciał to nie byłem nikim ważnym. Byłem zwykłym modelem, nie byłem taki jak Tao czy Baekhyun. Oni wybili się dzięki swoim charakterom i jeśli ktoś twierdził inaczej to się mylił. Wiele krążyło plotek, że dwaj supermodele sprzedali się za pozycje w hierarchii. Gówno prawda. Jeśli ktokolwiek ich znał wiedział, że to nie dziwki, tylko ciężko pracujący ludzie. Luhan też był o dziwo wysoko, ale  tu już miałem wątpliwości co do czystości zagrań. Xi był spokojną wodą, która brzegi rwie. On już mógł się puszczać. Był ładny, był na prawdę piękny i czasem zazdrościłem mu tej jego urody, ale wiedziałem, że to nie jest wystarczające, aby się aż tak mocno wybić. Z kolei Kyungsoo był niesamowitą łamagą, cały czas sobie coś robił, nie było chwili kiedy nie trzeba było mu pomóc. Był żałosny. Strasznie mnie denerwował, najchętniej to bym się go pozbył, ale tak samo jak Luhan był na wysokiej pozycji, nie wiedzieć czemu zawsze go brali do poważnych sesji. I zawsze tak wypadało, że musiałem pracować cały czas razem z nim. Nie odzywałem się do niego żadnym słowem, a ten niczego sobie z tego nie robił i napierdzielał do mnie cały czas. Nawet wtedy kiedy cisza była podstawą. 

-Możesz przestać już gadać?- zapytałem go, kiedy po skończonej sesji, znaleźliśmy się już w vanie, który miał nas odwieźć do dormu. 

-Przecież nic teraz nie mówiłem...- powiedział zdziwiony. Co? Co jest...? Omamy mam? 

-Jak to nie?- zapytałem głupio.

-Tak to.- odpowiedział zdawkowo. To nie było do niego podobne. Przeważnie klepał językiem jak popaprany. Nie to że coś, ale to było dziwne, nie ja wcale się nie martwiłem. Spojrzałem na niego jeszcze raz, wyglądał na przytłoczonego. Tępo wpatrywał się w obraz zza oknem...gdyby jeszcze coś tam widział, a tu nic...czarna noc. Gdy tak się nie odzywał nie wyglądał już na takiego idiotę, za jakiego go brałem. Był słodki...I chociaż nie chciałem tego przed samym sobą przyznać był strasznie pociągający. Teraz zaczynałem po części rozumieć dlaczego każda firma odzieżowa tak się o niego biła, kiedy się nie odzywał był piękny. 

Dojechaliśmy pod budynek w którym mieszkaliśmy, wysiadłem z vana jako pierwszy, zaraz za mną już chciał wysiadać brunet kiedy menadżer poprosił go o pozostanie jeszcze na chwilę. Spojrzałem zdziwiony...gdyby miał mu coś do powiedzenia, powiedziałby o tym przy mnie. Zauważyłem jak Dyo nieznacznie się spiął, zmarszczyłem niezadowolony brwi. Coś tu nie grało.

-Przepraszam menadżerze, ale widzi pan że jesteśmy wykończeni po sesji, jutro pan pogada z Kyungsoo.- powiedziałem nachylając się do okna, tak by menadżer mógł mnie usłyszeć. Na moje słowa westchnął cicho i zgodził się na moją propozycję, odjechał bez żadnego pożegnania. Swoje kroki skierowaliśmy do naszego mieszkania.

-Nie musiałeś.- usłyszałem cichy głos Kyungsoo, kiedy weszliśmy do windy.

-O co w tym chodzi?- zignorowałem jego wcześniejszą wypowiedź.

-Co?- zapytał zdziwiony.- Nie wiem o czym mówisz.

-A ja myślę, że wiesz.

-To Ciebie nie dotyczy Jongin...- odpowiedział chamsko.

-Masz rację, mnie to nie dotyczy. Ale ja przynajmniej mam czyste sumienie.- powiedziałem chłodno, patrząc mu intensywnie w oczy.

-Co to ma niby znaczyć?- ofuknął mnie.

VogueOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz