XII

1.2K 126 1
                                    

Każdy dzień wyglądał podobnie. Nadal każdy w szkole mnie uwielbiał, a treningi były jakieś 3 razy w tygodniu. W soboty zazwyczaj były imprezy (choć zdążały się i takie, w środku tygodnia), a w niedziele każdy trzeźwiał.  

Dziś była sobota, wyjątkowa sobota. Nikt nie organizował żądanej imprezy.

Obudziło mnie pukanie do drzwi, to Rosie. Przyjechała mnie odwiedzić. Gdy otworzyłem, zobaczyłem zupełnie inną osobę, niż to jaką ją pamiętam. Wyglądała okropnie. Widać jej było każdą kość. A oczy były smutne. Na jej rękach oprócz czerwonej branzoletki, były też blizny. Ona się nigdy nie cięła. Jak dużo musiało nie ominąć? Co prawda, rozmawialiśmy ze sobą codziennie, ale ona mówiła, że jest ok i że zaczyna jeść. Teraz wiem, że mówiła mi to wszystko, bym się nie martwił.

Nie byłem w stanie niczego z siebie wydusić, jedyne co zrobiłem, to ją przytuliłem i obiecałem, że wszystko będzie dobrze. Jednak sam już w to nie wierzyłem.

-co ty ze sobą zrobiłaś?
-wyjechałeś...
-musiałem
-jak widzisz, jadłam, i musiałam się za to jakoś ukarać
-ile teraz ważysz?
-może 66 Ibs (30kg)
-oszukałaś mnie... Mówiłaś, że jesz
-nie chciałam cię stracić
-daje ci ultimatum: albo zaczniesz jeść i przytyjesz, albo z nami koniec.

Co miałem powiedzieć?! Martwiłem się o nią i wiedziałem, że nic do niej nie dociera.

Zaczęła płakać, więc ją przytuliłem.

Spędziliśmy razem cały dzień, rozmawiając i śmiejąc się. Jednak jak to bywa, musieliśmy się rozstać. Kolejny raz mieliśmy się spotkać za tydzień. Jest to dla nas motywacja, by dożyć kolejnego dnia.


Lista rzeczy do zrobienia przed śmierciąWhere stories live. Discover now