~~6~~

87 6 0
                                        

Rano obudziłem się z kacem. A raczej zostałem bestialsko obudzony. Hijikata-san wparował do pokoju i zaczął od samego rana wydzierać mi się nad uchem. Głowa cholernie mi pękała od samej jego gadki. Wolno wstałem i poczłapałem się by wziąć szybką kąpiel. Ubrałem mundur i wyruszyłem na zebranie.

Jak zawsze o niczym nowym mowy nie było. Po co ja się tu w ogóle fatygowałem? Westchnąłem obserwując wszystkich. Kogoś mi brakowało. Jedna osoba. Hirako. Zacisnąłem dłoń w pięść i jak tylko mogliśmy się rozejść, skierowałem do jego pokoju.

Niestety zastałem tam tylko porządek. Jego samego nie było. Obejrzałem się zauważając na jego stoliku coś w rodzaju listu. Podszedłem bliżej. List był do mnie. Niezwłocznie otworzyłem i zacząłem czytać. Byłem wkurzony. To brzmiało trochę jak pożegnanie. Idiota! Żeby tak odchodzić. Czy on ma nas za bandę imbecylów? Jak reszta się dowie, że go nie ma to pomyślą, że jednak jest szpiegiem. Dlatego muszę jak najszybciej go znaleźć.

Schowałem list do kieszeni i wyszedłem z komnaty. Niechcąco wpadłem na czarnowłosego. Westchnąłem cicho i zaraz ruszyłem w swoją stronę. Musiałem działać szybko nim cokolwiek się stanie. Jednak... musiałem zostać zatrzymany! Czy jak ja się gdzieś spieszę to nie mogę tak po prostu iść tam gdzie mam pójść?

- Oi, Sougo! Co z twoim pomocnikiem? Nie było go na zebraniu. – powiedział. No jasne, że go nie było. Gratuluje spostrzegawczości.

- On? Z tego co pamiętam miał większego kaca ode mnie. Mówiłem mu by tyle nie pił. Ale kto by tam słuchał dobrych rad. – westchnąłem.

- Więc byłeś teraz u niego by mu przekazać co było na zebraniu? – spojrzał na mnie badawczo.

- Nie ma go w pokoju. – wzruszyłem ramionami. – Pewnie rzyga w łazience.

- No dobrze, więc twoim zadaniem jest poinformowanie go o tym co dziś mówiłem razem z Kondo-sanem. – odparł i poszedł.

- Złam nogę na prostej drodze, Hijikata-san. – mruknąłem i ruszyłem z siedziby poszukać Hirako. Nie mógł być daleko. Tak przynajmniej myślałem.

Szukanie nie miało końca. Postanowiłem zebrać jakieś informacje w Yorozuyi. Na szczęście Gintoki nie był niczym zajęty. Jak tylko usiadłem na kanapie i zacząłem tłumaczyć o co chodzi tak ruda, okulary jak i srebrnowłosy słuchali mnie z przekonaniem.

Podałem list i zdjęcie zaginionej. Patrząc po ich twarzach można było wyczytać tylko jedno. Zmieszanie.

- Okita-kun... nie wiem jak ci pomóc, ale ja na twoim miejscu bym się nie przejmował tylko wywalił go/ją z oddziału. Trapy są wszędzie! To trzeba likwidować. – powiedział Gintoki, dłubiąc w nosie.

- Sadysta się zakochał w tym czymś! – wykrzyknęła ruda zaraz się śmiejąc.

- Współczuję, Okita-kun. – mruknął okularnik.

- To nie trap. Ona udawała i nadal udaje chłopaka. Nie wiem czy nie jest przypadkiem szpiegiem, więc muszę się dowiedzieć i w ostateczności zabić. Dlatego danna proszę byś powiedział mi gdzie ci co szukali tej dziewczyny mogą mieć kryjówkę.

- Po co mam to mówić? Zacznijmy od tego, że wiem tylko, że to gdzieś w środku lasu na pustkowiu. – powiedział znudzonym tonem.

- Zapłacę wam później.

- Podwójnie. – srebrnowłosy wstał z fotela poprawiając się i biorąc swój drewniany miecz.

- Potrójnie. – mruknęła ruda chwytając za parasolkę.

Fanfick [Gintama]Where stories live. Discover now