Rozdział V

94 7 0
                                    

Ostatnie dni mijały spokojnie, nie miałam żadnych problemów, poza zostawaniem po lekcjach. Nie miałam komplikacji z braćmi Brooks. Nie przeszkadzało mi to. Jedynie martwiłam się o Luke'a, który nie odzywał się do mnie od pocałunku. Postanowiłam dziś z nim porozmawiać po lekcjach. Byłam już przy drzwiach wejściowych i na moje nieszczęście był tam również mój ulubiony nauczyciel. Oto ja Rose Tosatti największa szczęściara z wszystkich możliwych. Przepuścił mnie w drzwiach odprowadzając również wzrokiem... Dżentelmen kurwa. Miałam do niego obrzydzenie.

-Panno Tosatti, czy pani klasa nie ma dzisiaj na 9? - on zna lepiej mój plan lekcji niż ja... To przerażające.

-Możliwe. - nie chciałam dłużej z nim rozmawiać, więc po prostu weszłam do szkoły.

-Więc pomoże mi pani w dalszych przygotowaniach do konkursu. Dobrze? W końcu pani się tego podjęła.

-Nie ma problemu.

Zaczęłam przyczepiać dekoracje do ścian. Myślałam o tym jak porozmawiać z Luke'iem. Obawiam się, że może czuć do mnie coś więcej. Wtedy usłyszałam głos nauczyciela.

-Rose przyjdź do magazynku po szpilki. Będę tam czekać. - okej...

Otworzyłam drzwi i podeszłam w stronę obróconego tyłem nauczyciela.

-Rose. Nie musisz się czaić. Jesteśmy tu sami. - Fernando zamknął drzwi. - Nikt nam w niczym nie przeszkodzi, a my w spokoju dokończymy to co SAMA zaczęłaś. - zawsze czułam do niego obrzydzenie... ale tym razem było inaczej. Bałam się. Bałam się, że może mi coś zrobić, co zapamiętam do końca życia. Niestety to nie będą miłe wspomnienia. Zaczęłam się cofać , kiedy on zbliżał się do mnie z chytrym uśmiechem na twarzy. Kurwa. Przeklnęłam na siebie, kiedy moje plecy zderzyły się ze ścianą. - Rose, wiem jak działam na dziewczyny, szczególnie te w twoim wieku. Nie oszukasz swoich uczuć, a jeśli dasz się ponieść będzie nam naprawdę miło. Jeżeli nie będzie tak jak mówię to mi będzie bardzo miło, a tobie... niekoniecznie. - Chciałam wykrzyczeć mu swoje uczucia prosto w twarz, uderzyć go, uciec i nigdy więcej nie spotkać się z tym człowiekiem, ale to było nie możliwe. Byłam zbyt słaba. On może zrobić co zechce, a ja? Najwyżej modlić się o jakiś cud. - Powiedz coś, chcę usłyszeć twój głos.

-Odwal się... - zamknęłam oczy, ponieważ spodziewałam się uderzenia, ale nic się nie wydarzyło. Otworzyłam oczy, a ON bezczelnie zaczął zbliżać się do mnie i jeździć swoimi obleśnymi łapami po całym moim ciele! Jego usta obsypywały moją szyję pocałunkami, a nawet posunął się do tego, aby zrobić mi malinkę! Zajęczałam błagalnie z powodu wstrętu jakiego do niego czułam. - Tak, jęcz to podnieca. - On jedną rękę włożył do swoich spodni, a drugą dobierał się do moich. Tym razem nie wytrzymałam. Zaczęłam krzyczeć, błagać o pomoc i rzucać się we wszystkie strony. Nie panowałam nad tym, nie obchodziło mnie, czy mnie uderzy, będzie prześladował, czy cokolwiek innego. Wpadłam w furię, ale w tej chwili chciałam się od niego uwolnić. Nagle nie czułam już jego dotyku. Otworzyłam oczy i zobaczyłam jak ten mężczyzna szarpie się z kimś. To był Jai. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę.

-Jaidon Brooks! Co ty do cholery jasnej robisz?! Jestem twoim nauczycielem! Nie ujdzie ci to na sucho. Zgłoszę do dyrektora próbę pobicia mnie! To jest za wiele, są jakieś granice! - Nauczyciel powiedział to tak jakby nic się przed chwilą nie wydarzyło. Boże! Nie sądziłam, że można mieć sumienie, aby być aż tak dwulicowym, a zarazem mieć tak dobre umiejętności aktorskie!

-Panie profesorze! Pan chciał zgwałcić uczennice, a ja miałem nie zareagować?! Idąc do dyrektora powiem prawdę wszystko to co widziałem, a wtedy to pan będzie miał problemy! - Jai był wściekły! Nie widziałam go nigdy w takim stanie!

F.O.R.E.V.E//Fanfiction o JanoskiansWhere stories live. Discover now