17. Luke?

4.6K 349 20
                                    


-Siostra? -zapytała dziewczyna.

-Tak. Od dzisiaj jesteś uznana za moją córkę. A teraz wybaczcie, ale muszę zamienić słówko z Cassie.

Serce skoczyło mi do gardła. Mężczyzna położył mi rękę na plecach, prowadząc do przodu. Nie wiem jak wy, ale ja mogłam tutaj zejść na zawał! Posłałam Nico'wi błagalne spojrzenie, a ten uśmiechnął się pocieszająco.

W końcu przystaliśmy. Hades gestem nakazał, żebym usiadła na ławce obok niego.

-Co pamiętasz? -zagadnął mnie Hades.

-Wieczór dzień przed spotkaniem z Afrodytą. -oznajmiłam poważnie. -Nic co było wcześniej. -zasmuciłam się. -Ale co to ma wspólnego z moją odebraną pamięcią?

-Musieliśmy to zrobić. My... -bóg zawachał się. Próbował ułożyć logiczne zdanie, ale chyba mu się nie udało.

-Myśleliśmy, że nie będziesz nic pamiętać. -odparł chłodno. Nachylił się ku mnie i szepnął mi do ucha. - Uważaj się na siebie. Każdy może okazać się wrogiem, a zwłaszcza przyjaciel.

Mężczyzna położył mi rękę na głowie. Przed oczami przeleciały mi same dobre wspomnienia z Nico'iem, ale czułam jakby ktoś mi zabierał, usuwał ze mnie całe szczęście, a zostawiał smutek i rozpacz.

Osunęłam się na ławkę. Hades przed chwilą zniknął, a ja siedziałam sparaliżowana, nie wiedząc co się właśnie stało. Czemu olimpijczycy się na mnie uwzięli i na moją pamięć?!

Ktoś dosiadł się do mnie i zagadnął.

-Wszystko okay? -zapytała dziewczyna. Zgaduję, że Malia.

-Tak jakby. -odpowiedziałam smutno. Dziewczyna budziła we mnie zaufanie więc chyba się zaprzyjaźnimy. - Olimpijczycy się na mnie uwzięli. Afrodyta odebrała mi pamięć. Co może następny będzie mój ojciec?!

Gdzieś w oddali błyskawica przecięła niebo, a ja w ruchu przeprosiłam ojca.

-Twoim ojcem jest Zeus? -zapytała.

-Tak, a teraz chodźmy, mamy misje do zrobienia!

Doszliśmy pod wieże Eiffel'a, aby zaraz wejść do winy. Gdy Nico pytał się mnie co się stało, zbywałam go. Nie chciałam, żeby coś mu się stało, a wszyscy wiemy, że Hades jest nieobliczalny!

-Jak będziemy na statku... -zaczęłam, a w moim gardle rosła gula, której nie chciałam przełknąć. -Będziemy musieli porozmawiać.

Chłopak kiwnął głową zaniepokojony i po chwili Leo odszukał wejście do podziemi.

Razem z Malią chwilę pogadałyśmy w windzie, a zaraz po tym zatrzymaliśmy się na samym dole.

Weszliśmy do dużego pomieszczenia, a raczej korytarzu pełnego pajęczyn oraz kości. Gdzieniegdzie leżały powypalane pochodnie i stare kraty.

Ostrożnie podeszliśmy do wielkich drzwi, które znajdowały się na końcu korytarza. Oczywiście znajdowały się tutaj inne pomieszczenia, ale te najbardziej nas zaitrygowały.

-To tutaj- szepnęłam do moich towarzyszy. Wyjęłam z kieszeni klucz i go włożyłam do zamku. Pełna obaw przekręciłam go w prawo.

Chwila prawdy! -pomyślałam, a chwile potem drzwi skrzypnęły i otworzyły się na oścież.

Powoli weszłam do celi, uprzednio zamieniając biżuterie na broń. W rogu pokoju znajdował się mężczyzna. Był cały we krwi i ciężko oddychał. Szybko podbiegłam do chłopaka i podałam mu ambrozje. Chłopak popatrzył się na mniez wdzięcznością, a ja już wiedziałam kim on jest.

-Luke. -szepnęłam i delikatnie przytuliłam przyjaciela, aby nie sprawić mu bólu.

-Cassie. -uśmiechnął się uradowany.

Z boku pokoju, tam gdzie znajdowały się drzwi usłyszałam chrząchnięcie, przez co automatycznie odwróciliśmy się w tamtą strone.

-Nie chcę przerywać tej jakże pięknej scenki -zaczęła Malia. -Ale radzę odpiąć mu te kajdanki, bo zaraz zjawią się tu duchy.

Szybko odcięłam łańcuchy, a po chwili wyszliśmy z celi. Gdy tylko dobiegliśmy do windy, z sal wybiegło stado duchów i piekielnych ogarów.

Malia pomagałam mi nosić Luke'a, natomiast mężczyźni ratowali nam tyłki. Ech... Nie chciałam niszczyć serca Nico'wi...

Pociągnęłam nosem, cały czas uciekając. Chłopcy nie dawali sobie rady, więc siłą umysłu nakazałam, aby wiatr odrzucił ich mocno do tyłu. Tak też się stało.
Gdy byliśmy już na powierzchni, a Luke lepiej się poczuł, dobiegliśmy do Argo II.

Duchy pozostały daleko w tyle, oczywiście na nasze szczęście.

Położyłam Luke'a do mojego pokoju i wykonałam dwa Iryfony do reszy załogi.

-Wracajcie. -oznajmiłam zmęczona. -Część pierwsza wykonana.

Ludzie dziękuje! Ten rozdział dedykuje mojej przyjaciółce . gdyby nie Ona nie byłoby tutaj Luke'a i tego rozdziału ;) dziekuje jeszcze raz




Percy Jackson: Historia Nieznana  || ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz