1 czyli piórko

91 7 3
                                    

                  

- Możesz iść, masz na razie wolne- to były ostatnie jego słowa, tuż przed tym jak zamknął za sobą drzwi, zostawiając ją całkowicie samą w małej przebieralni na tyłach baru, w którym miała występ. Kolejny raz tego wieczoru sięgnęła po kieliszek i rzuciła nim zdenerwowana, kiedy zauważyła że jest pusty. Jej butelka też już stała pusta, a ona przygryzła wargę. Nie powinna pić tyle, ale w wieczór jak ten, chyba nic nie szkodziło. Westchnęła zdenerwowana i zamiast tego, rozpuściła swoje włosy, które i tak nie były wyjątkowo długie, i wyciągnęła paczkę papierosów. Słysząc pukanie do drzwi, krzyknęła „proszę" i zaciągnęła się dymem tytoniowym. Tego jej było trzeba, nigdy nie zastanawiała się dokładnie czy to szkodzi jej zdrowiu czy nie. Był to najmniejszy szczegół i tak nie miała dla kogo żyć, więc nie planowała długo nacieszyć swoją obecnością ludzi.

- Eira, jak tam złotko?- do pomieszczenia weszła wysoka blondynka, której włosy były pięknie zakręcone. Eira nigdy niczego nikomu nie zazdrościła, aż nie spotkała Kassidy, której włosy były marzeniem. Naturalnie zakręcona i nie musiała się męczyć nie wiadomo ile nad ułożeniem ich. Jej błyszczącą sukienkę, którą kilka chwil temu miała na scenie, zastąpiła prosta, czarna sukienka z nowej kolekcji Channel.

- Ostatni występ jak na razie, więc wspaniale. Chcesz papierosa?- spytała ciemnowłosa i wyciągnęła paczkę. Jej przyjaciółka tylko pokręciła głową i rzuciła w nią sukienką, którą wyciągnęła z małej szafki, stojącą koło drzwi.

- Więc idziemy świętować! Zakładaj swoją mała czarną i chodź- pisnęła, a Eira z powrotem schowała ubranie, wyciągając za to srebrną sukienkę i opaskę z wielkim piórkiem. Kupiła ten zestaw dość dawno temu, a do tej pory nie miała szansy go założyć.

- Dziś postawię na coś bardziej święcącego- burknęła.

- Jak chcesz. To spotkamy się przy tylnym wyjściu. Muszę jeszcze iść po swój szal. Zapomniałam go- oblała się na sama myśl o tym, gdzie dokładnie go zostawiła i wyszła tak szybko jak weszła, aby ciemnowłosa nie zaczęła zadawać niezręcznych pytań. Choć ona tak doskonale wiedziała, że kręci z synem Finna, Bryanem. Oczywiście Kassida wszystkiego zaprzeczała, choć zapewne chwila moment i puści parę. Przecież ona kocha się chwalić wszystkim i na pewno nie zmarnuje szansy, aby pochwalić się przed światem jej przystojnym chłopakiem, który jeszcze miał idealne kontakty z Lucky'em i był nową gwiazdą mafii. Eira ani myślała, aby wplątywać się w bezsensowne związki, było dobrze jej sama ze sobą.

Szybko zmieniła swoją sceniczną sukienkę na wyjściową i poprawiła jeszcze swój mocny makijaż. Włosy wyjątkowo zostawiła rozpuszczone, gdyż już nie chciało jej się męczyć i tak nie miała czasu. Wychodząc, rozejrzała się jeszcze raz po pomieszczeniu i wyszła. Nie wie co się z nią ostatnio działo, ale musiała wszystko sprawdzać po kilka razy, czy wszystko jest na swoim miejscu i nikt jej nie śledzi.

- Er, wreszcie, ile można czekać?

- Kass, wszystko ale nie Er, proszę cię!

- Przepraszam, Ir, ale masz dziwne imię- blondynka podniosła ręce, a jej już się nie chciało kłócić o kolejne beznadziejne przezwisko.

* * *

Siedziała tu już godzinę, a nadal nie mogła doprosić się o szklankę alkoholu. Doskonale rozumiała, że jest ten cały zakaz, nakaz i bla bla bla, ale rynek alkoholowy nadal świetnie się rozwijał i to między innymi dzięki niej, więc mogła liczyć chyba na tę głupią, małą szklankę procentów? Kolejny raz machnęła ręką na barmana, a on kolejny raz spytał się co podać.

- Może coś mocnego?- fuknęła na niego i wyciągnęła z torebki czerwoną szminkę.

- Za chwilę.

- Powiedziałeś to godzinę temu, a nadal nie dostałam tego.

- Mam innych klientów- powiedział i odwrócił się, obsłużyć grupę mężczyzn, którzy tylko perfidnie się jej przyglądali. Jak tylko spotka jakiegoś na ulicy, błagającego o „kawę", to powie to samo. Zagryzając mocniej zęby, wstała i nie przejmując się Kass, skierowała się do wyjścia. To nie był jej dzień na takie zabawy i miała dość.

- Witam drogą panią. Może chciałaby pani pożyczyć te piórko?- a tego hasła to jeszcze nie słyszała. Spojrzała na brązowowłosego, dobrze zbudowanego mężczyznę i mimowolnie się uśmiechnęła. Musiałaby kłamać, gdyby powiedziała że jej się nie podobał. Był przystojny, ale nic więcej. Najbardziej tak ją dziwiło to, że jeszcze go nie widziała. Zazwyczaj do tego klubu przychodzą stali klienci, nawet barmani woleli obsługiwać takich, mieli przynajmniej co do nich pewność.

- Słucham? Chyb panu coś się pomyliło- chłopak tylko się zaśmiał i wziął ją za rękę, zaprowadzając do jedynego wolnego stolika, który stał w najdalszym kącie baru.

- Mylisz się złotko. Idealnie wiem kim jesteś.

- Więc czego chcesz?- oparła podbródek na dłoniach i spojrzała mu prosto w oczy. Nigdy nie lubiła koloru brązowego, ale w jego oczy mogłaby patrzeć się cały boży dzień. Były śliczne, ale tak siedząc naprzeciw niego, mogła się przekonać że cały taki jest. Każdy jego ruch miał w sobie coś z perfekcji, lecz wiedziała, że powinna trzymać się daleko od niego. Był taki sam jak ona i to ją najbardziej przerażało, siedząc tak mogła przysiąść, że los płata jej figla, przesyłając do niej kogoś, kto był jej odbiciem w lustrze pod względem charakteru i stylu bycia.

- Porozmawiać. Nazywam się Calum Hood- podał jej rękę, a ona niepewnie odwzajemniła uścisk dłoni.

- Eira White.

- Idealne imię dla ciebie- spojrzała na niego ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy i zaczęła bawić się bransoletką na jej nadgarstku. Powinna ją wyrzucić, ale nie miała serca, to była jej jedyna pamiątka po babci, a ona cudem była do niej przywiązana, może przez to, że jako jedyna szanowała wnuczkę i pomagała jej?

- Eira znaczy śnieg- powiedział i z kieszeni marynarki wyciągnął butelkę, która na pewno nie zawierała wody. Machnął nią przed nosem dziewczyny i odkręcił, podając jej, aby mogła wypić trochę- Piękna, ale zarazem zimna.

- Więc masz rację, idealne- on też poznał w niej cząstkę siebie, cząstkę jego charakteru, której najbardziej się bał. Oboje doskonale wiedzieli, że są swoimi kłopotami, oboje są swoimi demonami, w ludzkiej skórze. Oboje wiedzieli, że to będzie śmiertelnie okropna/idealna mieszanina. Wymieniając się butelką wypełnioną zakazanym trunkiem, nie musieli wypowiadać ani słowa, bo doskonale wiedzieli czego chcą, przecież nie byli dziećmi, którzy pochodzą z dwóch różnych światów...

* * *
Nanana i oto kolejny rozdział
Tak przez kilka następnych rozdziałów będziemy poznawać bliżej bohaterów i ich świat
Nie planuje długiego tego opowiadania, ale zobaczymy jeszcze jak to wyjdzie
Mam nadzieje ze sie podoba
Gdyby komuś się nudziło to zapraszam na swoje inne opowiadanie "Begin again" może komuś się spodoba
Gwiazdkujcie komentujcie będę bardzo wdzięczna xx

Teatr // cthUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum