Zaśmiał się, sprowadzając mnie na dół, gdzie cierpliwie czekał na mnie Dante, rozmawiając ze Stellą. Z niechęcią puściłam jego dłoń, ustawiając się przy wilkołaku, który objął mnie w pasie. No tak, czas zacząć udawać szczęśliwie zakochaną parę. Zmuszając się do uśmiechu, przylgnęłam do jego boku.

– Wiecie, nawet do siebie pasujecie – powiedziała Stella. – A jeśli Charlotte się ustatkuje to ty, Shane, będziesz musiał chodzić ze mną po klubach.

– Ja? Nie będę wyrywał z tobą facetów – bronił się.

– Fakt, marnie ci to wychodzi – wtrącił Dante, na co wszyscy wybuchliśmy śmiechem, a osoby przechodzące przez hol, zaintrygowane spoglądały w naszą stronę.

Dyskutując, co Stella i Shane zrobili z pieniędzmi z zakładu, zauważyłam, że wszyscy kierują się do podziemnego pokoju zamiast do sali bankietowej. Nawet Katherine przeszła przez małe, brązowe drzwi, schodząc powoli w dół.

– Dlaczego wszyscy idą do pokoju zaprzysiężeń? – spytałam trochę zaniepokojona.

– Przecież dzisiaj do was wstępuję – powiedziała Stella, poprawiając swoją kreacje. – W sumie to chyba powinniśmy już tam zejść.

– Chwila! – zawołałam przerażona. – Dzisiaj jest też obrzęd?

Shane i Stella kiwnęli potwierdzająco głową.

– Dlaczego ja nic nie wiem! Przecież Dante nie może tam pójść!

– Dlaczego nie mogę? – spytał, lustrując wszystkich uważnym wzrokiem.

– On nie wie?

– Czego nie wiem?

– Ten obrzęd... cóż. Silnie działa na istoty takie jak my – mamrotałam spanikowana. – A ty i tak już masz problemy z samokontrolą.

– Kto ma problemy z samokontrolą? – zapytał niski, męski głos. Nawet nie musiałam za siebie patrzeć, żeby stwierdzić, że to Christopher.

Jeszcze jego tu brakowało!

– Nikt – warknęłam, łypiąc na niego jednym okiem.

Nie chodziło o to, że go nie lubiłam. Skądże. To, że sprowadził na mnie gniew zdesperowanej Margaret, którą rzucił było w granicach moich wytrzymałości. Nie do zniesienia była jednak sytuacja, w której pobudzony wilkołak weźmie udział w obrzędzie przyjęcia nowego członka, a Christopher znajdzie się gdzieś obok.

– Nie wiem o co chodzi, ale dam sobie radę – stwierdził Dante, idąc w stronę drzwi.

– Zaczekaj! – zawołałam, ale Christopher przytrzymał mnie za rękę i zgubiłam go z oczu. – Czego ty ode mnie chcesz?! – warknęłam, wyrywając się mu.

– Powiedział, że sobie poradzi. Zobaczymy jak bardzo się mylił – powiedział z szerokim uśmiechem i łapiąc mnie w talii, sprowadził po schodach w dół.

Ale ja wiedziałam, że mylił się strasznie i musiałam go znaleźć. Uważając na strome stopnie, weszłam do sporego pomieszczenia, które po brzegi było wypełnione przez gości. Stella przecisnęła się przez tłum do stojącej na podwyższeniu Katherine, a ja stanęłam na palcach, szukając wilkołaka. Jeśli go nie znajdę przed zgaszeniem światła to już po nim.

– Nie uważasz, że przyda mu się taka lekcja? – zapytał Chris, stając za moimi plecami o wiele za blisko niż wypadało. – A może w końcu piękna Charlotte się zakochała?– szepnął do mojego ucha, ocierając się o mój policzek.

We're dead coupleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz