Rozdział 34

99 8 1
                                    

CASPER

Jego umysł starał się walczyć z mglistą i gęstą ciemnością, która go pochłonęła. Podświadomość Caspra nie potrafiła zrozumieć ani przypomnieć sobie przyczyny dlaczego znalazł się w miejscu, w którym nie było niczego prócz mroku i chłodu przenikającego bezlitośnie pod skórę aż do samych kości. Najgorsze było to, że ciemność nie miała tu ani swojego początku, ani końca. Ciągnęła się w nieskończoność. Wydawało się, że jedyne, co ma tu jeszcze prawo istnieć, to strach palący w płucach żywym ogniem. Casper starał się ze wszystkich sił wydostać z tego irracjonalnego miejsca. Szamotał rękoma i nogami, aż zrozumiał, że tonie i zaraz wypuści ustami swój ostatni, drogocenny oddech.

Casper.. Usłyszał brzmienie swojego imienia. Casper... Jeszcze raz. Ten głos znał tak samo doskonale jak swój własny. Teraz brzmiała w nim słodka nuta miłości, zmieszana z goryczą bólu nie do wytrzymania. Casper nie zostawiaj mnie.. To Natalie go wołała, żeby do niej wracał spod tej toni paskudnie ciemnej wody. Natalie - jego myśli chwyciły się kurczowo tego imienia jak haczyki i nagle w wodzie pojawiły się bąbelki światła zachęcające go to wypłynięcia spod tafli zimnego, wrogiego oceanu. Mieniły się złotem w tej mdłej czerni i próbowały go przekonywać, żeby przestał się bać wyjścia na powierzchnię. Natalie - jego myśli zadrżały z rozkoszy na to jak ukochane było dla Caspra to imię i chłopak nagle został porwany w wir wspomnień.

***

Był teraz na plaży złotego piasku wyspy Mudhdhoo na Malediwach, gdzie o linię brzegową w odstępie kilkunastu sekund uderzały niewielkie, łagodne fale ciepłego szmaragdowego oceanu. Patrzył przed siebie w miejsce gdzie woda wpadała za horyzont ciesząc swoje oczy widokami. Nie mógł pozbyć się wrażenia wolności, że pozostawił gdzieś po drodze do tego miejsca wszystkie swoje zmartwienia. Nagle jego świat niespokojnie się zachwiał, zawirował i stracił ostrość. Jego nogi zaczęły się ze sobą plątać, a on sam tracił równowagę pod ciężarem ciała, które się na niego rzuciło gdy jego czujność była uśpiona. Kobiece ręce zawieszone miał wokół swojej szyi, a nogi tejże osoby oplatały niezdarnie jego biodra. Zdążył odzyskać władze nad własnymi ruchami i przy tym nie upaść, kiedy do jego uszu dobiegł słodki dźwięk melodyjnego śmiechu. Tylko Natalie potrafiła śmiać się tak, że serce topniało mu w piersi. Była idealna w każdym calu. Casper mówił o niej jako o swojej lepszej połowie.

- Natalie Mathers! - huknął na nią udając oburzonego, co słabo mu wychodziło przez zdradziecki uśmiech, który wykrzywiał jego usta. - Nie jesteś już taka lekka, jak byłaś kiedyś.

Złapał ją za nogi, tak aby na pewno z niego nie spadła i wyjrzał na nią zza swojego ramienia. Dziewczyna wydęła swoje wargi, jakby jego słowa naprawdę ją dotknęły. W ułamku seundy później spróbowała go ugryźć w nos, ale z marnym efektem, bo Casper dysponując swoim doskonałym refleksem uciekł przed jej zębami. Żeby jej się odwdzięczyć zaczął kręcić się szybko wokół własnej osi trzymając ją nadal na swoich plecach. Teraz ich śmiechy zlały się w jeden spójny, pełen niewyobrażalnego szczęścia śmiech.

Kiedy się zatrzymał, dziewczyna zeskoczyła z niego i zaraz stała przed nim a on ułożył swoje dłonie w wcięciu jej talii. Zielone oczy Natalie błyszczały figlarnie, a on wręcz nie mógł się powstrzymać żeby ją teraz pocałować. Więc skradł jej jeden, długi i namiętny pocałunek po czym znów się odezwał pozwalając zanurkować sobie w kojącej zieleni jej oczu.

- Powinienem był zabrać cię tu już dawno temu - odgarnął czule jeden niesforny kosmyk jej włosów z twarzy zakładając go za ucho. - Mało brakowało, a lekarze nie zgodzili by się na ten lot i nigdy nie przekonałbym się jak bardzo potrafię uszczęśliwić swoją żonę.

Tak to była prawda - o mały włos Casper i Natalie nie zostali w Nowym Yorku, żeby tam spędzić swój miesiąc miodowy bo lekarze zajmujący się jego przypadkiem długo nie chcieli się przekonać do tak ryzykownej podróży. Na szczęście dzięki pewnej sumie pieniężnej i zapewnienia iż ojciec Caspra nawet tu dopilnuje, aby jego syn był pod stałą opieką lekarzy pomogły.

Miłość Nas RozdzieliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz