Gdy Casper odstawił mnie na płaską powierzchnię dachu bez słowa przeszłam pewien dystans. Przyglądałam się wszystkiemu, co otwierało się dla moich oczu z tej wysokości. Królestwo Caspr'a rozciągnęło się w nieznane. Z miejsca startu ciągnęło się szeroką ulicą, wchodziło w most i rozlewało w kilka mniejszych ulic. Wokół stały masywne budynki, ceglane brzydkie bloki, a gdzieniegdzie wystawały wierzchołki wielkich wieżowców miasta.
Szare niebo nad naszymi głowami poruszyło się niespokojnie, a przynajmniej takie odniosłam wrażenie gdy stanęłam przy krawędzi dachu. Wiedziałam, że Casper naśladuje moje kroki i trzyma się blisko. Milczał i na pewno mi się przyglądał, w końcu czułam jego wzrok na sobie. Chyba wolał nie budzić mnie z transu, w którym rzeczywiście się znajdywałam.
Ręce trzymałam przy swoim ciele, ale poruszyłam delikatnie palcami prawej dłoni przeczesując nimi zimny wiatr. To był jedyny przyjemny impuls, bo w żołądku czułam coraz bardziej intensywny ucisk. Im bliżej krawędzi byłam, tym gorzej się czułam. W jak poważnym stanie byłam chcąc odebrać sobie życie? Wyobrażałam to sobie tysiące razy. Byłam kreatywna. Miałam pomysły na to jak się zabić, a nie wiedziałam jak mam żyć.
- Natalie ? - chłopak zdecydował się jednak przerwać panującą ciszę. Zrobił kilka kroków w moją stronę i stanął ze mną ramię w ramię.
Jego głos sprawił, że się ocknęłam i wróciłam brutalnie na ziemię. Chłód rozlał się z krwią po moich żyłach. Najtrudniejszym momentem było zagłuszenie czegoś co zabija mnie od wewnątrz i utrzymanie pozorów, że wszystko jest dobrze. A przez myśli, które dopadły mnie w tym miejscu znów zrobiłam się smutna.
- Wszystko w porządku? - zapytał gdy przez dłuższą chwilę nie odpowiadałam.
Nic nie było w porządku. Chciałam powiedzieć prawdę, ale nie mogłam. Nie potrafiłam. Zawsze byłam z tym kompletnie sama. Zawsze. Rodzina, przyjaciele, wsparcie? Nic z tych rzeczy. Smutek był moją drugą naturą, której nikomu nie pokazywałam. Najczęściej był tylko ten demon i ja. Nie dostałam znikąd pomocy.
- Tak. Tylko się zamyśliłam - przywołałam uśmiech na twarzy.
- Czyli wydawało mi się, że jesteś smutna?
Chłopak potarł swoją szczękę dłonią. Patrzył na mnie i spokojnie czekał na to co powiem. Dreszcz przeszył moje ciało, kiedy długo patrzyliśmy sobie w oczy. Były mądre i wiedziałam, że Casper próbuje coś ze mnie wyczytać.
Zaniepokoiłam się tym, że cokolwiek po mnie widać i roześmiałam się dla niepoznaki.
- Chyba zgłupiałeś. Za każdym razem, kiedy się zamyślę będziesz pytał się, czy jestem smutna? No błagam.
Casper pokiwał głową z niedowierzaniem, po czym objął mnie ramieniem i przytulił do swojego boku.
- Może faktycznie przesadziłem. Byłaś taka nieobecna, jakby coś cię męczyło - westchnął, a jego wzrok powędrował ze mnie na widok przed nami, a ja poszłam w jego ślady.
Casper wyciągnął rękę i jednym płynnym ruchem wskazał całą okolicę.
- Patrz, to co widzisz jest moim królestwem- odchrząknął i przytulił mnie mocniej. Oparł swoją brodę o moją głowę, a kciukiem przejechał delikatnie po moim ramieniu. - Już kiedy pojechałem w pierwszym wyścigu wiedziałem, że to wszystko jest moje na zawsze.
- Musisz to naprawdę kochać - wyszeptałam mając wrażenie, że nie jestem w stanie wykrzesać z siebie więcej siły do udawania.
- Mało powiedziane. Widzisz te pierdolone miasto jest martwe. Tylko tutaj na tym torze, za kółkiem czuję, że żyję. Mam coś o czym oni wszyscy mogą tylko śnić. Jestem wolny. Nic mnie nie ogranicza.
CZYTASZ
Miłość Nas Rozdzieli
Fanfiction"Nie czuję niczego. Myślimy, że ból jest najgorszym uczuciem. Nie jest. Jak cokolwiek może być gorsze od tej wiecznej ciszy wewnątrz mnie?" - Pełna wzruszeń opowieść o wielkiej miłości, lęku, chorobie ale i nadziei. Siedemnastoletnia Natalie Johnson...