Rozdział Siedemnasty

7.6K 791 121
                                    

Ignorowanie Alexa było naprawdę trudne, kiedy jego pięknie wyrzeźbione ciało, błyszczało od kropelek wody. Próbowałam nie zwracać na niego uwagi, ponieważ wyjątkowo zagrał mi na nerwach w kuchni.

Brandy nie znalazła żadnego stroju kąpielowego, który by na mnie pasował. Dostałam za to dużą koszulkę oraz skąpe majtki. Nie czułam się komfortowo w towarzystwie mężczyzny, który zrobił mi sieczkę z mózgu przed chwilą. Nie miałam pojęcia, które z nas zaczęło tę gierkę, ale to Duch miał przewagę, ponieważ był starszy, silniejszy oraz bardziej pewny w obliczu dziejących się wypadków. Zastanawiałam się, czy nadal jestem porwana, a słowa, które wypowiedział w chevrolecie pod MacDonaldem, o krępujących mnie sznurach oraz kneblu, są wciąż aktualne.

Torres wypiła sama chyba całą butelkę Burbona, dlatego co jakiś czas śmiała się na głos. Próbowała też pokazać nam, że potrafi stanąć na głowie pod wodą, albo wychodziła z basenu, aby przełączyć piosenkę rozbrzmiewającą z głośników ulokowanych z dala od wilgoci, przy suficie. Alex w tym czasie sączył wodę z cytryną i miętą, swobodnie leżąc na materacu. Tylko dziewczyna ze mną rozmawiała. On był skupiony, czujny oraz zdystansowany.

– Na pewno nie chcesz popływać? – zapytała mnie radośnie Brandy, napierając przedramionami na kamienną podłogę.

Siedziałam na brzegu i moczyłam nogi, co jakiś czas obrzucając dziewczynę przyjaznym uśmiechem.

– Pytasz siódmy raz, a ja siódmy raz odpowiadam, nie potrafię pływać – odparłam i odgarnęłam jej mokre włosy z czoła.

– Naprawdę?

– Kurwa, Torres, jesteś najebana i nie kodujesz informacji – fuknął Duch.

– I co, kurwa, z tego?! – Brandy pokazała Alexowi środkowy palec, a później złapała mnie za udo. – No chodź, będzie fajnie. Nauczę cię.

– Nie, serio. – Pokręciłam głową. – Tu mi dobrze. Najadłam się, jestem zmęczona.

– Ella, no weź...

– Powiedziała, że nie chce. – Głos Alexa był szorstki.

– Potrafię mówić – palnęłam wreszcie, racząc go przy tym spojrzeniem.

– To już wszyscy wiemy. Od kilku dni nie potrafiłaś się zamknąć – syknął w moim kierunku.

– Xander, nie zachowuj się jak chuj – mruknęła niezadowolona Brandy, kładąc policzek na moim udzie.

– Jestem nim, więc będę się tak zachowywał – odburknął.

– Twoje zdolności interpersonalne są na poziomie rozwoju dwuletniego dziecka. Nie masz się czym szczycić. – Mówiąc to, oparłam się ręką o podłoże za sobą. Miałam nadzieję, że Alex zrozumie, że odnoszę się teraz do naszej wcześniejszej rozmowy.

– Dostosowuję się poziomem do towarzystwa. – Po tych słowach, mężczyzna dopłynął do brzegu, po czym odstawił szklankę z wodą.

Miałam go serdecznie dosyć. Straciłam nawet motywację do zadawania następnych pytań, czy namawiania ich, aby naprawdę mnie wtajemniczyli. Postanowiłam, że zajmę się tym z samego rana. Teraz chciałam tylko odpocząć.

– Musicie się kłócić? – Brandy zamknęła oczy, więc nieco zaniepokojona, usiadłam prosto i wykorzystałam obie ręce, aby podtrzymać ją na powierzchni za ramiona. – Myślałam, że jak w końcu się spotkacie, będzie fajnie, a zastałam was niesamowicie pożartych.

Z cukru i szkła {tom I: słodki smak trucizny} +18 ZOSTANIE WYDANEWhere stories live. Discover now