Rozdział Szesnasty

7.6K 819 185
                                    

Kiedy położyłam pudełko od pizzy na stoliku znajdującym się w szklarni, od razu zaburczało mi w brzuchu. Uznałam, że z pewnością się nie obrażą, jeśli zjem kawałek nie czekając na nich. Pizza była dość sucha i słona, ale w tamtej chwili zjadłabym dosłownie cokolwiek, aby zapełnić jakoś żołądek.

Rozejrzałam się po oszklonym ogrodzie. Światło odbijające się od spokojnej tafli basenu, tańczyło radośnie na ścianach, które odgradzały wydzieloną przestrzeń od dwóch pomieszczeń z saunami. Zapach chloru oraz drogich kosmetyków do ciała, unosił się w powietrzu, które było duszne i wilgotne. Co jakiś czas wachlowałam się bluzą, aby nie spocić się przez duchotę.

Jeden segment ogrodu był oddzielony dodatkową szybą od basenu. Nieznana mi roślinność pięła się wzdłuż okien, ciesząc oko swoją egzotycznością. Brandy z pewnością sprowadziła te kwiaty zza granicy, albo z jakichś odległych stanów, w których nigdy nie byłam.

Przeszłam się po kamiennej podłodze, przy okazji otrzepując dłonie z mąki, która została na nich po jedzeniu. Cały czas rozglądałam się, szukając sposobu na uruchomienie lamp. Wówczas pomieszczenie rozświetlał tylko księżyc za oknem oraz iluminacja na zewnątrz, której poblask odbijał się od krystalicznie czystej wody.

Moje kroki odbijały się echem od wysokiego sklepienia. W końcu odnalazłam wzrokiem włącznik światła, który znajdował się przy wejściu do jednej z saun. Kiedy go nadusiłam, zamiast zostać oślepiona przez żarówki świecące na niebiesko, jak na publicznych basenach lub halach sportowych, przed moimi oczami ukazała się swoista pajęczyna złożona z tysięcy maleńkich światełek, które w przyjemny sposób zapalały się na szybach, odgradzających kwiaty od chlorowanej przestrzeni. Rozchyliłam wargi zauroczona tym widokiem. Poczułam się jak w bajce, gdyż nigdy nie widziałam nic piękniejszego. Nagle zapragnęłam zostać tu na zawsze.

Nadal zachwycając się pięknem szklarni, znów podeszłam do pudełka z pizzą i poczęstowałam się kolejnym kawałkiem. Jedzenie było jednak gorące oraz ostre. Musiałam napić się wody, dlatego odstawiłam swoją kolację z powrotem do opakowania, po czym postanowiłam udać się ukradkiem do kuchni. Kiedy szukałam basenu, widziałam, że jedne z uchylonych drzwi prowadziły właśnie do kuchni, tak że nie musiałam nawet przeszkadzać Alexowi i Brandy w ich konwersacji.

Wróciłam do korytarza, starając się zachowywać przy tym względnie cicho. Mój wzrok był utkwiony w przeciwległych drzwiach, które prowadziły do salonu, w którym Torres i Alexander rozmawiali ze sobą o czymś ściśle tajnym. Miałam nadzieję, że gdy Duch wyjedzie, wyciągnę z dziewczyny choć szczątkowe informacje. Nie widziałam sensu w dalszym błaganiu mężczyzny o to, aby pozwolił mi uczestniczyć w tym całym zamieszaniu. Jego przyjaciółka wydawała się łatwiejszym celem.

Tak bardzo przywykłam do ciszy, którą spowił się cały dom, że dźwięk upadającego szkła sprawił, iż podskoczyłam w miejscu. Drzwi do pokoju dziennego było nieco uchylone, gdyż zostawiłam je takimi, a żadne z nich nie pomyślało, aby zamknąć się szczelniej w salonie.

– Kurwa, Brandy! – krzyk Ducha był na tyle donośny, iż nie miałam prawa go nie usłyszeć.

Przygryzłam dolną wargę, po czym rozważyłam prędko wszystkie za i przeciw podsłuchiwaniu. Ciekawość wygrała z kulturą osobistą, dlatego na paluszkach podeszłam do ściany znajdującej się przy wejściu do salonu. Nie widziałam ich przez szparę w drzwiach, lecz wystarczyło, że słyszałam o czym rozmawiają.

– Uspokój się – syknęła dziewczyna. – Calum jest moim bratem, cokolwiek zrobi, nie zdradzi mnie, dlatego możesz być pewny, że wróci tutaj z informacjami, a nie po to, żeby wbić ci nóż w plecy.

Z cukru i szkła {tom I: słodki smak trucizny} +18 ZOSTANIE WYDANEWhere stories live. Discover now