Rozdział 7

322 23 4
                                    

Nawet jeśli wyszedłem pierwszy z klasy, czy nawet ze szkoły, Isabelle i tak zdążyła wrzucić mi karteczkę do szafki. Wciąż nie wiem jak ona to robi.

Jest jak ninja.

Albo po prostu nie zwracam na nią zbyt dużej uwagi.

Ha, bzdury. Ciągle jej wypatruję.

Poszedłem szybko na przystanek i wsiadłem do autobusu, witając się z moim kierowcą.

Usiadłem na pierwszym lepszym miejscu, czym zdziwiłem i siebie i kierowcę. Moje miejsce z tyłu było wolne przez całą drogę, jikt go nie zajął.

Kiedy wsiadłem na moim przystanku przypomniałem sobie o liściku i Isabelle.

Po przekroczeniu progu mieszkania, wyjąłem go z tylnej kieszeni spodni.

Dzisiaj był ten dzień. Dzień, w którym wróciłeś do szkoły. Jednak coś się zmieniło. Byłeś smutny. Dlaczego? Co się stało?

I.

Smutny? Raczej nie.

Chociaż właściwe to nie uśmiechnąłem się przez cały dzień. Tylko do kierowcy i był to bardzo wymuszony uśmiech.

Czemu ona tyle widzi? To dziwne.

Ja nie widzę takich rzeczy u niej.

A przynajmniej mam takie wrażenie.

Mylę się?

Chociaż jej przyjaciółki raczej nie zauważyły, że prawie płakała na każdej przerwie. I na angielskim. Ja to widziałem.

I nic z tym nie zrobiłem.

Znowu.

Barrry xx

Infinity✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz