14.

8.6K 641 453
                                    

- Jesteś okropny. - stwierdził Harry, przyjmując jednak pomocną dłoń Louisa wyciągniętą w jego stronę. Chwilę jeszcze postał przy barierkach, lecz później był zmuszony je puścić i ruszyć wgłąb lodowiska u boku najstarszego Tomlinsona. Chwiał się cały czas i kurczowo zaciskał palce na dłoni swojego chłopaka, jednak nic na to nie mógł poradzić. Doświadczenia w jeżdżeniu na łyżwach miał zerowe, ponieważ nigdy tak na dobrą sprawę nie musiał znaleźć się na tafli lodowiska. Powiedzieć, że Harry nie umiał jeździć to była kpina. On po prostu nie potrafił nawet ustać chwili bez wywrotki, a co dopiero odepchnąć się, by delikatnie popłynąć na łyżwach prosto, o skręcaniu już nie wspominając. Natomiast Louis śmigał niczym zawodowiec i chociaż nie przyznawał tego przez Harry'm, to czuł się nieco źle z tym, że musiał dotrzymywać kroku powolnej jeździe zielonookiego chłopaka z burzą loków.

- Dalej, Hazz! Wiem, że potrafisz! - niższy chłopak odwrócił się przodem do wyższego i złapał go za obie ręce, ciągnąc delikatnie za sobą i instruując go. - Teraz prawa. Lewa. Znowu prawa. Dobrze! Bardzo dobrze ci idzie!

W rzeczy samej Harry jak gdyby nie był Harry'm sprzed pięciu minut, ponieważ naprawdę jeździł. Z drobną pomocą, ale jednak potrafił w końcu odepchnąć się od tafli lodowiska i przejechać kilka metrów dalej, co było ogromnym sukcesem. Obaj mali mężczyźni byli tak podekscytowani i zmęczeni, że stwierdzili, iż powinni już zejść z lodowiska. Obiecali sobie tutaj wrócić, chociaż Styles nie był do końca przekonany o słuszności tego postanowienia.

Kiedy zdjęli łyżwy i zanieśli je do punktu, w którym je wypożyczyli, Harry nie potrafił ustać w miejscu, kiedy Louis płacił za wypożyczenie obuwia i jazdę. Po prostu musiał pobiec w stronę budki z gorącą czekoladą i kawą, nie będąc w stanie poczekać nawet minuty dłużej, by zaciągnąć w to miejsce także niebieskookiego. Z zadziwiającą prędkością pokonał ruchome schody i dobiegł do stoiska, gdzie młoda blondynka sprzedawała napoje. Ustawił się na końcu małej kolejki, wyglądając co chwila przez barierki i sprawdzając, czy nie szuka go przypadkiem jego chłopak.

- Dwa razy duży kubek gorącej czekolady poproszę. - wydukał, ciągle obracając się do tyłu. Miał nadzieję, że zdąży wrócić do Louisa zanim ten zapłaci należną kwotę za lodowisko i uszczęśliwi go kubkiem czekolady.

Blondwłosa dziewczyna uśmiechnęła się do niego i zajęła przygotowywaniem czekolady. Była w świetnym humorze, dlatego nuciła pod nosem skoczne melodie. Harry'y nagle zaczął zastanawiać się, dlaczego dziewczyna jest w tak świetnym humorze i nie omieszkał o to zapytać.

- Zakochałam się. - odrzekła tajemniczo, podając mu dwa kubki z gorącą cieczą, które parzyły mu ręce. Szybko odstawił je na ladę i oparł się o nią, zaciekawiony. - Dobry powód do szczęścia, prawda?

- Szczęściarz z tego faceta... - zawiesił głos, ponieważ nie znał imienia dziewczyny. Ta jednak odczytała jego intencje i wyciągając w jego stronę dłoń, powiedziała:

- Noah. A ty to...?

- Harry. - uścisnęli sobie nawzajem ręce. Noah trochę zbyt długo spoglądała w oczy Harry'ego i zbyt długo trzymała jego rękę w swoim uścisku. Harry'emu zrobiło się bardzo niezręcznie i spłonął rumieńcem. Wcale nie podobało mu się to, że Noah tak się zachowuje.

- Harry, do cholery! Szukam cię od pięciu minut! - krzyk Louisa rozniósł się cichym echem po wnętrzu budynku, ale nikt nie zwrócił na to uwagi. Wszyscy byli zbyt zajęci robieniem weekendowych zakupów, by lodówki nie świeciły pustkami. Zielonooki cudem wyrwał dłoń z uścisku Noah, a chwilę później ramię Tomlinsona oplotło go w talii, przyciągając do siebie, a jego usta znalazły się na policzku Harry'ego.

- Kupiłem czekoladę. - jąkał się, czując się w jakiś sposób winny, chociaż nie robił nic niewłaściwego. Czuł, że pomiędzy dziewczyną sprzedającą w budce a jego chłopakiem wytworzyło się napięcie i z trudem przełknął gulę w gardle. Czyżby Louis był o niego zazdrosny?

- Widzę, kochanie, ale czy moglibyśmy już sobie stąd pójść? Pamiętasz, co obiecałeś mi na wieczór? - głos Louisa był kąśliwy, a kiedy wypowiadał te słowa, patrzył wprost na Noah, która oblała się rumieńcem i była czerwona jak pomidor. Louisowi najwyraźniej jej mina sprawiała satysfakcję. Wziął jeden z kubków do swojej dłoni i z drugą ręką na talii Harry'ego odwrócił się i pociągnął go w stronę ruchomych schodów. Kiedy znajdowali się wciąż w zasięgu wzroku Noah dłoń, którą Louis trzymał Stylesa zjechała trochę niżej, a on klepnął go w tyłek, uśmiechając się zwycięsko sam do siebie.

Wyszli w ciszy przed budynek i wsiedli do auta, zapinając pasy. Dopiero kiedy dłonie palce Louisa oplotły kierownicę, zaczął mówić, nie patrząc na Harry'ego.

- Podrywała cię. - stwierdził na samym wstępie, a kiedy Harry chciał zaprzeczyć, uciszył go machnięciem ręki. - Nie mów, że nie. Widziałem to wyraźnie.

- Louis. - jęknął cicho, kładąc dłoń na kolanie starszego, ale tamten zdawał się tego nie słyszeć. Znów zapadła długa i uciążliwa cisza i dopiero po paru minutach Tomlinson w końcu kontynuował.

- Jestem cholernie zazdrosny. - i uderzył w kierownicę, posyłając Harry'emu przepraszające spojrzenie. Chwycił jego dłoń i splótł ich palce ze sobą, gładząc kciukiem wierzch jego ręki. - Przepraszam, Harry. Przepraszam, że jestem okropnym zazdrośnikiem i najgorszym chłopakiem w historii wszechświata i zrozumiem jeśli stwierdzisz teraz, że jestem okropny i ze mną zerwiesz. Daję ci wolną drogę.

Spoglądał na niego ze zdziwnieniem wymalowanym na twarzy. Zanim dotarły do niego wszystkie słowa, które wypowiedział chłopak, Louis zwiesił wzrok i wyplątał dłoń z uścisku zielonookiego.

- Louis! - jęknął po raz kolejny nastolatek. Nie miał pojęcia, co powiedzieć. Nie chciał, by Louis myślał, że Harry myśli, że Louis jest okropny. Jedyne, co przychodziło mu do głowy to pocałowanie Louisa i to też zrobił. Wspiął się na kolana niebieskookiego i zaplótł dłonie na jego karku, całując wzdłuż linii żuchwy aż dotarł do ust. - Bardzo cię kocham, Louis. Niewyobrażalnie bardzo mocno.

# #

Nie uwierzycie chyba, ale dzisiaj z dziesiąty raz zabrałam się za robienie zwiastun do "Oops" i prawie skończyłam, wystarczyło tylko dostosować cały film do muzyki i nawet nie potrafię napisać, jak jestem teraz zirytowana, bo internet przestał mi wtedy na chwilę działać i nic się znowu nie zapisało *rzuca talerzami w ścianę pisząc*

Poza tym byliście niesamowici zostawiając pod ostatnim rozdziałem komentarz! Gdyby tak już było zawsze, byłabym chyba najszczęśliwszym (nadal zirytowanym) człowiekiem! x



Oops! (Larry Stylinson)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz