Rozdział 14

271 29 0
                                    

Tak, to na 100% była Yami. Nie reagowała na moje wołania. Musiałam prosić Bena o pomoc i to szybko. Wybiegłam po cichu z domu, nie chcąc budzić Usy. Pobiegłam do domu chłopaków. Moje szczęście, okno jest otwarte. Wskoczyłam do środka. Cisza. Laptop Bena jeszcze był włączony. Wstukałam na klawiaturze SOS. Chłopak wyskoczył lekko wkurzony ze swego systemu.
-Czego?
-Yami utknęła w moim lapku.
-Jak?
-Przecież ty wiesz, że ona ma podobne moce do twoich.
-Eh, ciszej. W czym dokładnie utknęła?
-Alice Madness Returns.
-Co!?
Wyskoczyłam oknem i wbiegłam do domu. Ben powiedział tylko, żebym nie ruszała laptopa, dopóki oni nie wyjdą.
*Per Bena*
Pojawiłem się w grze. Dopiero po chwili zorientowałem się, że w tej aplikacji skleiły się ze sobą różne pliki z całego komputera. Gdy na arenie zobaczyłem Yami walczącą z Alicją, pobiegłem w ich stronę. Nagle jednak obie wbiły sobie nawzajem ostrza w serca, a jakaś siła mnie od nich odepchnęła. Gdy znów spojrzałem w tamtą stronę, zobaczyłem panoramę Chicago z Watch Dogs. Na środku drogi leżał średniowieczny list i pluszowa Zelda.
Yami is in another castle.
Super. Cholera, co jeszcze? Wsiadłem na motor i odpaliłem silnik. Po trzech kilonetrach jazdy byłem w Stumilowym Lesie, gdzie spotkałem Tygryska grającego w pokera z Sonic.exe, Hitlerem i Ryukiem z Death Note. Stwierdzili, że aby ocalić Yami muszę spytać o drogę Arceusa. Ten pokemon wygrzewał się na polanie niedaleko.
-Benie Drowned, wiem po co przyszedłeś. Masz sporo rzeczy do zrobienia.
-Eh... A więc, o Wielki Stwórco Pokemonów, co mam robić?
Wręczył mi dokument, po czym rozpłynął się w powietrzu.
#1 Pokonać 2Paca w Bitwie na Głosy
#2 Zabić pająka z Limbo
#3 Odnaleźć świętego Graala
#4 Wygrać wystawę Pokemon
#5 Rozwiązać zagadkę czekoladowego króliczka
#6 Schwytać Izayę Oriharę
#7 Wywołać Herobrine'a
#8 Pocałować królewnę
W kilka chwil pojawiłem się na jakiejść scenie. Obok mnie stała Sylwia Grzeszczak.
-Co tu robisz?-spytałem.
-2Pac jest chory na padaczkę, ja go zastępuję.
Dziewczyna bez wahania zaśpiewała swoją piosenkę. (Sylwia Grzeszczak - Małe rzeczy). Zmrużyłem oczy i pomyślałem, co mógłbym zaśpiewać. W końcu wpadłem na pomysł, a podkład sam się włączył. (Kreuzberg - Niecierpliwa)
~W burzy zdarzeń
W szumie dnia
Zagubiona w losu grach
Ciągle szukasz swoich miejsc
Tak jak dziecko w gęstej mgle
Błądzisz, nie poddajesz się
Wciąż próbując znaleźć sens
Zostań tu - choć na chwilę
Zostań tu - daj mi siłę
Bym ocalił dzień
Pełen wiary wkroczył w nocy czerń
Nim świt rozdzieli nas
Zostań tu - choć na chwilę
Zostań tu - daj mi siłę
Bym ocalił dzień
Pełen wiary wkroczył w nocy czerń
Dokąd znowu pędzisz tak?
Nieuchwytna niczym wiatr
Tajemnicza tak jak sen
Chciałbym móc zatrzymać Cię
W swoich dłoniach zamknąć, lecz
Wiem, że woła Ciebie świat
Zostań tu - choć na chwilę
Zostań tu - daj mi siłę
Bym ocalił dzień
Pełen wiary wkroczył w nocy czerń
Nim świt rozdzieli nas
Zostań tu - choć na chwilę
Zostań tu - daj mi siłę
Bym ocalił dzień
Pełen wiary wkroczył w nocy czerń
W labiryncie poplątanych dróg wciąż szukamy się
W zawiłości niepotrzebnych słów ginie sens
Zostań tu - choć na chwilę
Zostań tu - daj mi siłę
Bym ocalił dzień
Pełen wiary wkroczył w nocy czerń
Zostań tu - choć na chwilę
Zostań tu - daj mi siłę
Bym ocalił dzień
Pełen wiary wkroczył w nocy czerń
Nim świt rozdzieli nas
Zostań tu - choć na chwilę
Zostań tu - daj mi siłę
Bym ocalił dzień
Pełen wiary wkroczył w nocy czerń~
Sylwia kiwnęła głową z uznaniem i wskazała na planszę, gdzie oznaczono pierwsze zadanie jako zakończone. Nagle świat zmienił kolor, a ja stałem w mrocznym lesie. Były chłodno i dosyć cicho. Wtem zobaczyłem pająka. Ogromny, owłosiony i śmierdzący stwór stał 15 metrów przede mną. Nie mając innej broni, rzuciłem kulą ognia w jego nogi. Po kolei wypalałem mu odnóża, wsłuchują się w jego zawodzenie. Wtem został mu sam korpus. Uformowałem większą kulę i rzuciłem w niego. Padł trupem, ale jego krew pobrudziła mi całe ubranie. Obrzydlistwo.
Kolejna sceneria wreszcie nabrała kolorów. Przede mną były wysokie góry. Przeteleportowałem się bliżej nich. Wejście do jaskini było zasłonięte wodospadem. Gdy przeszedłem przez wodę, zmyła się z mych ubrań krew. W pieczarze znajdowała się ogromna sala. Pośrodku niej była ustawiona stara zbroja, a przy ścianach stały kielichy. Znając zakończenie filmu o Indianie Jones'ie, chwyciłem najmniej zdobiony kielich i uniosłem nad głowę. Pojawiłem się w Pallet Town, gdzie znów zobaczyłem tablicę z zaznaczonymi zadaniami. Wtem w odbiciu lustrzanym zobaczyłem, że jestem Leafeonem. No super. Wybiegłem z miateczka i pojawiłem się nie wiadomo jak na wystawie. Przesiedziałem tam chyba pół godziny, ale wygrałem na szczęście. Gdy wybiegłem z wystawy, znów byłem sobą, a przede mną stał dwumetrowy królik z czekolady.
-Mam dla ciebie zagadkę, wędrowcze!
-Wal.-odrzekłem lekko znudzony.
-Kim jestem? Widujesz mnie codzienie, zachowujesz przy mnie ostrożność, ale dopiero gdy ktoś inny mnie ma, napawa cię nie mały strach.
-Pff... Chodzi o nóż. Ja się nie boję.
Czekoladowy stworek zniknął, a ja pojawiłem się na motorze. Wyjechałem do lasu, który po chwili zamienił się w zaułek Ikebukuro. Usłyszałem krzyki jakiegoś faceta
-IZAYAAAAAA-KUN!
Widać dobrze trafiłem. W jednym z zaułków zobaczyłem Oriharę. Po dłuższym biegu był już zziajany, więc złapanie go nie było wielkim problemem. Podrzuciłem zemdlonego informatora pod drzwi jego mieszkania i ruszyłem w inną stronę. Tym razem byłem w sześciennym lesie. Narzędzia do rytuału były rozsypane na ścieżce. Wykonałem ten pseudo rytułał, powstała burza i na jednej ze skał stał Herobrine. Pomachał do mnie ręką z uśmiechem i zniknął, a ja podążyłem kamienną ścieżką. Zaprowadziła ona mnie do zamku ze Shreka. Tepnąłem się na schody i wbiegłem do głównej komnaty. Na ozdobnym łożu leżała Yami w pięknej sukience. Pochyliłem się nad nią i pocałowałem ją. Ona zaś złapała mnie za ramię i przewróciła mnie na siebie. Nie spodziewałbym się czegoś takiego po niej.
-Cholernie dobrze całujesz.-mruknąłem wpatrzony w nią.
-Dzięki.-szepnęła.
Wtedy mogłem lepiej przyjrzeć się jej sukience. Była to sukienka Alice z Alice: Madness Returns, tyle że biało-czarna. Miała także naszyjnik z małym srebrnym jabłkiem. Wyglądała uroczo.
-Może stąd wyjdziemy?-zaproponowałem.
Gdy znów staliśmy w pokoju dziewczyn, Ookami już spała. Od jej histerii minęly 3 godziny.
-Skąd w ogóle wiedziałeś gdzie jestem?
-Ookami mnie wywaliła z laptopa. Martwiła się o ciebie.
Yami minimalnie się uśmiechnęła. Pocałowałem ją w policzek na dobranoc i wróciłem do siebie.

Szkoła marzeńWhere stories live. Discover now