Rozdział 38

4.1K 314 11
                                    

*Następnego dnia rano*

Obudziłam się w objęciach Jacka. Zwykle bardzo cieszyłabym się z takiej pobudki. Niestety jednak jest kilka spraw, które utrudniały mi "wesoły poranek".
Jednym z wielu powodów mojego kiepskiego humoru jest to, że najprawdopodobniej już dzisiaj wszyscy razem urządzimy wielką rzeź u P.M.U. na samą myśl robi mi się niedobrze.
Kolejnym powodem jest to, że Slender kazał nam "przenocować u siebie" kilku gośći. Ale kilku oznacza co najmniej dwudziestu.
Tak więc miałam cały salon zawalony nieznajomymi creepypastami. Podobno wszystkich ich zna Jack, jednak wolałabym żeby ich tu nie było.

Wstałam cicho, nie budząc Laughing Jacka i poszłam do łazienki. Oczywiście musiałam przechodzić nad śpiacymi na podłodze creepypastami.
Nacisnęłam klamkę od łazienki. Zamknięte. Wspaniale. Nie dość, że pozwalam im spać u mnie w domu a nie na dworze, to w dodatku ktoś zajął łazienkę.
- Ktooo tam? - usłyszałam piskliwy głos zza drzwi.
- Jill. Laughing Jill.
- Aaaa! Jak to ty, to wchodź! - ktoś otworzył drzwi. Tym kimś byla Candy Cane. - Hej. Pomyślałam, że mogę skorzystać.
- Ok. Nie ma problemu. Bałam się, że to ktoś- przyciszyłam głos- z nich. - wskazałam na śpiących psychopatów.
- Spokojnie hahaha. To tylko ja. Chcesz wejść?
- No... taaa... - zanim zdążyłam spokojnie dokończyć, Cane chwyciła mnie za nadgarstek, szarpnęła do środka i zamknęła za mną drzwi. Było to takie szybkie, że przez kilkanaście sekund nie mogłam się zorientować, co się stało.

- A więc... dzisiaj damy popalić P.M.U. !  Nie cieszysz się? Będziesz mogła popisać się swoimi zdolnościami... - stanęła przed lustrem i... fioletowym tuszem poprawiała swoje rzęsy.
- Niby się cieszę. To będzie koniec całej zabawy w chowanego przed nimi. Tylko, że... mnóstwo naszych może zginąć. Nie wszyscy mają moc regeneracji...
- No ale ty ją chyba masz. Więc czym się przejmujesz?
- Laughing Jackiem.
- Przecież on też nie może zginąć.
- Nie może, gdy ma przy sobie swoje pudełko.
- Hm? - zapytała zmieszana dziewczyna
- Jeżeli ktoś go na przykład postrzeli, a będzie miał przy sobie pudełko i do niego "wejdzie", wtedy się zregeneruje. Gorzej natomiast będzie kiedy pudełko zostanie zniszczone...
- Czemu?
- Koniec pudełka to koniec Laughing Jacka. Tak samo ma Jason, tylko że z pozytywką. - podsumowałam.
- Czy to nie ta pozytywka, którą kiedyś ci dał? - dopytywała.
- Tak.
- Wow... więc jakby ty chronisz jego życie...musi ci ufać.
- Może i tak. - Nie rozumiałam jej. Za kilka godzi idziemy na "wojnę" a ona gada o mało istotnych rzeczach. Choć nigdy nie zastanawiałam się nad tym, czemu Jason dał mi tą pozytywkę. Ja bym nie powierzyła swojego życia tak właściwie nieznajomej osobie.
- Cane, myślisz że wygramy?
- Co?
- No bitwę z P.M.U.
- Hahaha, no tak... szczerze... nie myślałam o tym. - uśmiechnęła się. - Po co mam myśleć o takich smutnych rzeczach? Lepiej, pomyśl o tym, co będziesz robiła po wszystkim. Ja i Candy Pop pójdziemy do cyrku. Obiecał mi to. A potem... sama nie wiem. Na pewno będzie dobrze.
- Chciałabym mieć takie podejście do życia... - odpowiedziałam. - Myślę, że ja i Jack... - ktoś zapukał do łazienki.
- Jill? To ty? Mogę wejść?  - rozpoznałam głos Jacka.
- Tak. To ja- odpowiedziałam. - Może? - szepnęłam do Cane, a ona pokiwała twierdząco głową.
Otworzyłam drzwi.
- Hej... myślałem, że jesteś sama. - powiedział, widząc Cane
-Już mnie tu nie ma. - odparła i wyskoczyła z łazienki zostawiając nas samych.

- Bo jest sprawa... co do mojego pudełka. - uśmiechnął się, lecz widziałam że jest smutny. - Nie wiem co mam z nim zrobić. Zabrać ze sobą, czy zostawić w domu. - oparł się o ścianę. - Jeżeli je zostawię, a coś mi się stanie... - przytuliłam go.
- Wiem, o co chodzi. W końcu cię znam dość długo.
- To co mam robić?
- Sama nie wiem... jak chcesz to je weź. Chyba tak będzie bezpieczniej. - uśmiechnęłam się.
- Dzięki.
- Za co?
- Za to, że ze mną wytrzymujesz. - pocałował mnie w czoło- A, i prawie zapomniałem. Za dwadzieścia minut wszyscy spotykamy się pod domem Slendera.
- Dobrze. Dzięki, że mi powiedziałeś. - pocałowałam Jacka w policzek, po czym wyszedł.

Przemyłam twarz i rozczesałam włosy. Musiałam niestety wyjść, bo pod drzwiami od łazienki utworzyła się kolejka, a ja nie chciałam mieć kilkudziesięciu wkurzonych psychopatów na głowie. Poszłam do pokoju. Nikogo tam nie było. Szybko przebrałam się i wyszłam na dwór. Skierowałam się do "miejsca zbiórki".

Było tam już wiele creepypast. Między innymi Laughing Jack, Candy Pop i Cane, którzy rozmawiali.
- Cześć, czekamy na wszystkich i zaczynamy zebranie, czy coś takiego. - powiedział Pop. Stanęłam obok nich, lecz nie wdawałam się w rozmowę. Czekałam tylko na to, aż pojawi się reszta creepypast i zaczniemy nasze obrady.

Na szczęście nie musiałam długo czekać. Po kilku minutach przed domem Slendera nie było ani trochę wolnego miejsca. Zauważyłam kilka podnieconych i przestraszonych twarzy. Mimo wszystko więcej creepypast było bardzo spokojnych.

UWAGA!
Proxy, przyjrzeli się dokładniej ośrodkowi P.M.U. odkryli kilka tajnych przejść i słabych punktów tej budowli. Udało im się ustalić, że jest to główna siedziba całej agencji.
Mój plan jest dość prosty.
Najpierw, Proxy skupią na sobie uwagę agentów, którzy najprawdopodobniej rzucą się na nich.
Popatrzyłam na Hoody'ego, Masky'ego i Toby'ego. Nie byli zbyt zadowoleni swoim zadaniem.
Wtedy, wkroczy ekipa numer jeden. Jej "kapitanem" jest Jeff, a składa się też z Eyeless Jacka, Jane....
Wymienił jeszcze kilkanaście imion, ale ich nie znałam.
Wy, dostaniecie się do drzwi i wpuścicie do środka ekipę drugą. Następnie pomożecie Proxy z agentami na zewnątrz. Dwójka ma chyba najcięższe zadanie. Będzie musiała "oczyścić" budynek z agentów. Ani jeden nie może przeżyć.
Do tej grupy zalicza się...Jason, który jest zarazem przywódcą tego zespołu, Puppeteer, Clockwork, Nina, Candy Pop, Candy Cane, Laughing Jack
Tylko nie ja, tylko nie ja! - powtarzałam w myślach.
Laughing Jill....
Przestałam dalej słuchać. Czemu Slender wysyła mnie na główną rzeź?!
Jak już budynek zostanie oczyszczony, do akcji wkraczają wszyscy, którzy zajmują się komputerami i innymi rzeczami tego typu. Macie zniszczyć wszelkie baze danych i najlepiej, żebyście wysłali do innych siedzib P.M.U. informację o trwałym zlikwidowaniu agencji. Oczywiście dowodzi nimi Ben. Natomiast Tails Doll będzie informował mnie o przebiegu zdarzeń. W końcu on lata najlepiej ze wszystkich creepypast.
Ja i moi bracia będziemy udzielać się w etapie pierwszym i drugim. Ja może jeszcze w trzecim. Niestety z nich tylko ja znam się na zabijaniu, więc na dużą pomoc z ich strony nie liczcie.
Widocznie Slender powiedział ostatnie zdania tak, żeby jego bracia nie słyszeli.
Wszystko zaczynamy za godzinę.
A dowódcy zespołów mają teraz zgłosić się do mnie. Mamy kilka spraw do ustalenia...
Tak więc widzimy się o... dziesiątej.
Powoli zaczęliśmy opuszczać plac. Każdy szykował sobie broń.
Bałam się niesamowicie, lecz próbowałam tego nie okazywać. Poszłam do domu i usiadłam na kanapie w salonie. Po chwili dołączył do mnie Jack.
- Nie denerwuj się. Wszystko będzie dobrze. - przytulił mnie, a ja wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Słyszałam jego spokojne bicie serca. Jak zwykle mnie to uspokoiło.
- M-musimy to robić? - zapytałam cicho. - Musimy ich zabijać?
- Jak tego nie zrobimy, oni zabiją nas. Niestety... - pocałował mnie w czoło. - Tak to już jest. - Wolno wstał i skierował się do szafki pełnej noży. - Łap. - powiedział i rzucił w moją stronę dwa tasaki. Przeteleportowałam je na stolik obok mnie. - Mogą ci się mimo wszystko przydać. - wymusiłam uśmiech.
- Dziękuję.

-----------------------------

Nooooo więc wszyscy pragnący krwi zaraz będą mieli wspaniały rozdział ^-^

Ogólnie mam tu problem z netem i nie wiem kiedy wstawię kolejny rozdział :0

P.S. dzięki za mnóstwo pytań i wyzwań do mojej drugiej książki! Ma dopiero kilka dni a już wiele wyświetleń :)

A wam dziękuję za ponad 14 tyś

Jesteście świetni!

P.P.S. Jakby ktoś był w Chorwacji w miejscowości Brist czy gdzieś w pobliżu, możecie szukać dziewczyny, noszącej przez cały czas nieśmiertelnik z jej imieniem i nazwiskiem orazzz napisem : laughing-me :)
Tak, to ja :)

Want to be my candy?-Laughing JackDär berättelser lever. Upptäck nu