Rozdział 31

3.7K 315 42
                                    

*Jill*

Biegliśmy przez las. W środku nocy. Nic nie było widać ani słychać. Tylko moje bijące serce i nasze kroki.
Jedyne co widziałam to oczy Jacka odbijające światło księżyca. Trzymał mnie za rękę. Biegł pierwszy. Może dla niego był to trucht, ja się czułam jak na maratonie. Jeden krok Jacka to trzy albo nawet cztery moje.
- Nie możesz trochę wolniej? - zapytałam wykończona. On stanął gwałtownie i zaczął się rozglądać. Moje oczy na szczęście przyzwyczaiły się do ciemności i widziałam coraz więcej.
- A co, zmęczona? - mówił wpatrując się w ciemny las. Postanowiłam popatrzeć w tą samą stronę. Nic tam nie było. Staliśmy w ciszy i patrzyliśmy na czarne drzewa oświetlane jedynie przez księżyc. I tak to było bardzo słabe światło. Coś poruszyło się przed nami. Usłyszałam trzask złamanej gałęzi.
W tym momencie Jack chwycił mnie mocno za nadgarstek. Zabolało. Cicho przeklnęłam. Czego ten koleś od nas chce?

Biegliśmy dalej przedzierając się przez las. Tym razem jednak zeszliśmy ze ścieżki i musieliśmy przebyć drogę pełną wystających, ostrych gałęzi i pajęczyn... mogło być gorzej. A nie... zapomniałam, że jak Slender dowie się, o naszej nocnej wycieczce to zabije. Może i nawet dosłownie.

Podarły mi się rajstopy, gdy zachaczyłam nimi o jakiś niski krzew. Miałam twarz i ręce pełne małych ran. Pójście przez środek lasu nie jest zbyt komfortowe ale co dopiero w nocy. Kolejne przewrócone drzewo do przeskoczenia, kolejne ciernie, kolejna kałuża, pajęczyna. Ciągle coś. Czy nie mogliśmy uciekać przez... plażę? Albo nawet miasto.

Na szczęście w oddali zauważyłam małe światło. Nie wiem jakim cudem, ale Jack doprowadził mnie... nawet w jednym kawałku do domu. Im byliśmy bliżej naszego "schronienia", tym bardziej zaczynało brakować mi tchu.

W końcu dopadłam drzwi.
- Daj klucze. - powiedziałam jednocześnie z Jackiem.
- Co? To ty je miałeś!
- Nie, ty!
- Co robimy? - zapytałam w pośpiechu.
- A nie można tak? - chwycił klamkę i otworzył drzwi. Nie wierzę! Zostawił nasz dom na noc, nie zamykając go. Czy tylko mi się wydaje, czy on jest idiotą.
Dobra, stwierdziłam że kłótnia w takim miejscu nie jest najlepszym pomysłem. Szybko wbiegłam do środka i pozamykałam wszystkie okna. Jack znalazł klucz. (Leżał na kanapie) i zamknął drzwi od środka. Szybko jeszcze pozasuwałam żaluzje i zasłony, po czym opadłam na kanapę w salonie. Po chwili dołączył do mnie Jack i od razu objął mnie ramieniem.

- Kto. To. Był. - powiedziałam wykończona.
- Isaac. - odpowiedział szybko. Szkoda tylko, że to mi nic nie mówi! Popatrzyłam na Jacka pytająco.
- Mówiłem ci o moim... "przyjacielu". To on.
- Ale on nie żyje! - parsknęłam
- Wiedziałem o jego ponownym życiu wcześniej...
- Czemu nic mi nie powiedziałeś? - przerwałam
- Nie wiem czemu! Po prostu. Nie umiałem.
- Dobrze. To powiedz choć o co z tym wszystkim chodzi. Po kolei. - próbowałam go uspokoić. Nie chcę, żeby stracił nad sobą kontrolę jak to czasem ma. Po prostu zaczyna jednocześnie złościć się, cieszyć i bać. Wtedy nie panuje nad tym co robi, jakby miał jakieś klapki na oczy.
- Ehh... - wtuliłam się w niego. - Slender chciał kiedyś, żeby Isaac, czy może lepiej znane imię: Grossman... próbował ze mną.. sam nie wiem. Pogadać? To jest dziwne, lecz nasz wysoki i "wszystkowiedzący" znajomy stwierdził, że Grossman pomoże mi z... atakami. Wiesz o co chodzi. - pokiwałam głową.
- Tylko czemu udało mu się ożywić twojego... znajomego, bo chyba już nie jest twoim przyjacielem, a Rose nie!
- Ty ją zabiłaś całkowicie przypadkowo, ale przy użyciu mocy. Slender nie może nikogo wskrzeszać, po zabiciu przez siłę nadprzyrodzoną.
- To ty jak go... - zobaczyłam, że nie jest zbyt zadowolony tą rozmową. Postanowiłam to skończyć. - Może... pójdziemy już spać? Wiem że ty nie musisz, ale może poprawi ci się humor... co ty na to? - wstał i bez słowa poszedł do sypialni. Ja podążyłam jego śladem.

Jack usiadł na łóżku, zmierzył mnie wzrokiem i dostał ataku śmiechu. Wiedziałam o tym, że jestem dość poharatana i mam potargane włosy ale chyba nie jest tak źle... popatrzyłam na wsoją bluzkę. Była rozdarta przez środek i widać mi było piersi... to znaczy w staniku. Chwyciłam szybko poduszkę i rzuciłam nią z chłopaka, który zrobił unik i z podwojoną siłą odpowiedział tym samym. Obrywając wielką, czarna poduchą, upadłam na podłogę.
- No ejj! Co robisz? - zaśmiałam się.
- Sama zaczęłaś! - wykrzyknął i rzucił jeszcze raz. Tym razem nie trafił we mnie, tylko wazon. Oczywiście naczynie zostało rozbite i nie obyło się bez przekleństw Jacka.

Podeszłam do szafy, żeby znaleźć jakąkolwiek, nadającą się do noszenia bluzkę. Wyciągnęłam czarną z małą, szarą łatą na plecach.
- Nie bierz tego! - powiedział Jack.
- Niby czemu?
- To moje. - popatrzyłam na niego jak na idiotę.
- Przecież nie mam innych bluzek! - odchrząknął, i popatrzył na mój biust. Więc o to mu chodziło! - Wiesz... jak nie będę miała czegoś innego do założenia, to proxy... wszyscy.. I najważniejsze Offender, zobaczą moje... - Nie dokończyłam, bo mi przerwał.
- Bierz co chcesz! Nikomu nie pozwolę oglądać ciebie! Szczególnie temu zboczeńcowi! Tylko ja mogę! - uśmiechnęłam się przebiegle i wyszłam do łazienki się umyć.

Na lustrze zobaczyłam małą karteczkę.

"Jill, musimy się spotkać. Jutro, o 9:00 szukaj wskazówek w lesie. Nie mów nikomu.

-I. G. "

Hmm... I. G... to muszą być inicjały. No tak! Isaac Grossman.

Nie byłam pewna czy dobrym pomysłem było pójście gdzieś samemu w dodatku z kimś kogo nie znam. Ale może warto mu zaufać. Postanowiłam, że zdecyduje rano. Poza tym jak mu się udało zostawić tą kartkę i skąd zna moje imię! Jak się z nim spotkam, to się dowiem... chyba.

***

Wróciłam do sypialni. Jack już leżał w łóżku. Nie spał. Położyłam się tyłem do niego, a on mnie objął.
- Myślisz że ten cały Grossman da ci spokój? - zapytałam cicho, przybliżając się do niego.
- Wątpię. - przytulił się do mnie od tyłu, a mnie zalał rumieniec. - Nie przejmuj się nim. Już kilka lat go unikam.
- Ale...
- Cii... idź spać.- przerwał mi.
- Zaczynasz przypominać mi Jeffa. - zaśmiał się. Zamknęłam oczy i po chwili zasnęłam.

------------------------------

No hej!

Pytam tych, którzy niedawno skończyli swoje świetne książki! Jak mogłyście mi to zrobić! Hahaha czekam na drugie części! Tak, o was mówię @_Harumi_ i @Bezimienna17

A teraz co do mojej książki to rozdział miałam już wcześniej ale "wspaniały" Internet nie pozwala mi na publikowanie -_-

Wybaczcie!

Want to be my candy?-Laughing JackWhere stories live. Discover now