Mimowolnie musiałam zlustrować całą jego osobę; miał dosyć podobną do mnie bluzę, ale z innym nadrukiem, a kaptur miał naciągnięty na głowę. Na nogach dopasowane, czarne jeansy z opuszczonym krokiem, a na stopach jak zazwyczaj - vansy. Szybko uciekłam wzrokiem w bok, by nie przyłapał mnie na patrzeniu na niego.

Jedynym źródłem światła były nieliczne zapalone lampy w domach, latarnie przy drogach czy szyldy na sklepach. Jak dotąd, żaden samochód nie przyjechał, chociaż mieszkaliśmy w jednym z największych miast w całych Stanach Zjednoczonych. Podobno odnotowano tu wiele gwałtów, morderstw i wypadków, ale idąc z chłopakiem obok siebie, czułam się bezpiecznie. Wątpiłam, aby ktokolwiek mógł nam zrobić krzywdę, zwłaszcza w centrum miasta.

Po niecałych dziesięciu minutach moje oczy wyłapały ocean, a do uszu docierała stłumiona muzyka. Spojrzałam na Justina, ale on nie patrzył na mnie, tylko szedł dalej przez plażę w kierunku świateł. Od razu pomyślałam, że zaciągnął mnie na cholerną imprezę i moim pierwszym odruchem było to, aby się zawrócić. Zacisnęłam zęby i szłam obok chłopaka z każdym krokiem coraz mniej chętnie, ale gdy byłam bliżej, zorientowałam się, że to wcale nie jest żadna impreza, tylko koncert.

Przypomniałam sobie jak David wspominał mi coś o tym i westchnęłam, gdy czułam jak Justin chwyta mocno mój nadgarstek, ciągnąc przez tłumy ludzi. Czułam jak dreszcz mnie przechodzi przez ciało, gdy tylko mnie dotknął, na co skrzywiłam się.

Mamrotałam co chwilę "przepraszam", gdy na kogoś wpadaliśmy, a ludzie swobodnie pili i się śmiali, słuchając jakiegoś zespołu. Nie rozpoznawałam ich po głosach, więc domyśliłam się, że jest to jakiś zagraniczny. Mogłam dostrzec jak Justin puszcza oczka do dziewcząt, obok których przechodziliśmy,​ a one gwałtownie rumieniły się i chichotały. To było naprawdę zabawne, że tylko ja byłam odporna na jego urok.

Wreszcie znaleźliśmy się parę metrów od sceny, dzięki czemu widziałam naprawdę dobrze twarze piosenkarzy. Oparłam się z boku o barierkę, a Justin spojrzał na mnie z góry.

- Idę po piwo dla nas. - oznajmił ochrypłym głosem, a ja tylko pokiwałam głową, palcami wybijając rytm piosenki na metalowej barierce, zerkając jak chłopak znowu znika pomiędzy ludźmi.

Uśmiechnęłam się lekko do jakiegoś chłopaka, który do mnie mrugnął i znowu wpatrywałam się w scenę, dostrzegając przystojnego nastolatka przy mikrofonie, jego głos był naprawdę dobry. Ciężko było mi wyłapać słowa, gdyż był to australijski akcent (czyli koszmar dla amerykanów) i zrozumiałam tylko, że śpiewali o jakiejś gorącej dziewczynie.

Zagryzłam wnętrze policzka i słuchałam piosenki z lekkim uśmiechem, bo naprawdę mi się podobała, ale po chwili mój dobry humor minął, gdy dostrzegłam, że Justin wraca z butelkami piwa, ale i z Olivią Nevton przy boku. Uśmiech zgasł na mojej twarzy i patrzyłam to na nią, to na niego, który stanął przy mnie.

- Dzięki. - sapnęłam, biorąc butelkę smakowego piwa, wpatrując się jawnie zirytowanym wzrokiem w farbowaną blondynkę z brązowymi oczami.

- Nie przeszkadza ci to, że Olivia też przyszła? Napisała mi to dopiero pod twoim domem. - powiedział chłopak o miodowych oczach, a ja wysiliłam się na fałszywy uśmiech.

- Oczywiście, że nie. - Przyłożyłam butelkę do ust i wypiłam sporego łyka alkoholu, patrząc na scenę, bo miałam wrażenie, że zaraz uduszę tę dziewczynę. Prawdę mówiąc nic mi nie zrobiła, ale ja po prostu jej nie znosiłam, ani tego, że się nie szanuje.

Słuchałam następnej piosenki zespołu, tym razem była powolna i smutna, a ja nie musiałam się wysilać, aby zrozumieć tekst, bo publiczność się uciszyła, oprócz Olivii, która ciągle coś szeptała Justinowi na ucho. Parsknęłam cichym śmiechem, gdy go po chwili pocałowała, a on od razu odwzajemnił jej gest.

Project 98 | j.bWhere stories live. Discover now