39. Kino.

23.1K 1.6K 556
                                    

Świetna pogoda utrzymywała się przez resztę dnia; temperatura spadła do 23°, a promienie słońca nie były tak natarczywe jak przedtem. Po wygranej z Seattle, której zresztą można było się spodziewać - każdy opuścił boisko w niebywale dobrym humorze. Ja miałam również inny powód do radości, który na sama myśl sprawiał, iz włoski na moich rękach stawały dęba. Moje myśli nieustannie krążyły wobec wydarzenia, kiedy Justin mnie pocałował. Mimo że było to kilka dobrych godzin temu, pamiętałam wszystko z dokładnymi detalami. Co prawda nie wiedziałam co ten pocałunek oznaczał, obawiałam się, że chłopak po tym znowu stanie się chłodny i arogancki, a tego nie chciałam z całą pewnością.

Leżałam na łóżku w swoim pokoju, oglądając na laptopie kolejny film, tym razem padło na komedię z Channing Tatumem. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie jest moim ulubionym aktorem. Miałam do niego słabość i prawdopodobnie nie przegapiłam żadnego filmu, w którym grał główną rolę. David dzisiejszego dnia był u swojego kumpla i miał wrócić późnym wieczorem, a Maddie była na imprezie ze swoim chłopakiem. Co do imprezy - organizował ją Brad, chłopak z drużyny piłkarskiej, jednak nie zamierzałam na niej się pojawić. Nie przepadałam za tego typu spotkaniami, gdyż to nie było po prostu moje towarzystwo i nigdy nie upiłam się tak, jak oni. Prawdę mówiąc rzadko piję alkohol, jedynie dla świętego spokoju, gdy każdy mnie namawia.

Oparłam się o poduszkę, którą położyłam tuż przy ścianie i zamknęłam oczy. Film się akurat wczytywał, abym mogła go obejrzeć bez żadnych przeszkód, dlatego musiałam chwilę poczekać. Wtedy usłyszałam swój dzwonek, standardową piosenkę z telefonu. Był to nieznany numer, dlatego zmarszczyłam brwi i przeciągnęłam zieloną słuchawkę w odpowiednią stronę.

- Tak? - Przyłożyłam urządzenie do ucha, rysując palcem wymyślone wzorki na kołdrze, na której leżałam.

- Lizzie? Zaliczyłem test u Guttierez, kurwa mać! - Od razu poznałam ten charakterystyczny głos Justina, który był naprawdę podekscytowany. Domyśliłam się, że wziął mój numer z facebooka, ale w większej części mi to nie przeszkadzało. Dotknęłam palcem nieświadomie swoich ust.

Zaśmiałam się automatycznie pod nosem.

- Gratulacje, jeszcze trochę i spokojnie zaliczysz cały przedmiot.

- Mhm, dziękuję - Justin mruknął ucieszony do słuchawki i wyobrażałam sobie, że w tamtym momencie przegarnia swoją grzywkę do tyłu. Czułam się trochę skrępowana rozmawiając z nim, po tym jak mnie bezceremonialnie pocałował, mimo że na to niecierpliwie czekałam. Nagle coś mi się przypomniało.

- Czekaj, ja ci pomagam w hiszpańskim, a ty miałeś umówić się z Flynnem.

Justin jęknął.

- Myślałem, że o tym zapomniałaś.

- Cóż, jak widać nie. Kiedy masz zamiar to zrobić? - spytałam, nie potrafiąc ukryć swojego zadowolonego głosu. Zassałam delikatnie swoją górną wargę i przesunęłam palcem po górnych klawiszach klawiatury, wycierając z nich kurz.

- Dzisiaj. Chcę mieć to z głowy. - Głos Justina było słychać tak dobrze, że byłam pewna, że nie ma go na imprezie u Brada. Spodobała mi się ta myśl.

- W porządku. Ale ja muszę mieć dowody, że mnie nie oszukujesz - oznajmiłam, naciskając tryb głośnomówiący, po czym wstałam, odkładając laptopa na bok. Ruszyłam do swojej obszernej szafy, wyciągając z niej jakąś letnią, zwiewną sukieneczkę w kwiatki. Miałam ich naprawdę wiele, gdyż w rozpoczynające się lato najlepiej mi się je nosiło.

- W porządku, będę pod twoim domem....za jakieś dziesięć minut.

- Okej! - krzyknęłam na tyle głośno, aby był w stanie mnie usłyszeć i przeciągnęłam przyjemny dla ciała materiał przez głowę, spoglądając na swoje odbicie w stojącym lustrze. Włosy nadal miałam pofalowane przez uprzedniego warkocza, więc tylko je przeczesałam, pospiesznie na dodatek malując swoje rzęsy i poprawiłam zarys brwi. Minimalnie się stresowałam spontanicznym spotkaniem z Justinem, dlatego moje dłonie odrobinę drżały z każdym ruchem. Prędko nałożyłam na nogi swoje naprawdę ładne sandałki i użyłam swoich ulubionych perfum o zapachu białych róż i porzeczek. Było to wspaniałe połączenie w moim mniemaniu. Kilka chwil później byłam już na dole, wysuwając telefon do małej kieszonki w sukience, zamykając za sobą dom. Klucz wzięłam ze sobą, bo wiedziałam, że David i tak jest w posiadaniu własnego. Zastanawiało mnie, gdzie był Justin, że tak szybko pojawił się pod moim domem z tym jego leniwym, seksownym uśmiechem, na który zmiękły mi kolana. Wzięłam wdech do ust i ruszyłam w jego kierunku z lekkim uśmiechem, czując swój ściśnięty żołądek.

Project 98 | j.bOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz