Shawn: Hej, nie przeszkadzam?
Ja: Nie, coś się stało?
Shawn: Chciałem tylko zapytać czy nasze spotkanie nadal aktualne?
Ja: Jasne, jakieś propozycje odnośnie tego?
Shawn: Coś już zaplanowałem, ale wolałbym teraz Ci o tym nie mówić
Ja: Niespodzianka?
Shawn: Powiedzmy :D
Ja: Niech będzie xd
Shawn: Jak się czujesz?
Ja: W porządku, dzięki że pytasz
Ja: A ty?
Shawn: Wyśmienicie
Ja: To super
Shawn: Tak
Ja: Yhym
Shawn: No
Ja: Nadal jesteś dziwny haha
Shawn: I kto to mówi?
Shawn: btw ranisz
Ja: wybacz *ociera niewidzialną łzę*
Shawn: Miło porozmawiać tak jak dawniej
Shawn: Przepraszam, nie potrzebnie niszczę atmosferę
Ja: Daj spokój, nic nie niszczysz :D
Shawn: Jesteś niesamowita
Ja: Dobra, teraz niszczysz
Shawn: Co?
Shawn: Cholera znowu
Shawn: Ej przepraszam
Shawn: Nie chciałem
Shawn: Znaczy chciałem, bo powiedziałem prawdę, ale
Ja: Luzik, tylko żartowałam
Ja: Nie spinaj tak
Ja: Sorki, ale
Ja: hahahahhaha
Shawn: Nie wierzę
Shawn: Dzięki
Shawn: Przeżyłem mini zawał
Ja: smuteczek
Ja: Okay, a tak na serio to zaraz muszę spadać
Ja: Mamy kolację rodzinną, odkąd Ann jest chora rodzice nie chcą przegapić ani chwili do spędzania czasu razem
Shawn: Nie ma sprawy
Ja: Możemy popisać potem
Ja: cześć
Zablokowałam komórkę odkładając ją na łóżko. Rozprostowałam koszulkę i zeszłam na dół. Melissa w kuchni przygotowywała posiłek, za to tata i Annie siedzieli przy stole o czymś rozmawiając.
-Pomóc Ci? -zapytałam rodzicielkę stając obok blatu.
-Możesz pokroić resztę warzyw i zanieść miaskę na stół -wykonałam czynność i usiadłam przy stole.
Zjedliśmy razem kolację rozmawiając i wspominając różne wydarzenia. O 20:35 wróciłam spowrotem do pokoju. Rodzice położyli siostrę spać następnie sami wykonali wieczorną toaletę i rozpoczęli oglądanie jakiejś komedii romantycznej.
Ja również najpierw wzięłam kąpiel, przebrałam się i rzuciłam na łóżko. Wyciągnęłam rękę po telefon i zauważyłam 6 nieprzeczytanych wiadomości.
Andrea: Chciałabym z Tobą porozmawiać
Andrea: Jak będziesz miała czas możesz do mnie wpaść
Andrea: Sama bym do Ciebie zajrzała, ale nie odpowiadasz. Do zobaczenia ;*
Shawn: Jesteś już?
Shawn: Nie żebym się narzuciał czy coś tylko mi się nudzi
Shawn: Ups jednak Cię nie ma xd
Szybko odpisałam chłopakowi, że już jestem, ale i tak muszę kończyć bo mam coś do załatwienia. Chwyciłam torebkę wrzucając do niej komórkę i pęk kluczy, zarzuciłam za dużą bluzę na ramiona i cicho zbiegłam po schodach. Nie było sensu się przebierać skoro idę tylko do Russett, przynajmniej będę gotowa do spania jak wrócę. Bezgłośnie założyłam trampki wychodząc z domu i zakluczając drzwi. Naciągnęłam kaptur na głowę i ruszyłam w kierunku mieszkania szatynki. Po 20 minutach byłam na miejscu, nie fatygowałam się o pukanie do drzwi. Wspięłam się na rozgałęzione drzewo stojące z boku domu i weszłam przez okno. Przeszłam przez kawałek korytarza i lekko nacisnęłam klamkę.
-Cholera! Dziewczyno, nie strasz! -pisnęła Andrea kładąc dłoń na sercu.
-Nie dramatyzuj, tylko mów co chciałaś -rzuciłam uśmiechając się i jednocześnie siadając na łóżku.
-Pogadać -spojrzała na mnie wzrokiem w stylu "znalazłam coś co może cię zainteresować".
-Co tym razem?
-Znam faceta, który może pomóc Annie -powiedziała całkowicie poważnie.
-Dilera z niewiarygodnie mocnymi, nielegalnymi prochami? -spojrzała na mnie jak na idiotkę.
-Nie? Doskonałego lekarza, podobno właśnie on w największym stopniu pomaga leczyć te chorobę.
-Nie ma leku na białaczkę, Russo -zawiesiłam torebkę na ramieniu krocząc do wyjścia z pokoju.
-Możemy się z nim spotkać, serio może pomóc.
Nie słuchając dłużej dziewczyny opuściłam posiadłość państwa Russett wracając do domu. Mimo wszystko w głowie nadal miałam słowa przyjaciółki i nie mogłam przestać się nad tym zastanawiać.
__
W ostatniej notatce poprosiłam Was o komentarze i wow... pod niektórymi rozdziałami nie było ani jednego a pod ostatnim się postaraliście.
Dziękuję Wam bardzo za to jesteście mega kochani hshdbdndjs *-*
I w zamian za to, że były komentarze dodaje szybciej, bo bardzo się cieszę z Waszych opini, ily x+gotowi do szkoły? :D