Twenty. Happy birthday

2.5K 194 8
                                    

-WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO, SHAWNIE!!! -wbiegłam na łóżko chłopaka skacząc po nim i krzycząc. Rozrzucałam na nim serpętyny i konfettie, aż chłopak się obudził.

-Co? -powiedział zaspanym głosem.

-WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO, STARUCHU! -rzuciłam w niego konfettie.

-Ej, weź to. O nie, Lottie. Jesteś okropna -powiedział patrząc jaki bałagan zrobiłam mu w pokoju kolorowymi sznureczkami i papierkami. Hymm taki był poniekąt mój zamiar, wiedziałam, że się zdenerwuje. Ale spokojnie, nie jestem znowu taka zła mamy dla niego niespodziankę. Przygotowałam razem z Taylorem, mhm.

-No wstań! -brunet chciał złapać mnie za kostkę, ale szybko zeskoczyłam z łóżka uciekając z pokoju.

Po kilku minutach chłopak wkońcu ruszył swój tyłek na parter, a wtedy razem z Caniffem krzyknęliśmy "WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO". Kolejne konfettie poszło w ruch, a my widząc minę Shawna wybuchnęliśmy śmiechem.

Tradycyjnie Mendes musiał zdmuchnąć świeczki z tortu i pomyśleć życzenie. Potem jakoś samo się potoczyło, zabawnie spędziliśmy dzień świętując osiemnastkę chłopaka w zaufanym gronie.

++

Wieczorem postanowiliśmy wybrać się na imprezę. Wyszliśmy z domu kierując się do najbliższego klubu. Po kilkunastu minutach znaleźliśmy się na miejscu. Kiedy zostaliśmy wpuszczeni do środka ruszyliśmy w stronę baru. Zamówiliśmy sobie po drinku, chłopacy wybrali nieco mocniejsze od mojego. Usiedliśmy na kanapie rozmawiając w najlepsze. Gdy byliśmy już trochę wstawieni Taylor wyciągnął nas na parkiet.

Tańczyliśmy między ciałami pijanych nastolatków śmiejąc się ze wszystkiego.

-Uuu, ja spadam do tamtych pań -powiedział Taylor zerkając w stronę grupy dziewczyn -A ty bądź grzeczny Mendes, nie lataj za laskami jak ostatnio.

-Ostatnio? -zapytał brunet próbując przekrzyczeć muzykę.

-No, w Los Angeles -zaśmiał się Caniff i ruszył w kierunku nastolatek.

Przez chwilę zastanawiałam się o czym mówił chłopak. O jaki wypad do LA mu chodziło? Mam nadzieję, że nie ten, kiedy Tay miał kłopoty. Przez chwilę martwiłam się tym co powiedział chłopak, lecz procenty w mojej krwi szybko odrzuciły ode mnie te myśli. Kiedy po pomieszczeniu rozległy się dźwięki wolnej piosenki zatopiłam się w ramionach Shawn'a. Nie zważając na hałas panujący dookoła pozwoliłam sobie na odpoczynek.

*

Gdy rano otworzyłam oczy, pierwsze co poczułam to okropny ból głowy i suchość w gardle. Szybko wygrzebałam się z pościeli o mało co nie potykając się o nogi Mendesa. Zeszłam do kuchni wyciągając z lodówki karton soku jabłkowego. Nie trudziłam się o wyjmowanie szklanki.

Po chwili dołączył do mnie chłopak.

-Hej -uśmiechnął się słabo. Nie wiem dlaczego, ale przez moją głowę przebiegło wpomnienie z minionej nocy. A dokładniej to co powiedział wtedy nasz przyjaciej. Coś podpowiadało mi, że powinnam zapytać mojego chłopaka o daną imprezę w Los Angeles i o to co się na niej zdarzyło. Natomiast drugi głos w mojej głowie kazał mi nie interesowac się tą sprawą. Potrząsnęłam głową odganiając od siebie denerwujące myśli.

-Cześć, jak się czujesz? -zapytałam podając brunetowi sok.

-Nie najgorzej -przyznał biorąc do ręki kanapkę z talerza.

-Dzisiaj miał do nas wpaść Caniff. Wpuścisz go, a ja pójdę wziąć prysznic? -dodał.

-Jasne -odpowiedziałam siadając na kanapę i włączając telewizję.

Po kilkunastu minutach usłyszałam dzwonek do drzwi. Podniosłam się z miejsca i ruszyłam otworzyć.

Przywitałam się z Taylorem oraz zaprosiłam go do salonu. Zaproponowałam mu coś do picia na co się zgodził.

-Mogę Cię o coś zapytać? -powiedziałam podając mu kubek.

-No pewnie, co jest?

-Chodzi o to, że... wczoraj w klubie mówiłeś coś o jakiejś imprezie w LA -na twarz bruneta wpłynęło zdenerwowanie -Coś było między Shawnem a jakąś dziewczyną?

-Ja... ugh nie powinnaś się tym martwić, Charlie -jego odpowiedź nie brzmiała przekonująco.

Nie powiedziałam nic więcej, ponieważ przyszedł do nas Mendes.

__
Drama?
Co ten chłopaczek narobił w Los Angeles... xd

Strings / Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz