14. Poplątani.

4.9K 461 47
                                    

Zamachnęłam się i ciężką teczką wypełnioną papierami, zdzieliłam Louisa przez głowę. Jego jęk bólu był doprawdy bardzo satysfakcjonujący. Głośno przeklinając obrócił się do mnie twarzą i posłał mi nienawistne spojrzenie.

- Za co to było? - pocierał dłonią obolałe miejsce, a ja z szerokim uśmiechem usiadłam naprzeciwko niego i gestem dłoni przywołałam do siebie kelnera, by zamówić szybko coś do zjedzenia i wypicia. Pogoda w LA była przepiękna, a my zamiast siedzieć w studio, albo kryć się po pokojach hotelowych wyszliśmy na miasto. Widziałam kątem oka małe zamieszanie i błysk obiektywów aparatów, ale jakoś wyjątkowo mi to nie przeszkadzało.

- Za nic – wzruszyłam ramionami i zdjęłam okulary przeciwsłoneczne z nosa. - Od tak. Taki mały prezencik ode mnie.

- Zapamiętam, że nie lubię twoich prezentów – szczerze się roześmiałam i tylko patrzyłam jak zniecierpliwiony pociera dolną wargę kciukiem i patrzy na mnie pytająco. - To nie będzie tylko lunch z dobrą kumpelą, prawda?

- O nie – upiłam łyk cudownie lodowatej wody i odgarnęłam długie włosy z twarzy. - Porozmawiamy dzisiaj o tym co między nami zaszło i o Louisie.

- Ja pieprzę – westchnął i potarł dłońmi twarz zirytowany. - Nie chcę o tym gadać.

- Nie musimy gadać o nas, bo oboje wiemy na czym to polegało i myślę, że temat jest zamknięty – opuścił dłonie i spojrzał na mnie trochę łagodniej. - Ale musimy pogadać o Louisie. Nie wiedziałam co między wami było i muszę przyznać, że fakt, że to przede mną zataiłeś bardzo mnie zdenerwował.

- Nie zataiłem tego.

- Ale także o tym nie powiedziałeś, a wiedziałeś, że ze sobą pracujemy i będziemy to robiły przez najbliższy czas. Mam podejrzewać ciebie o to, że chciałeś mnie wykorzystać?

- Boże. Oczywiście, że ciebie nie wykorzystałem – odparł coraz bardziej wytrącony z równowagi. - Myślałaś, że planowałem się z tobą przespać?

- Tak – powiedziałam prosto i uśmiechnęłam się z wdzięcznością do kelnera, który przyniósł nasze zamówienie. - Od samego początku miałeś takie intencje i mi to nie przeszkadzało. Głównie dlatego, że myślałam, że jesteś singlem.

- Jestem singlem.

- Na pewno? - spytałam rozbawiona. - Nie rozumiem dlaczego udajesz, że nic ciebie nie łączy z Lou.

- Tylko ze sobą sypiamy – tylko na niego patrzyłam spokojnie przeżuwając swoje jedzenie. Bardzo go tym irytowałam. Nawet mnie to bawiło. To jak żyła pulsowała na jego skroni, a usta przygryzały wargę w geście roztargnienia. Mogłoby być to nawet seksowne i pewnie było, ale nie dla mnie. Nie gdy już o wszystkim wiedziałam i zdawałam sobie sprawę czym zaryzykuję gdy pozwolę sobie na takie myślenie .Przyjaźń zawsze stała dla mnie na pierwszym miejscu w życiu. Jesteś przecież nikim bez przyjaciół, prawda? - No dobra – zmiękł i spojrzał na mnie błagalnie. - To coś więcej.

- Wiem, że to coś więcej. Dlaczego bawisz się w to wszystko, skoro widzę, że chcesz być z tą dziewczyną? Tylko wam to utrudniasz. Ona nigdy ci nie zaufa, jeśli będziesz to kontynuował.

- Bo taki już jestem – po raz kolejny usłyszałam to zdanie. Wszyscy „tacy już jesteśmy". Uważałam to określenie za bardzo niedoprecyzowane. Nie można go przecież, do jasnej cholery, używać jako wytłumaczenia dla wszystkiego, prawda? - Lubię się bawić. Lubię spędzać czas z różnymi kobietami. Z tego jestem znany. Nie mogę od tak się ustatkować po raz kolejny. To nie będzie miało prawa bytu.

- Będzie miało, jeśli tak postanowisz – odparłam i rozejrzałam się wokół widząc jak kilka młodych dziewczyn robi nam zdjęcia swoimi telefonami. Z moich ust wyrwało się ciche westchnienie. - Blokada jest w tobie, a nie w tych, którzy cię otaczają. Fanki by wszystko zrozumiały. Byłyby wściekłe i nienawistne, ale by to zrozumiały. To samo tyczy się reszty otoczenia, zarówno tego tobie najbliższego jak i dalszego. To ty nie chcesz się ustatkować i szukasz wytłumaczenia, by odwlec od siebie tą prawdę.

Powrót Złośnicy.Where stories live. Discover now