12. Good for you.

5.8K 424 21
                                    

*druga część  koniecznie z piosenką. Inaczej się obrażę! ;)*

Bieganina pomiędzy wieszakami zdawała się nie mieć końca. Szukanie zagubionych butów. Odszukiwanie bluzek spośród setek podobnych, wiszących jedna przy drugiej. Paski, marynarki, spodnie. Cała masa. A pośród tego my. Spłoszeni, zdyszani i spoceni. Pomieszczenie, w którym się znajdowaliśmy przypominało raczej loft, niż salę. W powietrzu unosiła się mocna woń lakieru do włosów i kawy. Powietrze niemal stało w powietrzu, sprawiając, że biała, luźna koszulka, którą miałam na sobie zaczęła przyklejać się do mojego spragnionego świeżego powietrza ciała. Pot zraszał mój kark, sprawiając, że niektóre kosmyki włosów, które spięłam na czubku głowy zaczęły się do niego przyklejać. Wachlowałam się raz po raz trzymanymi w dłoni dokumentami, pomagając makijażystom, fryzjerom i ludziom odpowiedzialnym za ubrania. Czułam obok siebie zapach obcych ciał. Oddychałam nim. Smakowałam go koniuszkiem swojego języka. W oddali dochodził do nas trzask migawki. Niekończący się. Nieustanny. Na białym tle postawionym pod ścianą pozował właśnie Zayn. Patrzył wprost w obiektyw z lekkim uśmiechem na ustach, ubrany w zwykłą czarna koszulkę i spodnie. Nawet stąd widziałam, że wyglądał niewiarygodnie przystojnie. Zbyt przystojnie. Widziałam go już teraz niemalże w każdej możliwej sytuacji i mogłam śmiało przyznać, że jego uroda była irytująca. Czy spał, czy dopiero się budził. Czy był zmęczony, czy też nie, zawsze wyglądał nienagannie. Patrzyłam na niego chwytając za róg koszulki i machając nią tak, by chociaż podmuch powietrza dostał się pod nią. Pomagało.

Obok mnie przebiegł Liam, półnagi i z butami w rękach. Za nim gnała nasza fryzjerka. Niedaleko ode mnie stał też Niall, który czekał spokojnie na swoją kolej rozmawiając z jedną z kobiet odpowiedzialnych za sesję. Za mną przebierali się Louis z Harrym. Specjalnie stanęłam do nich tyłem nie chcąc niepotrzebnie się rozpraszać. Nadzy faceci, którzy pociągli mnie fizycznie nigdy nie byli dobrym widokiem do oglądania. Nie w pracy i nie gdy jeden z nich sypiał z moją dobrą kumpelą i zdecydowanie nie, gdy drugi był skończonym dupkiem. Minęli mnie bez słowa, zbyt zajęci, by się mną przejmować i może dobrze. Sesja trwała w najlepsze, gdy nagle ujrzałam jak Louisa idzie w moim kierunku.

- Lou?! - zawołałam mijającą mnie dziewczynę. Cały dzień siedziała z nosem w dokumentach. Podniosła na mnie wzrok na chwilę przystając.

- Co jest?

- Potrzebujesz pomocy? - spytałam podchodząc do niej. Nadal nie było pomiędzy nami idealnie, a ona nadal nie chciała ze mną rozmawiać o Louisie. Dlaczego?

- Nie musisz tego robić – powiedziała wzdychając głośno. - Nie musisz mi się podlizywać.

- Kto powiedział, że to robię? - odparłam wojowniczo. - Mam wolne ręce. Mogę cię odciążyć.

- W takim razie zajmij się chłopakami, ja nie mogę już na nich patrzeć.

- Co dokładnie mam robić?

- Idź do Sary. Powie ci.

- Lou? - zatrzymałam ją dzisiaj po raz drugi.

- Tak?

- Czy między nami jest ok?

- Tak – powiedziała patrząc mi w oczy. - Dlaczego pytasz?

- Bo nadal o tym nie porozmawiałyśmy.

- Do tego potrzebny będzie alkohol.

- Dzisiaj wieczorem?

- Tak. Muszę się trochę upodlić– roześmiałam się, gdy ode mnie odchodziła.

- Ja też – westchnęłam głęboko.

- Bardziej? - usłyszałam za sobą tak dobrze znany mi zachrypnięty głos. Lou wzruszyła ramionami i dosłownie się ewakuowała.

Powrót Złośnicy.Where stories live. Discover now