Trupem...

298 27 16
                                    

Moja sytuacja poprawiła się trochę. Postaram się wżucać rozdziały regularnie.


Udałam że się cieszę. Jestem ciekawa czy będzie wolał spaść że schodów czy podtapianie. Nikt nie zbliży się do MOJEJ rodziny. Chyba że chce bym ucieła mu głowę a przed tym torturowała😊.

Pogadałam chwile z Hailie i zeszłam na dół. Była 10:21 więc wypadało by coś zjeść przed treningiem.

-Hej Markus.- Przywitałam się. -Czekaj co?!- Zoriętowałam się po chwili.

Stanęłam przed nim. Był ubrany jak ochroniaż.

-Co ty tu robisz?!- Zapytałam zszokowana.

Markus westchną.

-Pracuję.- Powiedział.

Nawet kurwa on... NAWET JEBAY OCHRONIAŻ JAKIEGO ZNAM, ZNA MONETÓW!!!! KURWAAA.

-Ty cholerny zdrajco! NAWET TY PRZECIWKO MNIE?!- Krzyknęłam obużona rozkładając ręce na boki.

Westchnęłam. Założyłam ręce na piersi i spojrzałam mu w oczy swoim wściekłym wzrokiem.

-Nie znam cię już...- Wyszeptałam.

Poszłam do kuchni gdzie przygotowałam sobie czarną cherbatę bez cukru.

Spojrzałam się przez okno. Była wspaniała pogoda. Padał deszcz I nie było śladu po słońcy. Ja wręcz ubóstwiam taką pogodę.

Uśmiechnęłam się szeroko. Odstawiłam kubek do zmywarki i pobiegłam do mojego pokoju. Ubrałam bluzę z kapturem I spodnie dresowe. Założyłam też czarne trampki i wybiegłam z domu. Znalazłam się na ogródku. Zaciągnęłam się zapachem deszczu i Westchnęłam z zachwytu.

Teraz któż może sobie pomyśleć że jestem chora psychicznie. Na C
Co nie zaprzeczę jest prawdą. Pobiegłam na środek ogródka i zaczęłam tańczyć. Hehe....

Zawsze kiedy matka wyżucała mnie w nocy z domu i padał deszcz. Wchodziłam w głąb lasu I zaczynałam tańczyć. To był taki jeden ze sposobów poradzenia sobie z sytuacją w jakiej się znajdowałam. Po dłuższym czasie to, po prostu stało się moją tradycją.

Tak wyglądał.

Gdy skończyłam spojrzałam na duże okno w kuchni. Niestety ogródek był przed oknem z widokiem na kuchnię.

Pech chciał że zauważyłam, że każdy z monetów się na mnie gapił.

Spojżałam na drogę powrotną. Zaczerwieniłam się cała i zażuciłam szybko kaptur na głowę.

Ja pierdole, ja pierdole, ja pierdole!!!

Czemu kurwa każdy musiał to widzieć?!

Weszłam szybko do ich domu. Miałam nadzieję że mi odpuszczą ten taniec... JAKIE TO ŻENUJĄCE!!!

Gdy tylko otwożyłam drzwi I weszłam do środka, żucił się na mnie Shane.

-Nie wiedziałem że umiesz tak zajebiście tańczyć!!!- Krzykną.

-No młoda gratulację.- Dodał Dylan.

Zakładam że zrobiłam się jeszcze bardziej czerwona. Spuściłam głowę I zasłoniłam ją ręką.

-Ja pierdole... jakie żenujące...- Szepnęłam do siebie.

Shane złapał mnie za rękę którą zakryłam tważ. Spojrzałam na tważ Shane.

-Co ty gadasz?! To był najlepszy tanieć jaki widziałem!!!- Krzykną.

Jakby to była kreskówka to zamiast oczu były tam gwiaski. Shane uśmiechał się szeroko a ja lekko, CO JA GADAM! BAJDZO ŹDZIWIONA, spojżałam z błagalnym o pomoc wzrokiem, na resztę.

Gdy mój wzrok napotkał Will*a, ten jak na zawołanie podszedł do Shane I odciągną go odemnie. Podziękowałam i chciałam szybko polecieć do pokoju, ale poczułam jak ktoś szybko łapie mnie w pasie i podnosi.

Czując mega wyraźnie mięśnie stwierdziłam że to Dylan.

-Nigdzie nie uciekniesz! Musisz nam kilka żeczy wyjaśnić!- Krzykną, szczęśliwy?

Przestałam się wiercić, a Dylan żucił mnie na kanapę. Usiadłam wygodniej w rogu.

Po chwili wszyscy siedzieli w salonie.

-Mogę już iść?- Zapytałam.

Vincent poprawił się na fotelu i Popatrzył na mnie swoim Elsowatym wzrokiem.

-Gdzie nauczyłaś się tańczyć? Chodziłaś na jakieś zajęcia?- Zapytał.

-Sama się jakoś nauczyłam.- Odparłam.

Wszyscy się spojżeli na mnie ze ździwionym wzrokiem. No może oprócz Vincenta.

-Dobrze.... Kim jest dla ciebie John Croked.- Zapytał.

Nagle wszystkie wspomnienia wruciły... pierwsze udzeżenie. Pierwsze zamknięcie w piwnicy... pierwsze znęcanie się...

Wzięłam drżący wdech, co napewno nie umknęło uwadze Vincentowi.

Spojrzałam na niego wzrokiem pozbawionym chodź by kropelki życia.

-Trupem...

Rodzina Monet (Siostry czy wrogowie) Where stories live. Discover now