Bar i spotkanie

497 25 7
                                    

Stałam tak w oblęciach Adriena ale musiałam kończyć. Nie chciałam by któreś z monetów miało do mnie pretęsje o to. Odklejiłam się od Adriena.

-Później mi wszystko opowiesz. Chodz odwiozę cię do domu.- Powiedział z troską.

Nagle poczułam ogromy ból głowy gdy chciałam już iść. Zasłabłam, gdy by nie Adi pewnie pocałowałam by się z podłogą.

-Wszystko dobrze!?- Krzykną Adi.

-Wiesz co... chodź, szybciej mnie odwieziesz.- Mruknęłam.

-Nie. Najpierw dzwonie do Vincenta że jedziemy do szpitala.

-NIE KURWA NIGDZIE NIE JADE!- Wydarłam się.

Adrien wyciągną telefon a ja znowu się wydarłam po czym poczułam jeszcze mocniejszy ból głowy. Zemdlałam. Znowu...

***

Zaczęłam słyszeć jakieś głosy. Nie mogłam otworzyć oczu ani się poruszyć.

-Lilith. Obudz się bo cię uderzę- Powiedziała Hailie.

Ta kurwa uderzyłam mnie chyba w jej snach. Zaraz się zesram że śmiechu.
Nagle moje ciało zaczęło się ruszać a ja jak opentana zaczęłam się śmiać i spadłam z łóżka.

-T-Tak u-uderzysz mnie. ŁO KURWA.- I spadłam z łóżka.

Nadal się śmiałam jak opętana

-Okej... Ha wygrałam Shane dawaj dychę.-Powiedziała Hailie.

-Ej h-help udusze się zaraz.- Wyjąkałam cały czas się śmiejąc.

Po chwili Hailie pomogła mi usiąść. Tylko jedna metoda zawsze działała jak miałam śmiać się bez końca. Hailie zamachnęła się by mnie uderzyć tważ. Złapałam jej rękę w locie jednocześnie stając się jak skała i lodowiec w jednym.

-Dzięki- powiedziałam lekko się uśmiechając.

Rozejrzałam się po pokoju. Białe ściany dużo użądzeń i leków. Biała podłoga z kafelków i sufit też z białych kafelków ale z lampami po między.

Dylan I Tony mieli miny Wtf opentana jakąś. Will to miał minę typu ,Aha, a Shane był smutny i szczęśliwy w jednym. Vincent miał minę typu ja jej nie znam.

-O... Hej?- Powiedziałam lekko nie zręcznie.

Wtedy zorientowałam się całkiem że byłam w szpitalu. Nie nie nie nie nie. Chcę z tąd wyjść jak najszybciej. Wyrwałam sobie kroplówkę i wyjełam jakieś cośki które kontrolują moje bicie serca i inne takie. Will się zerwał jak Shane i powstrzymali mnie w połowie.

- Co ty robisz?- Zapytał Vincent.

-Przepraszam ale nie mam zamiaru tu przebywać nie lubię szpitali.-Powiedziałam i odepchnęłam Shane i Will*a. Zdjęłam ostatnie coś. I wstałam.
Zauważyłam że byłam w jakiejś owiele za dużej bluzie i spodenkach. Bluzą pachniała jak wodą kolońską  Adriena. Okej czyli jego bluza. Ha już jej nie oddam.

-Gdzie mój telefon?- Zapytałam.

-W domu. Lilith usiądź, czekają na ciebie badania.- Wtrącił Vincent.

-Nigdzie nie idę. Wychodze.- Warknęłam.

Chciałam już wyjść gdy nagle do sali wszedł Adrien i mnie zatrzymał.

-Adi przesuń się. Wychodze dobrze wiesz czemu.

-Nie Lil, nie wychodzisz. Jest 11 luty. Spałaś tydzień.- Powiedział zmartwiony.

-Który! Kurwa kurwa kurwa. Muszę wyjść JUŻ.- Wrzasnełam.

Odepchnęłam Adriena i wybiegłam z sali. Chuj wie gdzie biegłam. Ale po chwili znalazłam wyjście. Wybiegłam że szpitala. I podbiegłam do jakiejś dziewczyny.

-Przepraszam która godzina?- Zapytałam zmieszana.

-12:05.- osoba.

Kojarzyłam ulicę.
Skierowałam się biegiem w zakamarki po między budynkami. Gdy napotkałam znany mi bar.

-Jezu, sorki za spuźnienie Ryder...

Rodzina Monet (Siostry czy wrogowie) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz