~23. Dobry robot...~

55 6 3
                                    

Pojawiło się jasne światło zmuszając nas do zamknięcia oczu. Po otworzeniu byliśmy już w krainie bajek. Popatrzyłem się na Adę, aby sprawdzić czy jest cała i po chwili ruszyliśmy do akademii. Mijaliśmy różowe drzewa, zwierzęta i różne postacie, nic nie wyglądało jak zaatakowane przez nienormalnego wynalazcę, a to oznaczało że jesteśmy tu przed nim. W głębi duszy miałem nadzieję że sąsiad i mama Ady się mylą...
Po kilku minutach zobaczyliśmy słynny budynek akademii. Była pusty. Zaniepokoiło mnie to i Adę chyba też bo weszła na dziedziniec jak porażona. Zaczęliśmy szukać profesora Kleksa, ale wszędzie było pusto. Czyli jednak Filip już tu jest? Zacząłem się nad tym zastanawiać kiedy biegając za Adą po korytarzach, kiedy wpadliśmy na Profesora.
-Profesorze wujku!- Zawołała Ada przytulając się do niego. Nie wiedziałem że są rodziną, ale ja dużo o niej nie wiedziałem.
-Ada, Albert co was tu sprowadza?- Zapytał zdziwiony Kleks.
-To za chwilę, najpierw nam powiedz gdzie są wszyscy?- Zapytała Ada.
-W swoich domach. Dopiero wczoraj odbudowałem w całości akademię po ataku wilkusów.- Kamień zleciał mi serca bo to oznaczało że jeszcze go nie ma.
-Podobno Filip chcę przejąć akademię, wiesz coś o tym?- Ada kontynuowała swoje pytania.- Trochę czekaliśmy za odpowiedzią, ponieważ Kleks się zamyślił.
-Czyli jednak... no dobrze, jaki macie plan?- Zdenerwowałem się. Dlaczego każdy mówi zagadkami?! Co my mamy się sami domyśleć?! Pomimo zdenerwowania nie pokazywałem tego i próbowałem zachować spokój. Ada opowiedziała plan działa, który dostaliśmy od sąsiada z piętra.
-Okej kochani, idź cię do sypialni odłożyć swoje rzeczy a ja wyślę wiadomość do innych dzieci, żeby nam pomogli.- Po tych słowach profesor odszedł, a my ruszyliśmy w stronę sypialni.
Wybraliśmy sobie łóżka i odłożyliśmy swoje plecaki. Usiadłem na swoje łóżko i popatrzyłem się na przyjaciółkę.
-Ada...- Zapytałem pół tonem.
-Tak?
-Myślisz, że damy sobie radę?
-Oczywiście, że tak. Nie martw się wszystko się ułoży.- Usiadła obok mnie i objęła mnie ręką, a głowę oparła mi na głowę. Czułem, że się zarumieniłem.- Już jest późno, idę zrobić sobie kolację też chcesz?
-Nie, dzięki. Nie jestem głodny.
-Nie okej.- Wstała i wyszła z pokoju.
Wziąłem swoją niebieską piżamę i poszedłem do łazienki się przebrać. Przebrałem się, trochę uczesałem swoje blond włosy i wyszedłem z łazienki. Idąc w stronę łóżka zakręciło mi się w głowie i zrobiło mi się czarno przed oczami. Po chwili mnie odcięło.

Wszędzie było ciemno, a do mnie zbliżała się ciemna, duża sylwetka.
-Witaj.
-Kim jesteś?
-Nie pamiętasz mnie? Dzięki mnie żyjesz.- Wtedy zrozumiałem, że był to Filip.
-Czego ode mnie chcesz!?
-Jedyne co chce to żebyś o północy przyszedł do bajki o Jasiu i Małgosi.
-Nie ma mowy!
-Radze ci się mnie słuchać bo inaczej twoja przyjaciółka...- Nie dokończył bo mu przerwałem.
-Nic jej nie rób! Dobrze przyjdę...
-Dobry robot... a jeszcze jedno, nie wolno ci o tym komu kolwiek powiedzieć bo inaczej twoja...- Znowu nie dokończył bo mu przerwałem.
-Zostaw ją w spokoju! Dobra... Nikomu nie powiem...

W tym momencie odzyskałem całkowitą świadomość. Leżałem na podłodze w sypialni. Obok mnie była zapłakana Ada i profesor.
-Obudził się!- Krzyknęła Ada po czym mnie przytuliła.
-Jak się czujesz? Coś cię boli?- Zapytał zaniepokojony Kleks.
-Jest dobrze, nic mnie nie boli.- Powoli wstałem na równe nogi.
-Ada zostań z nim, jakby coś się działo to przyjdź po mnie będę w gabinecie.- Ada kiwnęła głową, a Kleks odszedł.
-Wystraszyłeś mnie... od godziny próbowałam cię obudzić...- Mówiła do mnie wycierając łzy.
-Przepraszam... Nie wiem co się stało...- Wolałem jej nie mówić, że Filip znowu przejął władzę nad moją głową bo by dopytywała co chciał, a ja nie mogłem jej powiedzieć...
-Nie przepraszaj, to nie twoja wina.
-A która jest godzina?
-Piętnaście minut po dziewiątej, czemu pytasz?
-Tak z ciekawości.. zmęczony jestem... pójdziemy spać?
-W sumie możemy, też jestem zmęczona.
Położyliśmy się do swoich łóżek. Ada po kilku minutach zasnęła. Ja nie zamierzam iść spać. Poczekałem aż na zegarze wybije godzina dwudziesta trzecia i wyszedłem po cichu z pokoju, a następnie z akademii. Kiedy szukałem drzwi do bajki o Jasiu i Małgosi zastanawiałem się czy nie zawrócić... Nie chciałem się z nim spotykać, ale bałem się o Adę... on jest zdolny do wszystkiego...
W końcu znalazłem odpowiednie drzwi. Nie było to łatwe a kiedyś niemożliwe. Gdyby Ada mi nie opowiedziała tej bajki to nawet bym nie wiedział czego mam szukać. Były całe z piernika, udekorowane lukrem. Przypomniałem sobie jak szukałem z Adą Serdelka i właśnie wtedy polizałem te drzwi. Tak bardzo nie chciałem być teraz sam... Stojąc jakiś czas przed nimi otworzyłem je. W środku znajdowała się chatka z piernika, a wokół niej wyjątkowo ciemny las. Wszedłem powoli do środka zamykając za sobą drzwi. Jedyne co słyszałem to szum wiatru. Po dłuższej chwili usłyszałem kroki dochodzące z lasu. Były one ciężkie i zarazem głośne.
-Dawno się nie widzieliśmy.- Głos był niski i opanowany. Nie widziałem jego właściciela ale domyśliłem się, że należy on do Filipa.
-Po co miałem tu przyjść?
-Pomóc mi.
-W czym?
-Dowiesz się w swoim czasie. A teraz chodź za mną.
-Nigdzie z tobą nie idę!
-Nie rób scen i chodź, nie mamy czasu.- Złapał mnie za rękę, próbując mnie pociągnąć w stronę lasu.
-Puszczaj!- Zacząłem się wyrywać, lecz to tylko pogorszyło sytuację. Przyciągnął mnie bliżej siebie i związał mi nogi oraz ręce sznurem. Zacząłem krzyczeć z całych sił, aby jakimś cudem ktoś mi pomógł. Musiał się bardzo zdenerwować, ponieważ zakleił mi usta szarą taśmą.
-Będziesz w końcu spokojny czy mam ci założyć worek na głowę?!- Na te słowa przestałem się wyrywać i próbować krzyczeć, żeby jeszcze bardziej go nie zdenerwować.- Dobry robot...- Zaczął mnie ciągnąć po ziemi w głąb lasu. W pewnym momencie się zatrzymaliśmy. Przed nami był mały drewniany domek.  Filip otworzył drzwi od domu, które strasznie skrzypiały. Po otworzeniu wrzucił mnie do środka.
-Masz tu czekać aż nie wrócę, jasne?- Pokiwałem głową. Wyszedł i zamknął za sobą drzwi. Dookoła było ciemno i nic nie widziałem. Nawet jakbym chciał uciec to nie miał bym jak. Teraz została mi tylko nadzieję że Ada mnie znajdzie i uratuje.
_____________________________________________________________
Hejka👋🏻
Jak się podoba rozdział?😁
Jak myślicie, Albertowi uda się uciec?🤫
Nie miałam zbytnio pomysłu na ten rozdział, ale nie wyszedł najgorzej☺️

Zachęcam was do dawania gwiazdki, komentarza i dodawania "powieści" do listy lektur❤️
Miłego dnia/wieczoru/nocy💫

Jedyny przyjacielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz