32. Jeśli ty nie chcesz walczyć o siebie, ja zamierzam zawalczyć o ciebie.

Começar do início
                                    

Aha, fajnie.

Przeciągnęłam się na łóżku, jak na zawołanie czując ścisk w pęcherzu, dlatego wiedziałam, że to odpowiedni moment aby wstać i udać się do
łazienki. Powoli podniosłam się z łóżka, starając się nie obudzić swojego śpiącego jeszcze ochroniarza, a gdy mi się to udało, stanęłam gołymi stopami na dębowych panelach. Dreszcz przeszedł po moim ciele z powodu nagłego, szczypiącego zimna w podeszwy stóp, więc stanęłam na palcach i szybko wyszłam z sypialni, podążając do łazienki. Miałam na sobie tylko o kilka rozmiarów za dużą męską czarną koszulkę, którą dał mi Nicholas do spania w ramach pidżamy. Była na tyle długa, że zasłaniała mój tyłek, więc mimo tego że moje majtki walały się gdzieś na dole, to nie było tak źle. Przeczesałam palcami poplątane od snu włosy, a potem wyszłam na korytarz i delikatnie przymknęłam drzwi.

Weszłam do łazienki, przekręcając zamek od środka, po czym cicho westchnęłam, przecierając dłońmi zaspaną jeszcze twarz. Położyłam swój telefon, który wzięłam ze sobą z sypialni na bok umywalki, po czym odkręciłam kurek z zimną wodą i starając się nie zamoczyć włosów, opłukałam twarz dla pobudzenia. Załatwiłam także swoją potrzebę,
a później stanęłam przed lustrem, aby spojrzeć na swoje odbicie. Z westchnieniem
przekrzywiłam głowę w bok, zauważając czarne kręgi pod oczami od resztek tuszu do rzęs, dlatego podgryzłam dolną wargę szukając spojrzeniem czegoś, co mogłoby mi pomóc w domyciu makijażu. Otworzyłam pierwszą lepszą szafkę nad lustrem i zauważyłam paczkę chusteczek do demakijażu, więc wyjęłam kilka z nich, starając się jak najlepiej domyć tusz. Wygięłam twarz w nieznacznym grymasie na widok kilku nowych wyprysków, które zawsze
pojawiały mi się po zjedzeniu czegoś słodkiego i tak jak wczoraj zjadłam dwie grzanki, to wystarczyło aby mnie wysypało. Pod oczami rozciągały mi się ciemne kręgi, ale to już chyba było typowym zjawiskiem na mojej twarzy, chociaż nadal ich nienawidziłam i chciałam zakryć to jak największą ilością korektora. Cicho ziewnęłam, odgarniając długie włosy na plecy i złapałam za swój telefon, chcąc sprawdzić jakieś nowe wiadomości.

Zauważyłam kilka powiadomień od Adeline na messengerze, natomiast najbardziej uderzyła mi po oczach wiadomość od Williama, co nie było jakimś częstym zjawiskiem w ostatnim czasie. Albo i było, ale miałam go wrzuconego do spamu. Zdecydowałam się przytrzymać palcem konwersację i po prostu zerknąć na podgląd.

William: Cześć, wracasz dzisiaj na noc? - wysłano 20:15

William: Anthea, odpisz mi martwię się o ciebie. - wysłano 21:37

William: Mam nadzieję, że wszystko u ciebie w porządku i jesteś bezpieczna. Odezwij się do mnie, jak tylko będziesz mogła. - wysłano 00:34

William: Cassian dzisiaj dostaje wypis i wychodzi ze szpitala. Przyjedziesz do domu? - wysłano 06:41

William: Anthea, wiem że mnie nienawidzisz, ale przynajmniej daj jakikolwiek znak, że jest
okej.

Nie odczytałam wiadomości, a jedynie przewróciłam oczami w reakcji na te całe jego zmartwienia, które były jednym wielkim kłamstwem. Jednak na informację o Cassianie, poczułam jak gorąc oblewa moje ciało i na mojej piersi osiada ciężar znanego samopoczucia, które całkowicie wyprowadzało
mnie za każdym razem z równowagi. Przestąpiłam nerwowo z nogi na nogę, rzucając okiem na górną część ekranu, która wskazywała, że dochodziła prawie dwunasta, co świadczyło o tym że naprawdę nieźle sobie pospałam.

Czułam jak moje ciało obejmuje stres i poddenerwowanie, którego nie mogłabym w żaden sposób ukryć nawet przed swoim ochroniarzem.

A chyba jeszcze gorsze było to, że ja już nie miałam siły się ukrywać. Byłam tym wszystkim wykończona.

Bloody SinOnde as histórias ganham vida. Descobre agora