6. Grasz nieczysto, Anthea

4.2K 147 94
                                    

hej, hej moje dzieciaki!!
pod ostatnim rozdziałem zapomniałam dodać opis i że reszta rozdziału wleci dzisiaj. w każdym bądź razie mam nadzieje ze wam się spodoba 🫶🏼

bardzo dziekuje za tyle gwiazdek i wsparcie 🩷 to wiele dla mnie znaczy.

i co ważne, w dzisiejszym rozdziale będą poruszone wrażliwe treści, które będą oznaczone‼️

i przygotujcie się lepiej... zapnijcie pasy bo kolejne rozdziały to będzie jazda bez trzymanki ;))

swoją drogą, zapraszam na swoje media bo być może nie wiecie, że działam na BS.

• Twitter: anonimowa

• Bookstagram: anonimowaksiazkara_06/ smuttoholik

•Tik tok: anonimowaksiazkara06

Anthea

Humor dopisywał mi nieustannie, odkąd zripostowałam dumnie swojego ochroniarza, który miał czelność nazwać mnie gówniarą. Pomimo tego uśmiech zadowolenia malował się na moich ustach do chwili aż Nicholas zatrzymał się na miejscu parkingowym, naprzeciwko starego budynku, który był na naszą wyłączność i służył do treningów.

Wysiadłam pierwsza nie czekając na bruneta, który krzątał się jeszcze w aucie, po czym zanurkowałam po swoją torbę sportową, którą   dla mnie przywiózł. Zawiesiłam ją na ramieniu i bez uprzedzenia sama skierowałam się do wejścia klubu, nie przejmując się, że go zgubię. Bo każdy sekunda bez niego była dla mnie chwilą odetchnięcia, więc korzystałam kiedy tylko mogłam, aby się od niego uwolnić.

Pchnęłam ciężkie, masywne drzwi zadowolona z siebie głównie z tego powodu, że treningi były dla mnie jedną z niewielu rzeczy, które pozwalały mi się odprężyć, wycisnąć z siebie cały pot i złość. Gdy tylko weszłam do środka, do moich nozdrzy dotarł znajomy zapach stęchlizny i potu. Wokół parteru w którym rezerwowano czas na siłownie, lub trening z trenerem znajdowały się pomalowane na ciemny odcień szarości, a na jednej z nich znajdowały się tablice korkowe z rozpiskami danych treningów i godzin. W holu było dość ciemno, gdyż nie było tutaj okien, jednak zwisające lampy dawały dużo światła.

Mogłabym nazwać to miejsce zapuszczoną pieczarą, jednak prawdziwa walka zaczynała się dopiero piętro niżej, bardziej w podziemiach, gdzie znajdował się ring, oraz miejsca do ćwiczeń. Od razu za recepcją dostrzegłam swojego trenera Ashtona Turnera, który stał do mnie tyłem, rozmawiając przez telefon i zapisując coś w notesie. Gestykulował zawzięcia rękoma, tłumacząc coś komuś widocznie zirytowany uciekającym czasem. Korzystając z okazji opadłam na skórzany, czarny fotel, który stał naprzeciwko lady.

Przyjemnie zimny materiał zaszczypał mnie w plecy, gdy oparłam ręce o podłokietniki, przyglądając się swoim paznokciom, podczas gdy mój trener kontynuował rozmowę. Zarzuciłam nogę na nogę niecierpliwie wiercąc dziurę w podłodze obcasem i czekając około dziesięć minut, aż skończy rozmowę. Nawet nie przejęłam się faktem, że nie pojawił się tu Nicholas, bo szczerze miałam to głęboko gdzieś i wolałam cieszyć się wolnością póki mogłam. Ashton zakańczając wreszcie rozmowę, postanowiłam odchrząknąć, aby zwrócić na siebie uwagę. Mężczyzna odwrócił się do mnie z opóźnionym refleksem i trafiając na mnie spojrzeniem, wyrzucił brwi w górę, zaplatając ręce na piersi jak w zwolnionym tempie.

— Anthea Lancoletti. - zacmokał z typowym dla siebie rozbawieniem i szczerością.

— Ashton Turner. - powtórzyłam tym samym głosem co ona, naśladując jego ruchy.

Bloody SinWo Geschichten leben. Entdecke jetzt