27 pięć serc

923 41 20
                                    

2 lipca 2023

Weszłam na ogromne lotnisko. Latałam już wcześniej i widziałam różne lotniska, ale to... TO BYŁO OGROMNE! Zresztą można było się tego spodziewać po stanach i Nowym Jorku. Lotnisko było naprawdę wielkie. Dużo większe niż działka dziadka, na którą w lecie jadę, by odpocząć.

Poczułam wibracje telefonu, więc szybko wyjęłam urządzenie i popatrzyłam na ekran. Ukazała mi się urocza tapeta, czyli moja obrażalska księżniczka (Alex) siedząca w koronie i jedząca swój urodzinowy tort.

Alex

Gdzie jesteś czekam na ciebie obok kontroli? Wiesz to gówno, co się przechodzi.

Ja

Tak wiem, co to już wychodzę.

Alex

To szybko...

Alex był wkurwiony na mnie, bo spóźniłam się dwa dni... i jeszcze doleciałam na lotnisko w nowym Jorku, a nie na najbliższe lotnisko w Pensylwanii dosłownie 30 km od jego domków... a teraz byliśmy 630 km to nie jest dużo...

Kontrola przeszła mi sprawnie i nikt się o nic nie przypieprzał. Przeszłam do strefy, gdzie był wielki harmider. Ludzie biegali w tą i tamtą. Jedni biegli, bo zaraz spóźnią się na samolot. Inni czekali na kontrolę, a jeszcze inni witali się lub żegnali ze swoją rodziną.

Ja wzięłam telefon i zaczęłam pisać do Alexa z pytaniem, gdzie on jest, ale oczywiście ja jak to ja nigdy nie umiem się ogarnąć i wpadłam na jakiegoś mężczyznę. Ponanosiłam na niego wzrok i zamarłam. Wyglądał jakby miał z 30 lat. Włosy dokładnie ulizane do tyłu, a jego oczy... oczy były jak lód. Z twarzy nic nie dało się wyczytać. Najbardziej mnie zdziwiło, że jest w garniturze, i to nie byle jakim. Jego garnitur wyglądał na bardzo drogi. Wyglądał jakby urwał się z jakiegoś bardzo ważnego spotkania. Kto normalny na lot ubiera się w garnitur?No tak pewnie mógł na kogoś czekać, ale on miał walizkę.

Jego kompan (jak podejrzewałam, bo stał obok i oglądał nas) był zupełnie inny. Wyglądał na 24 lata. Ubrany w sweter i jasne dresy. Włosy lekko rozczochrane, ale wyglądało to dobrze i nadal elegancko. Oczy były zupełnie inne też niebieskie, ale łagodne i spokojne. Takie miłe?

- Przepraszam bardzo pana - powiedziałam i spuściłam wzrok, bo jego spojrzenie mnie prześladowało.

- Nic się na szczęście nie stało. Lecz pamiętaj, by następnym razem uważać. - powiedział lodowatym tonem głosu.

- Dobrze...

Mężczyźni poszli kawałek dalej, ale ja niechcący wsłuchałam się w ich rozmowę.

- To była ona? - zapytał ten młodszy. - Jest podobna do Dylana.

- Widziałeś jej rysy twarzy. To te typowe jak u wszystkich Monetów. Oczywiście, że to była ona - mówił lodowatym głosem ten starszy.

Skąd on wie jak mam na nazwisko? I jakich Monetów?

- Jest tak piękna - stwierdził młodszy. - ale wiesz bez żadnych podtekstów...

- Will to twoja siostra oczywiście, że nie masz żadnych podtekstów. A jak o Dylanie to gdzie on jest? Miał na nas czekać.

-Nie wiem- tu skończyłam podsłuchiwanie bo kto wie czego się jeszcze dowiem.

Zamrugałam i pokręciłam głową w geście wyrzucając emocji. Pewnie mnie, z kim pomylili i tyle. Tak to sobie tłumaczyłam.

Poszukałam wzrokiem Alexa, a gdy tylko go zobaczyła, to poszłam w jego stronę. Alex stał i patrzył coś w telefonie, więc nie chcąc mu przeszkadzać stanęłam przed nim i tylko się uśmiechałam. Może mój uśmiech poprawi tę sytuację. Ten podniósł na mnie wzrok i wywrócił oczami.

Rodzina Monet-Haili zna już BliźniakówWhere stories live. Discover now