14 Karaiby

1.4K 43 20
                                    

Spakowałam wszystkie potrzebne rzeczy i zeszłam na dół. Tam stali już moi bracia. Gdzieś stylu głowy nadla myślałam, że on naprawdę nas wywiezie, gdzieś na zabicie.

-Ale my na serio jedziemy na Karaiby?- zapytałam.

-Tak, jedziemy do babci- powiedział Dylan.- taka kara.

-Kara? Jedziemy, nie mamy szkoły.

-Oj, jeszcze zobaczysz.

***

Podjechaliśmy pod domek. Było on do okoła obudowany drewnem, taki gustowny, po prawej stronie był bluszcz. Do domku wchodziło się po schodach. Nagle z domu wyszła starszą kobieta. Była ubrana w dresy, jak taka cool babcia.

-No co żeście odjebali?- zapytała.

-Impreza babciu. Jak zwykle- powiedział Dylan.

-O przyjechała z wami Haile. Chodźno do mnie dziewczyno. (Wiem, że była nie widoma, ale ja ją zrobie widomą XD)

Podeszłam do starszej kobiety. Ta mnie przytuliła, oddałam uścisk.

-Wreście jakąś wnusia. Nie to co te pasożyty - zaśmiała się. - Jesteś, pewnie zmęczona po podróży?

-Tak bardzo. - powiedziałam.

-Dobrze Chodź.

Kobieta zaprowadziła mnie do mojego pokoju. Tam odrazu usnęłam. Gdy wstałam zeszłam na dół. Tam zastałam starszego męszczne. Około 50. To napewno nie był mój dziadek. Był za młody. Więc kim on był?

-O witaj Hailie, jak dobrze, że się obudziłaś.

-Przepraszam, ale ja pana nie znam.

Wycofałam się do tyłu, tak by w każdej chwili muc uciec. Poczułam, że weszłam na blat. Tam leżał nóż, więc za niego chwyciłam.

-Hailie spokojnie, nic ci nie zrobię.

-Gdzie są chłopcy?- powiedziałam? nóż trzymałam przed sobą.

-Są na plaży.

-Gdzie jest plaża?- zapytałam.

-Niedaleko. Chodź pujdziemy na ogródek, z tamtąd będziesz ich widzieć.

Przemieszczałam się ostrożnie za męszczyną. Nadal trzymałam nóż.Faktycznie chłopcy byli na plaży i kąpali się w morzu. Ja im kurwa dam morze jak wrucą.

-Hailie czy możemy porozmawiać. I proszę odłuż ten nóż.- położyłam nóż na stolik.

-Nie mamy o czym rozmawiać, nie znam pana.

Facet strasznie się na mnie patrzył. Tak dziwnie, bałam się tego wzroku. Gdy przez dłuższą chwilę, nie odrywał odemnie wzroku po prostu zaczęłam biec.

Zobaczyłam, że Shane jest najbliżej, więc to właśnie do niego podbiegłam. Znaczy próbowałam, bo nagle zrobiło mi się słabo i upadłam.

Obudziłam się w salonie, w domku babci. Obok siedział Shane, a dalej ten męszczyzna. Zaczęłam się podnosić, ale brat mnie powstrzymał.

-Łeb mnie boli.- powiedziałam.

-No bo zajebałaś. Chcesz tabletkę?- mówił Shane.

-Nie. Dzięki.

-Hailie, jadłaś coś dzisiaj?- popatrzył na mnie brat.

Popatrzyłam w sufit. Nie chciałam, mówić, że nie. Ale nie chciałam, też kłamać.

-Energola i gumy i to by było na tyle- powiedziałam.

-No to mamy przyczynę omdlenia. Czemu nic nie zjadłaś?

Rodzina Monet-Haili zna już BliźniakówWhere stories live. Discover now