10 To był sen?

1.4K 38 2
                                    

Obudziłam się z bólem głowy, ręki i w ,ogóle wszystkiego. Wszystko mnie bolało. Gdzieś z boku słyszałam, jak ktoś szeleścił jakąś paczką z jedzeniem. Prawdo podobnie chrupkami.

-Alex kurwa wypierdalaj, daj mi spać. Albo nie, przynieś mi tabletkę- powiedziałam, z zamkniętymi oczami.

-Hailie? - zapytał Shane. Co Shane robi u nas w domku?

Otworzyłam oczy, nie byłam w domku. Ani nawet w willi. Wszędzie, było biało masa maszyn dokoła. Byłam tylko z Shanem. I wtedy przypomniałam sobie, jak się zachowałam.

-Przepraszam, ja tak nie myślę, coś mnie poniosło.

-Co Hailie? Za co?

-No wykrzyczałam Ci do słuchawki, że was nienawidzę, ja tak nie myślę naprawdę.

-Coś Ci się przyśniło. Hailie jesteś w szpitalu. Mieliście wypadek, ktoś wam groził.

-Co? Co z Alexem? Gdzie on jest?

-W sali obok.

Po mimo bólu, podniosłam się z tego łóżka i pobiegłam do sali obok. Alex siedział i czytał jakąś książkę. Od razu podbiegłam do niego i mocno przytuliłam.

-Nic ci nie jest?

-Nie na spokojnie. Tylko złamałem nogę i trochę tą rana po postrzale boli, ale tak to jest git.

Popatrzyłam na jego twarz, tak jakby coś do mnie mówił. Coś co nie miało miejsca. Tak jakby kłamał. Jaki postrzał nic nie pamiętam.

-Co?

-Dobra, co pamiętasz?

-No Wyszliśmy z domu, pojeździliśmy jakiś typ nas zaczepił, a potem pojechaliśmy do domku i tam zwyzywałem moje rodzeństwo, później poszliśmy spać, no jeszcze oglądaliśmy film.- straciłam.

-Hailie? Nie dojechaliśmy do domu. To musiał być sen. Ktoś strzelił nam w opony, a po wypadku ktoś przyszedł i zaczął do ciebie mierzyć. Nie pamiętasz? Więc ochroniłem cię. Boże jak to brzmi. No i zastrzeliłem tamtego typa.

-Zabiłeś człowieka?- zapytałam i popatrzyłam na niego.

-Albo ja jego, albo no nas.

A potem zrobiło mi się ciemno przed oczami. Pamiętam tylko szum i to jak spadam z łóżka i wtedy wszystko wróciło.

***

Wychodziliśmy z Macdonald i zaczepił nas jakiś typ. Zaczął coś pierdolić, że jestem jakąś perełką i ile to by bracia za mnie nie dali. Nie zwróciłam na to uwagi i założyłam kask, razem z Alexem pojechaliśmy.

Ścigaliśmy się w środku lasu. Nagle straciłam panowanie nad motocyklem. I wylądowałam na poboczu.

Chyba na chwilę straciłam przytomność, bo nie pamiętam, jak leciałam, pamiętam dopiero, jak leżę na poboczu.

Czuje ból w nogach i rękach. Podnoszę się do siadu, co nie idzie mi dobrze. Kask ciąży mi na głowie. Próbuję go zdjąć, ale to nie jest takie łatwe jak wcześniej. Po siłowaniu się z kaskiem, wzrokiem szukam Alexa.

Widzę, że ten jeszcze leży. Moje nogi nie chcą pracować, tak jak powinny. Ledwo co wstałam na nogach, by muc do niego podejść i sprawdzić co z nim.

-Alex?

-Co? - warknął na mnie, siłując się z kaskiem. - sory - powiedział szybko.

-Daj.

Zdjęłam mu kask, by zobaczyć rany na jego głowie.

-Czekaj, zadzwonię po karetkę.

Wyjęłam telefon.

Rodzina Monet-Haili zna już BliźniakówWhere stories live. Discover now