~14~

24 2 0
                                    

~Akiko~

Obudziło mnie ciche pomrukiwanie i poczucie mocniejszego uścisku na mojej talii. Nie otwierając oczu, wtuliłam się bardziej w mężczyznę leżącego obok mnie.

- Dzień dobry... - wymruczał tym swoim zachrypnętym głosem prosto do mojego ucha, przez co przeszły mnie ciarki. Mimo że słyszałam taką formę jego głosu już wielokrotnie, to i tak nie mogłam się do tego przyzwyczaić.

- Dzień dobry - wyszeptałam cicho. W tym momencie chciałam zostać tak na wieczność. Czułam się bezpiecznie czując jego umięśnione ramiona i jego naturalny zapach obok siebie. No ale jak wiemy, nic nie trwa wiecznie... Nawet najpiękniejsze sny kiedyś się kończą. Czułam jak jego ramiona zsuwają się z mojego ciała, a on sam wstaje do siadu. Wydałam z siebie niezadowolony jęk i wtuliłam się w poduszkę, na której przedtem leżał chłopak.

- No nie gadaj, że tak bardzo chcesz mojego dotyku - po wypowiedzeniu tych słów, zachichotał nisko... Tym pieprzonym, ochrypłym głosem! Ten dźwięk przeszył mnie aż do szpiku kości, przez co gwałtownie otworzyłam oczy.

- oczywiście że nie - mruknęłam cicho przecierając oczy. Powoli wstałam z łóżka i podeszłam do jego szafy. Gdy już miałam ją otwierać, poczułam podmuch wiatru na swoim karku przez co znieruchomiałam.

- po pierwsze nie potrafisz kłamać, a po drugie nie pomyślałaś, że mogę w szafie trzymać na przykład spalone ciała? - zażartował i chwycił mnie za ramiona i przesunął w bok. - co ci dać? Standardowo dresy ze ściągaczami i koszulkę?

Sugar Dabbi... Nie, dość.

- ...chyba dzisiaj sobie odpuszczę. Zostaje w tym... - mruknęłam i wyszłam z pokoju. Czułam się źle, ale nie przez zachowanie Dabiego... Dostałam okres... I ja to już czułam po moim samopoczuciu.

Po drodze napotkałam Togę, siedzącą w kuchni i śmiejącą się z Twice'm. Przywitałam się z nimi i poszłam zrobić sobie płatki z mlekiem. Wczoraj, gdy byłam z Mr. Compressem w sklepie, kupiliśmy podstawowe produkty, więc było co jeść. Ponadto wybawiliśmy od tego Togę, która teraz z uśmiechem jadła jabłko.

- Jak się spało? - zachichotała wścibsko Toga.

- A jak miałam spać? - zapytałam, wyciągając mleko z lodówki i strojąc sobie płatki. Położyłam miskę na stole i usiadłam obok Togi.

- Myślałam, że robiliście coś ciekawego... - mruknęła cicho niezadowolona, a ja na nią spojrzałam z niezrozumieniem.

- W sensie? - dopytałam, zaczynając jeść płatki.

- W sensie coś ciekawszego od snu... Coś pod nazwą se... - nie dokończyła, bo jej zakryłam usta dłonią. W momencie gdy to powiedziała, zarumieniłam się.

- nie mów mi o takich rzeszach - szepnęłam pilnie piskliwym głosem. Ściągnęłam dłonie z jej buzi i zasłoniłam nimi swoją twarz. - Jesteś idiotką...

- Ehem... Dwie krople wody... Obydwoje oceniacie i nazywają każdego od idiotów... Pasujecie do siebie - skończyła mówić i wtedy też usłyszałam kroki. Już wiedziałam kto wchodzi do kuchni.

- zamknij się już, wariatko... A ty jedź spokojnie i się nią na przejmuj - mruknął Dabi, wchodząc do kuchni. Toga wywróciła oczami, ale nie zdawała się mieć chęci na protesty. Nabrałam głębokiego oddechu i ściągnęłam dłonie z twarzy, aby się uspokoić. Byłam bardzo wrażliwa na takie tematy, bo muszę przyznać sama sobie... Coś do niego czułam... I to nie byle co... Z dna na dzień coraz bardziej byłam tego pewna. Kochałam go...

Zaczęłam na spokojnie jeść, a gdy skończyłam po prostu wstałam i wyszłam z kuchni, kierują się do pokoju Dabiego... Zresztą on już nie był jego, a nasz... No przykro mi bardzo.

Otworzyłam drzwi i po prostu rzuciłam się na łóżko. Gdy tak leżałam nawet nie zauważyłam jak Dabi wszedł, obchodząc łóżko i siadając na nim obok mnie.

- Wiec co ci mówiła Toga i dlaczego byłaś czerwona? - zapytał, a ja bardziej wtuliłam się w poduszkę.

- nie powiem - mruknęłam, a mój głos został stłumiony przez poduszkę.

- Nie? Dlaczego? - zapytał ze śmiechem.

- Bo... Bo nie - dojrzale, Akiko, dojrzale...

- To zrobimy inaczej... - mruknął, a następnie obrócił mnie na plecy, chwytając za nadgarstki, przygważdżając mnie do łóżka i zawisając nade mną. Rozszerzyłam oczy, gdy tak nade mną wisiał. Poczułam się jak mała dziewczynka, która nie ma szans w bitwie ze swoim starszym bratem. Zbliżył do mnie swoją twarz, przez co zrobiło mi się gorąco. - Teraz mi powiesz? - zapytał z dumnym uśmiechem.

- N-nie - powiedziałam szybko, próbując jakimś cudem się ruszyć i odsunąć.

- Dobrze... Wiec muszę się posunąć do bardziej drastycznych środków - szepnął mi do ucha i położył swoje dłonie na mojej talii pod koszulką i zaczął mnie łaskotać. Zaczęłam się niekontrolowanie śmiać i wyginać swoje plecy, aby jakimś cudem się odsunął.

- P-prze-stań! - wykrzyczałam między napadami śmiechu. Od tylko posłał mi kpiący uśmiech.

- Dopóki mi nie powiesz, nie przestanę - powiedział ochrypłym głosem.

- D-dobra! Powiem! - krzyknęłam ze śmiechem, a on jak na zawołanie przestał mnie łaskotać, ale nadal trzymał dłonie na mojej talii gotowy, aby zacząć mnie na nowo łaskotać. Dałam sobie chwilę, aby złapać oddech.

- Mów, bo zacznę łaskotać - zaśmiał się nadal mnie trzymając.

- Okej, już. Chodziło o to, że Toga zaczęła zaczęła się mnie wypytywać jak mi się spało... Spojrzałam na nią z niezrozumieniem, a ona mi powiedziała że... Myślała, że robiliśmy coś ciekawszego od snu... Chyba nie muszę mówić o co chodziło... A teraz puść mnie i nie każ mi drążyć tego tamatu - mruknęłam lekko zarumieniona. Dabi uniusł brwi i posłał mi psotny uśmiech.

- I było tak trudno to powiedzieć? - zaśmiał się, puszczając mnie i siadając obok.

- było w chuj trudno to powiedzieć - mruknęłam niezadowolona.

- Kurwa, nie mów takich brzydkich słów, księżniczko. Nie wypada się tak do cholery wyrażać - odparł chwytając moje zmierzwione od śmiania się i turlania po poduszkach włosy. Zaczął delikatnie je przeczesywać.

- Sam się gorzej wyrażasz - powiedziałam oburzona, ale jednocześnie pochylając się pod jego dotykiem, czując go na mojej głowie i włosach.

- Nie prawda... - wyparł się.

- Prawda... - szepnęłam.

- Nie - odparł szybko.

- Tak - powiedziałam równie szybko.

- Nie - warknął prześmiewczo.

- Tak - zaśmiałam się, pokazując mu język.

- Przestań - westchnął zrezygnowany.

- Nie - głośno się zaśmiałam i wstałam do siadu. Od przewrócił rozbawiony oczami, pzestając rozczesywać moje włosy gdy uznał, że już nie mam kołtunów. - wiesz... Będę musiała zajść do mojego domu i wziąć z niego ubrania oraz przydatne rzeczy - mruknęłam leniwo i opadłam z powrotem na poduszki za mną.

- Zajde po to... Nie martw się - szepnął, cicho wzdychając. Uśmiechnęłam się zamykając na chwilę oczy.

- Dziękuję... - szepnęłam, a następnie uśmiechnęłam się z kpiną. Nie mogłam przegapić okazji aby mu dogryźć - To miłe... Ja na ciebie, Sugar Dabbi - zaśmiałam się, trącąc go żartobliwie ramieniem w bok.

- umiesz zabłysnąć - mruknął zrezygnowany, aczkolwiek rozbawiony.

Tak minął nam cały dzień. Dabi zaszedł po moje ubrania. O dziwo wziął jeszcze szczotkę do włosów i kosmetyki, co mnie zdziwiło, ale bardziej ucieszyło. Resztę dnia spędziliśmy na rozmowie i wzajemnym dokuczaniu sobie... Z resztą tak jak zawsze. 

Płomyczku... Coraz bardziej się do ciebie przywiązuję... To nie jest dobre...

Chaos w Naszych Sercach (Dabi X Oc)Where stories live. Discover now