Rozdział 9

3 1 4
                                    

Po ciężkim treningu wracam do szatni. Przebieram się, a chłopaki gadają między sobą. Ciężko było równocześnie hejtować Ramosa i się nie zdyszeć w biegu.

W pewnej chwili wychodzi na sam środek szatni Maquinhos.

- Drużyno! Gramy jutro z Lensem, wciąż jako liderzy tabeli, jako jedność, która nie zna słowa porażka. Jesteśmy na szczycie, ale to dopiero początek naszej podróży. Każdy mecz, każda minuta na boisku to krok do utrzymania naszej dominacji. Nie ma miejsca na błędy, nie ma miejsca na zwątpienie. Krycha, Ramos - wasza rywalizacja na boisku to nasza siła, nie słabość. Wasze wspólne zmagania to symbol naszej determinacji. Niech każdy przeciwnik obawia się waszej współpracy, a nie kłótni. Pamiętajcie, że każdy z nas ma wpływ na wynik, nie tylko jako indywidualności, ale jako część nierozerwalnej całości. Musimy pracować razem, wspierać się nawzajem i nigdy nie ustawać w dążeniu do doskonałości. Więc podnieśmy głowy, zacieśnijmy szeregi i pokażmy wszystkim, że miejsce, które zajmujemy, nie jest przypadkiem. To wynik ciężkiej pracy, pasji i nieustępliwości. Nie oddamy tego miejsca bez walki! Teraz, kiedy wyjdziemy na to boisko, pokażemy, że nasza wola zwycięstwa jest niezachwiana. Niech każdy z naszych ruchów będzie jak grom z jasnego nieba dla naszych rywali. Niech nasza gra mówi sama za siebie.
Dalej, jedziemy! Po zwycięstwo PSG!

Chłopaki po tej niesamowitej mówię zaczęli klaskać i wiwatować.

Podbudowane nastroje przed meczem z Lensem to coś co pewnie było potrzebne tej drużynie, ja ostatnio mam problemy, których nie rozwiąże ładna mowa. Musze je jednak podczas jutrzejszego meczu odłożyć na dalszy plan.

Po przebraniu, wróciłem do domu myśląc o meczu.

Usiadłem sobie na kanapie i odpaliłem ukochany serial. Minęły ze dwie minuty dosłownie i znów ktoś gitarę zawraca.
Zapomniałem, że Ramos tu pomieszkuje. A całą drogę miałem spokój. Idę otworzyć drzwi. Kiedy wlazł zamknąłem drzwi.

- A już się cieszyłem, że będę mieć spokój- wybredziłem pod nosem.

- Dopiero żeś wrócił- odpowiedział mi.

- Ale zapomniałem, że Ty musisz się pojawić i spokój się ulotnił bezpowrotnie- odpowiedziałem gestykulując do tego lekceważąco.

- I vice versa- fuknął.

- Idę oglądać dalej serial.

Wróciłem na kanapę i oglądałem. Zaraz przyszedł hiszpan i usiadł obok. Przez chwilę wpatrywał się w ekran z krzywą miną. Jednak chyba znudziło mu się słuchanie języka, którego nie rozumie.

- Co to niby jest?

- Cicho bądź, bo oglądam.

- Mógłbyś chociaż wyłączyć tego beznadziejnego lektora jak film jest po angielsku?

- To serial kmiocie i jestem u siebie, więc będę oglądać z taki lektorem jak mi się podoba. Mogę nawet oglądać po arabsku, jak ci coś nie pasuje to won!- krzyknąłem wściekły.

Fuknął na to pod nosem i się zamknął. Wpatrywał się dalej w ekran, potym w telefon i tak na zmianę. Ruszył nogami i kręcił się po tej kanapie jak wrzut. Ewidentnie się gnojowi nudziło.

NOSZ JAK ZARAZ GO PIERDOLNE W TEN GŁUPI ŁEP!

- Nosz kurwa, bo zaraz nie wytrzymam! Jak tak ci się nudzi to mi poduszki popraw, które żeś mi zgniótł!- drę się wściekły.

- Jakie znowu poduszki?

- Moje poduszeczki ozdobne! Żeś mi wygniótł, a takie to to nie było.

- Ale masz problemy. Jakbyś inne dał to bym nie musiał na tych spać.

- Trzeba było się na podłodze uwalić.

- Jesteś nie ludzki.

- A ty nie do wytrzymania.

Wkurwiłem się, wstałem i poszedłem do swojej sypialni. Szarpnąłem za łóżko, a materac agresywnie się podniósł. Wyciągnąłem ze skrzyni pierwszą lepszą poduszkę i kołdrę. Zamknąłem skrzynie i wziąłem wyciągnięte rzeczy. Wróciłem do salonu, rzuciłem w hiszpana pościelą.

- Masz!

- Dzięki- odpowiedział zaskoczony.

- A spróbuj jeszcze, raz tknąć moje ozdobne poduszeczki. I je popraw!

- Dobra, jezus, zluzuj.

Potym podszedłem jeszcze do szafy w korytarzu, poszperałem tam trochę i wyciągnąłem czarno-biały komplet pościeli. I również rzuciłem w Ramosa.

- Powlecz se- rozkazałem.

- Co mam zrobić?

- Załóż to, na to- tłumaczę jak głupiemu pokazując na przedmioty.

Popatrzył na pościel jakby pierwsze widział.

Czy on na prawdę nie umie powlec pościeli?

- Chyba się zaczynam domyślać czemu żona wyrzuciła Cię z domu, ja też bym takiej ofermy nie trzymał- powiedziałem pod nosem.

- A teraz japa, bo mam jeszcze pięć tysięcy odcinków do obejrzenia.

- Ile?!


Nienawiść to podstawa | Ramos x Krychowiak Where stories live. Discover now