Rozdział 1

8 2 0
                                    

Zapraszam na wycieczkę po moim życiu. Nazywam się Grzegorz Krychowik majestatyczny model, piłkarz, znawca mody i będę waszym przewodnikiem.

- Będziesz tak stał jak debil dalej?- do moich uszu doszło wredne zapytanie.

I oto on. Moja największa zmora w hiszpańskiej postaci. Krzywomorda podróba, której zdzierżyć nie potrafię znów zaszczyca nas swoją obecnością w negatywnym znaczeniu. Psg byłoby piękniejszym klubem bez niego.

- Wolę być debilem niż takim chujowym obrońca jak ty.

- I kto to mówi? Masz jedną bramkę w sezonie.

- Mam kurwa 12 asyst. A ty bronisz jakbyś miał połamane nogi!- wściekam się i czerwienieje ze złości. Ten, ten człowiek, podważa moje kompetencje!

- Krychowiak!

- Ramos!

Przeciągamy oboje swoje nazwiska mierząc się wściekłymi spojrzeniami, oczywiście z odpowiedniej odległości. Gdybyśmy byli w kreskówce między naszymi oczami pojawiłyby się pioruny.

- Rozgrzewka!- wydarł się nagle trener przerywając tę walkę na spojrzenia.

Przewróciliśmy w tym samym czasie oczami i ruszyliśmy do biegających wokół boiska kolegów.

Trener jak zawsze zirytowany i przyzwyczajony do naszej tradycyjnej przedtreningowej sprzeczki.

To nie moja wina, że ten człowiek jest taki wkurzający. Gdyby nie był to nie byłoby problemu.

Z trenerem to jest taki problem, że nie ma problemu. Znaczy ma, jednak go zaakceptował po ustaleniu z ze mną i z tym Hiszpanem pewnych warunków. Takich jak sprzeczki dozwolone tylko na treningach i w zakresie własnego czasu po za terenem klubu.
Dlaczego?
Sprawa prosta. Gdy ramos, ten prostak, przyszedł do klubu nie umiałem powstrzymać się od uświadomienia go jakim żałosnym jest osobnikiem i on nie wiem z jakiej racji, nieomieszkał od podważania mojego majestatu. Tej sytuacji nie mógł znieś, bo podobno wielce negatywnie wpływamy na grę w dzień meczowy i atmosferę w drużynie.

Dlatego kategorycznie zakazał takich procederów pod groźbą kar pieniężnych.
Nie ukrywam, że przez trzy miesiące nim przyzwyczailiśmy się do hm... jak to powiedzieć, do zrezygnowania z niewybrednych obelg w czasie meczów, zdążyłem każdego miesiąca stracić pół wypłaty. Nie przejmowałem się tym, bowiem chodzi o zasadę, nie pieniądze. Jednak dosadne, dalsze groźby trenera uciszyły nasze zabiegi.

Nienawiść to podstawa | Ramos x Krychowiak Where stories live. Discover now