Rozdział 3

5 2 0
                                    

- Kruchowiak ty dratyzujesz o jego wygląd jakby ci chomika zabił- komentuje mnie Škriniar.

Ten Słowak działa mi stronie na nerwy. Przejął od Polaków sporo powiedzeń i zapożyczeń językowych. Wielu nauczył się odemnie. Jako obywatel sąsiadującego z polską kraju na pewno łapał bardziej Polski, łatwiej mi też było na początku się z nim dogadać, ponadto wcześniej miał sporo styczności z polską. Ale denwrwował mnie w chwili, gdy hejtuje obrzydliwy odcień spodni hiszpana. Słowak sam ubiera się menel, więc nie uznaje jego zdania.

- Nie wtrącaj się! On ma na sobie jakiś beton, to obrzydliwe. Brakuje tylko mchu albo jakiegoś grzyba wyrastającego z pomiędzy tego bruku.

- Ty się lepiej nie odzywaj w tym sztruksie. Ukradłeś to wdzianko dziadkowi?

- Mój dziadek w grobie lepiej wyglądał niż Ty na żywo.

- Dobra! Dobra! Starczy- staje między nami Donnaruma i ruchume ręki nas rozdziela- pozbierać się trening- wydaje rozkaz.

Obracam się niezadowolony na piecie do swojej szafki, plecami do swojego oponenta. On robi to samo.

Przystępuje do przebierania się na trening.

- Znowu w jednej drużynie?- narzekam męczeńsko.

- Ostatnio byłeś z Ramosem w drużynie w zeszłym roku, nie narzekaj Krychowik- zbywa mnie trener.

Przewracam na to oczami. Zważając na to, że rok zaczął się dwa miesiące temu to oczywiście, że niedawno. Najpiej być z nim w drużynie nigdy.

Fuknąłem na niego jak rasowy kot.

- Trenerze, oni się pozabijają- zwrócił się nasz bramkarz, wybawiciel szatni.

- Muszą to jakoś przeżyć- znużony trener znów zignorował protesty.

Reszta kolegów zaczęła łapać się za głowy na myśl co się będzie działo.

Zazwyczaj są zirytowani równie jak trener sprzeczkami. Czasami rozbawieni, ale raczej nie na treningach. Kiedy konflikt trawa już pół roku, rozumiem, że są zirytowani, bo ja też. Ale taki właśnie jest Ramos, nie przestaje wkurwiać. A mógłby sobie czasem odpuścić.

Zaczęliśmy mecz. Jak piłka była z tyłu to ta kurwa jebana nie łaska podać mi do przodu, bo ma taki wielki problem. Jest w nim coś denerwującego, że doprowadza mnie do szewskiej pasji.

- Po daj mi wreszcie tą kurewską piłkę!- drę się na niego wkurwiony. Moja drużyna przez niego przegrywa, a ten woli bawić się w napastnika i przebiec sam przez całe boisko, tylko i wyłącznie po to, żeby tylko nie podać mi piłki. Ale w końcu Hakimi i tak go wykiwał i przejął piłkę.

- Ramos, przestań być egoistą i zagraj do Krychy!- drze się do niego nasz kapitan, Marquinhos.

Chłop z wielkim wyrzutem zaczął mi podać i wreszcie coś strzeliliśmy. Trener tylko kręcił na to głową.

Moja drużyna przegrała sromotnie. No w drugiej był Mekambe, także ciężko się dziwić. Ale to nie zmienia faktu, że ten pieprzony cham, nie chciał współparować, ja współpracowałem.

Wpadłem wściekły do szatni z równie wściekłą miną. Przebrałem się bez z słowa i wyszedłem trzaskając drzwiami.

Byłem na tyle przez niego wkurwiony, że nie chciało mi się z nikim gadać.

Nienawiść to podstawa | Ramos x Krychowiak Where stories live. Discover now