Rozdział 7

21 3 0
                                    

      Obudziłam się rano bardzo skołowana, przekonana że coś jest nie tak. Nie mogłam sobie jednak przypomnieć co, więc szybko porzuciłam tę myśl. Byłam też podekscytowana zupełnie czym innym. Miałam w tym tygodniu otrzymać wiadomość do jakiej klasy będę uczeszczać! Jak dotąd byłam na nauczaniu domowym, więc nie miałam zbyt wielu kolegów czy koleżanek.

      Więc tylko zeszłam do kuchni od razu spytałam mamy:

   - Przyszła już wiadomość?

   - Nie kochanie, przyjdzie pewnie dopiero za kilka dni. -odpowiedziała.

   - Co? Czemu tak późno? Skąd będę wiedziała kiedy jest rozpoczęcie, jak mam się przygotować i muszę jeszcze...

   - Nati, spokojnie. - przerwała mi mama -  Masz przecież jeszcze ponad tydzień. Zresztą rzadko widuję nastolatków, którzy cieszą się na powrót do szkoły.

  - Może i masz rację- chyba naprawdę muszę trochę ochłonąć, więc spytałam jeszcze:                          - Mogę iść na dwór?

  - Dobrze, tylko wróć na obiad. Dzisiaj zamawiamy pizzę!

                                                                     ******************************

    Gdy dotarłam do lasu i upewniłam się, że nikt mnie nie widzi, rozwinęłam swoje skrzydła. Czytaj: bardzo się starałam to zrobić, zaciskając mocno zęby i myśląc nie wiadomo o czym, tylko one ni w ząb nie chciały ze mnie ,,wyjść". Jedyną mocą, którą opanowałam był żywioł powietrza, a z moim wróżkowym ,, ja'' nie radziłam sobie jeszcze zbyt dobrze.

   Próbowałam tak, aż doszłam do dobrze mi znanego jeziora. Usiadłam nad jego brzegiem i zanurzyłam bose stopy w wodzie. Nagle, poczułam nieodparte pragnienie aby wejść głębiej. Z każdą kolejną sekundą głębina jeziora przyzywała mnie coraz bardziej. 

  Zanim się zorientowałam, byłam już strasznie daleko od lądu. I nagle... wszystko się urwało.

  - Co się właśnie stało?- rzuciłam w pustą przestrzeń przed sobą.

    Po chwili zorientowałam się jak głęboko jestem. Natychmiast ruszyłam w stronę brzegu, ale coś było nie tak. Nie czułam swoich nóg! Spojrzałam pod wodę... 

- AAAAA...!!! - krzyknęłam.

  Jestem pewna, że tym krzykiem spłoszyłam wszystkie ryby wokoło. W każdym razie oprócz mnie, bo sama stałam się wielką pół-rybą, pół-człowiekiem! Moje nogi zamieniły się w wielki biało-niebieski ogon a na sobie miałam tylko stanik z takiego samego koloru, ogromnych muszli.

   Chwila... To musi być jedną z moich mocy. - zorientowałam się -  W takim razie... Jestem syreną? Muszę o tym opowiedzieć moim zwierzętom! Ale... Jak się teraz pozbyć ogona? Przecież nie pokażę się tak rodzicom. - pomyślałam.

   Na początek postanowiłam dostać się jak najbliżej brzegu. Sytuacja cały czas była dla mnie dziwna, ale pływanie w tej postaci przychodziło mi jakoś naturalnie.

    Gdy byłam już w miarę blisko lądu, spróbowałam wyczołgać się na piasek. Oglądałam kiedyś film o syrenach, w którym znikały im ogony zaraz po wysuszeniu się.

      Poleżałam więc tak z pięć minut na słońcu, a jak kompletnie nic się nie wydarzyło, zaczęłam delikatnie panikować.  Co będzie jeżeli zostanę już taka na zawsze? - ta myś nieustępliwie błąkała się w mojej głowie. Nawet jeżeli fajnie jest być syreną, zatęskniłam za moimi nogami. Spróbowałam sobie wyobrazić, że znów je mam. I nagle... Poczułam dziwne mrowienie. Po chwili znów miałam moje utęsknione dwie kończyny!  Czyli wystarczyło się po prostu na tym skupić? Że też od razu nie spróbowałam.

      Zadowolona z siebie poszłam do domu. W końcu czekała na mnie pizza!

Zwierzęta MocyWhere stories live. Discover now