Rozdział XV

16 1 0
                                    

Okres wielkanocny. Czas, w którym nie idziemy na uczelnie, i mamy wolne cały tydzień. W domu jakimś cudem nie było nikogo oprócz mnie, bo Felix z Sue pojechali do rodzinnego domu chłopaka, Claire też spotyka się z bliskimi, a Chad gdzieś wyjechał, za granicę. Powinnam się cieszyć z domu dla siebie, jednak świadomość, że jako jedyna byłam sama, mnie smuciła. Planowałam zrobić sobie na te dwa dni maraton anime na telewizorze bez przerwy, jednak nie było prądu, bo to jakaś awaria całej ulicy. Usiadłam na kanapie i zaczęłam jeść moją zimną kanapkę, którą przed chwilą przygotowałam, a nie mogłam zamówić jakiegoś fast fooda bo wszystko było zamknięte. Dodatkowo nadal miałam palec w gipsie, który przeszkadzał. Przypomniałam sobie że muszę jeszcze odwiedzić sąsiadów na górze, bo razem z Ashley robiłyśmy jakiś projekt, który wyjeżdżając zapomniała mi dać i teraz muszę iść tam i samemu wziąć. A najgorsze było to, że w ich mieszkaniu był tylko Connor. W sumie, na lekcjach czasami z nim gadałam. Zdaje się miłą osobą, i powinnam była mu się odwdzięczyć za poświęconą mi wtedy noc. Powiedział że to nic i lubi pomagać. Mieliśmy taką relacje jak osoby które chodzą razem na studia Nie mając nic innego do roboty po skończonym śniadaniu uznałam że już teraz pójdę po ten projekt. Uznałam że nie napisze do niego że zaraz przyjdę, bo po co. Możecie się zastanawiać, skąd mam jego numer? Użyłam go tylko raz, kiedy było trzeba zrobić jakiś projekt. Ubrałam buty i weszłam po schodach w skutku czego dostałam zadyszki. Zadzwoniłam do drzwi i po kilku minutach czekania w końcu mi otworzył, a ja zamarłam. Chryste, tego to się nie spodziewałam. Automatycznie rozszerzyłam oczy, jednak musiałam powstrzymać się przed otwarciem ust. Connor był ubrany w dresy, ale to nie był powód, całkowicie zmienił wygląd swoich włosów. Niby jak nam w trójkę nudziło się przed lekcją, i mówiliśmy o naszych planach na święta, to poruszył temat o fryzjerze, ale tego się nie spodziewałam. Nie dość że były sporo krótsze i inaczej ułożone, to jeszcze dodatkowo były czekoladowego koloru. Mogłam przyznać, że dobrze wyglądał, jednak moim zdaniem bardziej pasował mu poprzedni kolor. Przeleciał mnie nieco krępującym wzrokiem, i zatrzymał się na moich oczach.
- Cześć.
Powiedział swoim lekko basowym typowym dla siebie głosem.
- Hej, fajne włosy.
Odpowiedziałam patrząc mu w oczy.
- Ta, ale i tak prawdopodobnie niedługo się przefarbuję, no i sorry że widzisz mnie w takim mało oficjalnym stroju, zapomniałem że przyjdziesz po projekt.
Odparł, drapiąc się po karku. Wszedł do mieszkania po projekt, po czym przyniósł go i mi podał. Czułam dziwny zapach farby, więc najprawdopodobniej malował.
- Mogę ci zadać jedno pytanie? W zamian też mi możesz.
Spytałam nagle
- No, możesz.
Powiedział lekko rozbawiony. No kurwa, bardziej zmienny niż kobieta.
- Tylko szczerze odpowiedz.
Przypomniałam, a on pokiwał głową.
- Kim był ten chłopczyk z tobą w kinie?
Zapytałam, a on się na chwilę zamyślił
- Mój brat.
Odpowiedział po chwili namysłu.
- A teraz moje.
Odparł, opierając się bokiem o ścianę.
- Kolegujesz się może z Nancy Davies?
Zapytał, a ja zmarszczyłam brwi. Niby skąd ją znał?
- No... Tak..?
Odpowiedziałam, co bardziej wyszło jak pytanie.
- Możemy jeszcze raz?
Rzuciłam pomysłem, a on kiwnął głową.
- Jesteś naturalnie rudy?
Na to pytanie się roześmiał, a ja poczułam lekkie rumieńce. Niby pasowała mi taka relacja, ale jakoś tak trochę niezręcznie.
- Nie wiem po co ci to wiedzieć, ale tak.
Odpowiedział lekko skrępowany, a ja cicho parsknęłam.
- To teraz moje, od kiedy się znamy?
Spytał poważniej, a ja uniosłam brwi. Czemu zadaje takie nietypowe pytania? Przekrzywiłam nieco głowę, i spojrzałam w jego oczy.
- No... tak z półtora roku, chyba.
Powiedziałam, a on przegryzł wargę i pokiwał głową.

Connor/Jacob

Dzisiaj miałem pierwszy raz od ponad pół roku się najzwyczajniej nudzić. Od zawsze lubiłem przebywać ze samym sobą, jednak ostatnimi czasy często przebywałem w towarzystwie ludzi i się po prostu odzwyczaiłem. Niby chciałem spotkać się z bratem, ale stara rzeczywiście mocno się wkurwiła i mi nie pozwoliła, jednak nie bałem się o niego bo wiedziałem że mocno go kocha. W święta ciężko jest pracować, bo wiele ludzi przebywa w towarzystwie innych, więc nie miałem co robić. Jeszcze w dodatku spierdoliłem swoją fryzurę. Ta, zawsze chciałem mieć brązowe albo czarne włosy, jednak teraz wiem, że brąz mi nie pasuje. Nawet długość jest okropna, bo odzwyczaiłem się od takich krótkich włosów. Na dobitkę zapomniałem o przyjściu Vivian, jednak szczerze mówiąc, trochę ucieszyłem się na jej przyjście. Jak na mnie było to dziwne, ale nadzwyczajnie bardzo ją szanowałem.
- No... tak z półtora roku, chyba.
Czyli nie poznała że ja to Yuki chociaż, ciężko się jej dziwić, przecież bardzo się zmieniłem. Choć gdybym musiał, na pewno obroniłbym ją jak kiedyś gdyby zdarzyła się taka sytuacja.
- Dobra, to ja już ci nie przeszkadzam.
Uśmiechnęła się z lekkim grymasem, a ja krzyczałem w środku. Czemu jest dzisiaj taka urocza?! Zamykała już drzwi, jednak moja ręka sama ruszyła się i je przytrzymała. Dlaczego?
- Nie masz nic do roboty?
Popatrzyła na mnie w niezrozumieniu i zatrzymała się w przedsionku.
- No... nie, czemu pytasz?
- Bo... wiesz, kupiłem za dużo farb, i płótna, a nie lubię marnować rzeczy... Chciałabyś ze mną pomalować?
Spytałem, nie pokazując po sobie jak ubolewa moje ego po wypowiedzeniu takich słów.
- W sumie, chętnie, tylko pójdę wyłączyć telewizor w pokoju, i nie wiem czy z tym palcem dam radę.
Automatycznie podniosła środkowy palec w górę, i udała się na dolne piętro. Szybko wyłączyłem Anime na komputerze, które leciało bo chciałem sprawdzić z czego pochodzą jej rysunki. Sprzątnąłem ubrania, i wyniosłem wszystkie rzeczy z stołu by było trochę czysto. W duchu naprawdę się wydzierałem, bo właśnie zaprosiłem dziewczynę do domu. Jakaś mała cząsteczka mnie podpowiadała mi że dzisiaj powiem jej o naszej przyjaźni z piaskownicy. Skapnąłem się że to ona od razu gdy ją zobaczyłem, bo jakoś bardzo się nie zmieniła, jednak nie miałem odwagi jej tego powiedzieć. Naszykowałem 2 nowe płótna, bo jedno już wykorzystałem na moje bazgroły, i patrzyłem na otwarte drzwi czekając aż Viv przyjdzie. Po kilku minutach w końcu przyszła, a ja jakoś automatycznie wstałem. Zauważyłem też że miała torbę i włosy związane w wysoki malutki kucyk, co wyglądało naprawdę uroczo. Najgorsze jest to, że ostatnio uświadomiłem sobie że tak uwielbiam się w nią wgapiać, jakby mnie zahipnotyzowała, choć widzę że to jej przeszkadza, to naprawdę bardzo hipnotyzuje i uspokaja mnie patrzenie na każdy jej najmniejszy ruch.
- Sorry że tak długo, ale byłam jeszcze w sklepie bo chciało mi się pić.
Powiedziała, drapiąc się po karku.
- W sklepie?, Szybka jesteś.
Uśmiechnąłem się beztrosko, dopiero po chwili zauważając że to zrobiłem.
- Rzeczywiście dużo tego płótna pokupowałeś.
Powiedziała lekko zawstydzona dziewczyna, udając się za mną w stronę stolika. Poczułem się trochę jakbyśmy cofnęli się o kilkanaście lat i jak wtedy spontanicznie spotykali. Jednak nie jesteśmy już tamtymi ludźmi, bo wiele wydarzeń zmieniło nasze życie i pozostawiło po sobie bardzo widoczne blizny. Gdy już usiedliśmy i rozłożyliśmy wszystkie potrzebne rzeczy zapadła bardzo niezręczna cisza.
-Chcesz coś oglądać?
Spytałem a ona chwile myślała.
-Takie anime jakie rysujesz też mogą być...
-Drugi raz mówić nie musisz, oczywiście.
Od razu uśmiechnęła od ucha do ucha, a ja próbowałem powstrzymać swoje rumieńce które pokazywały się kiedy się czymś nasłodziłem. Co dzisiaj się ze mną dzieje do cholery? Podałem jej myszkę i czekałem aż wybierze jakieś anime.
-Dobra, wybrałam, A jeśli to jakiś erotyk to sorry, ale jeszcze tego nie oglądałam.
Usprawiedliwiła się, a ja lekko pokiwałem głową.
-Raczej wątpię że to coś złego, bo przecież okładka na taką nie wygląda.
Powiedziałem, patrząc na ekran.
-Nie ocenia się po okładce, pamiętaj.
-Dobrze, a co będziesz rysować?
Spytałem po chwili.
-Jeszcze nie wiem, pewnie coś sztuką mangi, a ty?
-Też nie wiem.
Odpowiedziałem, a dziewczyna pokiwała głową po czym oparła głowę o poduszkę i zaczęła znowu klikać coś na pilocie.
-Wiesz, w sumie to mam ochotę narysować ciebie, ale jak nie chcesz to spoko.
Odrzekła nieśmiało, a ja wręcz niezauważalne rozszerzyłem oczy. Naprawdę chciałaby mnie namalować?
-Jak chcesz to nie mam nic przeciwko, tylko w zamian ja narysuje ciebie, mogę?
-Możesz.
Powiedziała uśmiechnięta.
Podałem jej pędzle, które leżały na drugim kącie stołu i zaczęliśmy malować. Przez jakieś pół godziny w ogóle się do siebie nie odzywaliśmy, jednak nie była to niekomfortowa cisza. Wsłuchałem się tylko w japońskie słowa które tak bardzo kojarzyłem sobie z tatą i próbowałem skupić się na malunku. Dosyć niekomfortowe było to, że dziewczyna co chwilę na mnie spoglądała, ale nie mam się co dziwić bo przecież mnie rysowała. Ja też mogłem się na nią patrzyć, jednak umiałem z pamięci ją odwzorować. 

An Extraordinary Turn Of EventsWhere stories live. Discover now