Rozdział XI 1/2

12 1 0
                                    

Minął już prawie cały miesiąc od zamieszkania w akademiku i zaczęcia studiów. Coraz lepiej poznaje moich współlokatorów. Zauważyłam że Chad totalnie zachowuje się jak kot. Ma takie swoje motto życiowe "jeśli muszę coś zrobić i robię to szybko jeśli nie muszę czegoś robić nie robię tego". Miał też wiele zachowań jak kot na przykład lubi pić mleko albo długo spać. Jednak czasami gdy się wkurwia lubi mocno szczekać. Ostatnio niestety graliśmy w butelkę i jakimś trafem musiał pokazać mi swoją klatkę piersiową więc mogę prz0yznać że jest bardzo wydziarany. Samą klate miał ponadto muskularną, a całą pokrywały rozmaite tatuaże. Przy lewej nerce, zobaczyłam dwie wielkie blizny wyglądające jak blizny po postrzale, ale bałam się spytać czy rzeczywiście miałam rację, i w sumie nie chciałam o tym myśleć. Felix coraz bardziej w moich oczach stawał się wielkoduszną, miłą, i pomocną osobą. Sam był z jednej z bogatszych rodzin choć zarabiał na studia ze swojej kieszeni to rodzice i tak przelewali mu całkiem sporą sumę pieniędzy. Na pierwszy rzut oka było widać też że dosyć zbliża się do Sue i myślę, że już coś ze sobą kręcą. Sue lubi przestrzeń osobistą już cztery ściany więc na większość imprez z nami nie chodzi. Jednak z całą pewnością można przyjść do niej po radę i na pewno odpowie ci dobrym słowem. Claire okazała się śmielszą dziewczyną niż myślałam. Po czasie zobaczyłam też że była przeciwieństwem mnie, co dopiero po czasie mogłam przyznać z ręką na sercu. Ja, to byłam ja. Na szczęście nadal nikt z moich współlokatorów nie widział mojej talii jednak od dzisiejszego dnia miało się to zmienić. Mieliśmy iść na basen. Po czasie zauważyłam że Connor jest całkiem znośny. Siedziałam z nim może na sześciu lekcjach z 40 więc nie miałam jakiegoś większego kontaktu z nim. Przed pływaniem miałam jeszcze spotkać się z Ashley i jej chłopakiem. Miałam to zrobić miesiąc temu ale jakoś nie mieliśmy wspólnych terminów. Wyszłam z łóżka i postanowiłam się szybko ubrać. W szczególności gdy zobaczyłam późną godzinę na zegarku. Ubrałam szybko czarną koszulkę z białym nadrukiem motyla i luźne jeansy. Wyszłam z pokoju a mój widok zasłoniły ogromne plecy któregoś z moich współlokatorów. Najgorsze było to, że były nagie. Podniosłam oczy i gdy zauważyłam czarne włosy wiedziałam że to Chad. Jego plecy nie były wydziarane, bo wiedziałam że to bolało najbardziej. Na swoich plecach miałam tylko wytatuowane jedno słowo, a bardziej imię "Nadine" imię mojej mamy. Ominęłam bruneta i spojrzałam co się stało na ziemi klęczała krwawa Sue wraz z rozsypanym kwiatkiem obok potłuczonej szklanej doniczki i Felixem sprzątającym szkło i spanikowany widokiem krwi. Po skończeniu obu sezonów Jujutsu Kaisen byłam przyzwyczajona do krwi. 
-Co jest?
Spytałam.
-Szedłem akurat z Sue na kolacje... znaczy śniadanie i nagle upadła zrzucając kwiatka.
Odpowiedział załamany.
-Spokojnie tylko zasłabłam na chwile tak jednorazowo. 
Uspokajała go półżywa blondynka próbując wstać i strzepnąć z siebie szkło.
- Mogę jakoś pomóc?
Spytałam ich wraz z Chadem.
- Ty się ubierz do końca.
-Ta, sorry myślałem że ktoś pierdolnął i przyleciałem.
Zdecydowanie miał najbardziej wulgarne słownictwo z nas wszystkich.
- A ty Vivian możesz przynieść opatrunek jeśli..
Powiedział szatyn przenosząc wzrok ze mnie na ciemnowłosego który właśnie rzucał mu naszą apteczkę.
-Pomyślałem o  tym.
- Okej, dzięki, to nie musisz nic robić Vivian.
- Dobra, spieszę się.
Powiedziałam omijając wszystkich. Zrobiłam sobie szybkie i małe śniadanie by nie przejeść się przed pizzą. Wyszłam w podskokach z domu i udałam się do najbliższej pizzerii. Weszłam szukając wzrokiem charakterystycznej dla koleżanki fryzury. Zauważyłam ją od razu przy wejściu. Uniosłam wzrok na drugą stronę stołu i ujrzałam wysokiego faceta. Jego brązowe krótkie włosy były rozczochrane, Jednak ubiór był całkiem elegancki. Facet popatrzył na mnie znacząco, co zauważyła Ashley i też się odwróciła. 
- O, siema Viv. 
Skinęła głową na miejsce wolne obok nich, bym usiadła. Gdy już to zrobiłam, Chłopak podał mi rękę. Zanim to zrobił przeleciał mnie gromkim spojrzeniem, które zatrzymało się na moich arbuzach co niezbyt mi się spodobało. Niestety dziewczyna tego nie zauważyła. Już na start po tym pomyślałam że mi się nie spodoba. Trochę pogadaliśmy jak na normalnej kawie. Przez cały czas Nicholas, (tak ma na imię) patrzył się na piersi Sallow, co było naprawdę ochydne. Wstałam i poszłam w
stronę łazienki.
- Idę do toalety.
Powiedziałam odchodząc od stolika. Weszłam do toalety i przejrzałam się w lustrze. Załatwiłam się, umyłam ręce i wyszłam. Nic dziwnego gdyby nie to, że przed drzwiami czekał na mnie szatyn. Pociągnął mnie za ręke tak mocno że nie umiałam się wyrwać. Wszedł do toalety damskiej i przytrzymał mnie do ściany.
-Masz mega sylwetę.
Przejechał językiem po białych zębach i przeleciał mnie obrzydliwym spojrzeniem. Kiedyś już byłam w podobnej sytuacji więc wiedziałam co robić.
-Wiem.
Zrobiłam diabelski uśmiech i opuściłam wzrok. Miał idealnie ułożone krocze. Podniosłam kolano którym trafiłam równo w czułe miejsce. Zajebiście. Od razu mężczyzna zaczął zwijać się z bólu a ja wyszłam z łazienki.

An Extraordinary Turn Of EventsWhere stories live. Discover now