Rozdział VIII 1/2

12 1 0
                                    

Po zjedzeniu naszych śniadań i pooglądaniu jakiegoś 1326 odcinka jednego serialu w końcu mieliśmy wyjść z domu. Pogoda robiła nam psikusa, bo w listopadzie na dworze sypało śniegiem jak w styczniu. Ubierałam swoją puchową kurtkę, kupioną po zimowym sezonie, patrząc ze zdziwieniem co ubiera mój współlokatorzy. Chad ubierał drogi, bardzo długi i elegancki płaszcz. Przynajmniej wyglądał strasznie drogo. Zauważyłam że Claire tak samo jak ja na niego patrzyła ze zdziwioną miną. Na szczęście tak samo jak ja miała kurtkę, całkiem podobną do mojej, tylko jej była matowo czarna, a moja neonowo kremowa. Była to moja ulubiona kurtka w mroźne dni, a w Anglii takie się często zdarzają. Za to, Chłopak na nogi włożył Zielone trampki, które totalnie nie pasowały do eleganckiego płaszcza. Ja z szatynką ubrałam buty do śniegu. Wyszliśmy z domu i udaliśmy się do dużego zaśnieżonego budynku. Szliśmy w całkiem komfortowej ciszy, a ja skupiałam się na drodze by się nie wypierdolić. W jednej chwili moje nogi poszybowały do góry a mój tyłek boleśnie zetknął się z zmrożonym chodnikiem. Przewiduje kurwa, przyszłość. Moi współlokatorzy drastycznie obrócili się w moją stronę. Chad pociągnął mnie za rękę pomagając wstać z lekkim politowaniem na twarzy.
-Nic ci nie jest?
Spytała zaniepokojona dziewczyna.
-Wypadek wyglądał nie najlepiej.
Przyznał brunet.
-Nic się nie stało, serio.
Ups, małe kłamstwo. Szłam starając ukryć bolesny grymas na mojej twarzy. Z każdym ruchem nóg coraz mocniej bolało. Łamie kości często, ale upadam jeszcze częściej. Dobrze wiem jak to jest mieć połamane np.: kostkę, nogę rękę, ale że pośladki? Tak się chyba, kurwa nie da. Ból był całkiem porównywalny, a ja już się nawet przyzwyczaiłam do bólu tak, że po złamaniu nie wybucham płaczem. Chciałam skupić się na czymś innym niż ból, więc zaczęłam oglądać okolicę. Przy ulicy prowadzącej do akademika po obu stronach rozciągały się drzewa. Ulice były odśnieżone prawie całe. Spoglądałam na widoki które okropnie się dłużyły. Nie wytrzymałam i z bólem podbiegłam do znajomych przede mną. Z okropnie skwaszoną miną złapałam się za bark chłopaka i dziewczyny.
-Jednak zaczęło strasznie boleć.
Przyznałam.
-Do wytrzymania?
Ciemnowłosy obrócił się w moją stronę, przekładając moją rękę swoją, na jego drugi bark.
-Nie.
Nie miałam humoru na dłuższe odpowiedzi.
Usłyszałam ciche przekleństwo z ust chłopaka.
-Może pojedziemy na pogotowie, co?
Spytała dziewczyna.
-Bardzo chcę iść na dni otwarte.
Powiedziałam i pokiwałam przecząco głową. Po jakiś kilku minutach obmyślania planu, Chad nagle wziął mnie z ziemi, i przerzuci swobodnie przez swoje ramię jak ręcznik plażowy.
-Co ty robisz?!
Krzyknęłam i zaczęłam dyskretnie oglądać jego oczy z bliska. Zielone tęczówki mocno się lśniły, a całe oczy były przekrwione. Ktoś tu chyba nie umiał zasnąć. Potem przeniosłam wzrok na stojącą przed nami Claire która patrzyła z niezrozumieniem na chłopaka.
-Skoro się wyjebałaś i boli cię dupa, a mamy jeszcze do przejścia pół kilometra to poniosę cię a jak dojdziemy i nie przestanie to coś wymyślimy, może być?
Razem z szatynką patrzyłyśmy na chłopaka z podziwem.
-Jeśli to nie problem jak masz dodatkowy bagaż na plecach to spoko.
-Szczerze, myślałem że jesteś cięższa, więc to dla mnie nie problem.
Zabolało...
Choć w sumie mówi że jestem lżejsza niż myślał.
Komplement?
Jezu, ale skomplikowane
-Jak chcesz, to okej.
Odparłam dając się nieść chłopakowi.
Gdy doszliśmy na miejsce, rzeczywiście przestało boleć. Chłopak nawet się nie zmęczył. Co za życie, gdy obok ciebie zawsze znajdzie się chłopak który bez problemu zaniesie cię na koniec świata.

An Extraordinary Turn Of EventsWhere stories live. Discover now