Rozdział XII 2/2

17 1 0
                                    

- Niestety wejść pan może od 21, czyli wcale, bo o tej godzinie zamykamy.
Uśmiechnęła się przebiegło, myśląc że wygrała bitwę na słowa, ale jej tekst był naprawdę żałosny. Wyglądała na nasz wiek, więc mogłem się nią trochę zabawić.
- Zdradzi pani może szczegóły?
Spytałem przybierając podrywającą mimikę twarzy. Dziewczyna zarumieniła się jak każda inna, Oprócz tej jednej. Kocham swoją urodę.
- Być może ktoś wynajął cały basen dla siebie, ale nie wiesz tego o de mnie.
Zajebiście przeszła już nawet na ty.
- Świetnie, wpuści nas pani jeśli przebije cenę?
- Jeśli przebijesz sumę, to spoko.
Wzruszyła ramionami.
- Czyli ile?
- Zgaduj.
Sama sobie Kurwa, zgaduj. Ugryzłem się nie zauważalnie w język, by przypadkiem tego nie powiedzieć.
- To ile?
- Hmmm... około 15 tys., zapłacisz więcej?
Zapytała prześmiewczo kobieta.
- Na spokojnie, 17 tysięcy?
Spytałem z kamienną twarzą, na co kasjerka rozszerzyła oczy. Wyciągnąłem portfel z kieszeni i pomachałem 34 banknotami 500 złotowymi dziewczynie przed oczami.
-To, co?
Spytałem po chwili, w odpowiedzi otrzymując ciszę.
- Ci ludzie w środku mogą być.
Machnąłem głową w stronę szatni.
- No.... Dobrze... Zapraszam.
Jasnowłosa za ladą wskazała ręką przejście prowadzące do szatni.
W sumie, jeszcze nigdy nie byłem w Aquaparku, bo zawsze chodziłem na basen. Z przebraniem nie było kłopotu bo nie miałem jakiś znaczących tatuaży, no może oprócz pistoletu i średnika, ale były w ukrytych miejscach. Średnik miałem mały za uchem, a ostatnio zarosłem, więc był schowany za moimi włosami. Oprócz nich miałem wiele innych tatuaży, które pokrywały większą część mojego ciała.

Vivian

Totalnie straciłam poczucie czasu gdy ujrzałam wielkie zjeżdżalnie, obok których rozciągał się 50 metrowy basen. W sumie, rozdzieliliśmy się na dwie grupy: zawodowi pływacze i zawodowi ujeżdżacze fal. Kreatywne nazwy, co? Pierwsza grupa składała się z Chada i mnie, czyli osób które pływają na mistrzowskim poziomie, i największą frajdę sprawia im pływanie w kółko, a druga z Claire, Felixa i Sue, którzy woleli ujeżdżać fale na zjeżdżalniach, niż pływać. Robiłam już prawdopodobnie 20 kółko, gdy nagle zaczęło mi się kręcić w głowie. Dopłynęłam powoli do brzegu i podciągnęłam się na rękach, by potem usiąść na kawałku krawędzi płytek. Z chwili na chwilę obraz przede mną stawał się coraz mocniej rozmazany. Chwyciłam się za głowę by przypadkiem nie przewrócić się tak jak rano Sue. Spoglądałam przymglonym wzrokiem na Chada, który zapierdalał ekstremalnie szybkim kraulem. Był na pasie obok mnie, więc miałam na niego idealny widok. Widać było że pływanie sprawia mu chociaż minimalną przyjemność, wnioskując po twarzy, choć w większości zakrytą czarną jak moja grzywką, zauważalny był minimalny uśmiech. Po jakimś 5 kółku zatrzymał się przy mnie, następnie przeniósł na mnie wzrok i od razu spoważniał.
- Co się stało?
- Nic, naprawdę, tylko się zmęczyłam.
Nie było to kłamstwo, czasami z zbyt mocnego wysiłku miałam właśnie takie zawroty głowy, a dawno takiego nie miałam. Dzisiaj jakoś bardzo chciałam dorównać Chadowi. 
-To dobrze.
Odpowiedział, zabierając sobie włosy z twarzy.
- Pływasz zawodowo?
Spytałam po chwili ciszy.
- Nie, nie, raczej jako przyjemność.
Dzisiaj Chad był naprawdę wyluzowany, i miły.
- Będziesz jeszcze pływać?
Zapytał.
- Chyba idę do nich na zjeżdżalnie.
 Kiwnęłam głową w stronie zjeżdżalni.
- To ja też.
Powiedział wychodząc z basenu na drabince obok nas. Przekręciłam ciało na tak że nie zamaczałam już nóg w wodzie i byłam cała na kafelkach. Wstałam i podążyłam za Chadem. Idąc jeszcze poprawiłam włosy, które były mokre i przyklejały mi się do twarzy.  
Powód drugi by zapuścić włosy:
Basen.
No ale, do trzech razy sztuka.
Po kilku minutach byliśmy już przy zjeżdżalniach i patrzyliśmy jak z długiego zabudowanego tunelu , wyjechał na główkę Felix, tuż przy znaku który tego zakazywał, niestety szatyn pozbył się wszystkich ochroniarzy zapewniając że nic się nie stanie. Wleciał z impetem do wody tryskając wszystko wokół, w tym nas. Przetarłam mokrą twarz tak jak Chad i spojrzałam w dół na wystającą z wody głowę Felixa. 
- Mamy problem.
Odezwał się brązowo-włosy z dołu.
-Nani? Jezu... Znaczy, co się stało?
Ja pierdole. Zaraz im tu zacznę pierdolić po Japońsku. Nie chwale się, ale w końcu zapisałam się na Japoński. Felix się zaśmiał, bo chyba zrozumiał mój błąd, a Chad zmarszczył brwi w niezrozumieniu.
-Anata wa issho ni ite kawaii desu ne, Ogólnie jacyś ludzie tu z nami będą bo zapłacili.
Co on pierdoli? "Anata wa issho ni ite kawaii desu ne" w przetłumaczeniu na polski to "słodko razem wyglądacie". Poczułam jak moje policzki się rumienią, co nie było do mnie podobne. Nie szukałam chłopaka, i nigdy takowego nie miałam, choć wielu chciało.
- Po jakiemu wy mówicie?, a z resztą, no dobra, za godzinę i tak chyba idziemy do klubu, bo zaraz 20.
- Już dwudziesta?
Spytałam spoglądając na zegarek, który wskazywał za dziesięć ósmą.
- Ojojoj...
Deja vu.
Po chwili ciszy Felix zaczął temat.
-Jak po pływaniu?
- Vivian zakręciło się w głowie, więc skończyliśmy.
Odparł niewzruszony Chad.
-Co przecież...
-Widziałem.
- Może trochę.
Odburknęłam.
-Anata wa issho ni ite kawaii desu ne!
krzyknął niebieskooki wskazując w naszą stronę. No głupek. Za nami usłyszeliśmy trzask drzwi. Odwróciłam się i ujrzałam Ashley i Amber. W sumie byłam pozytywnie zaskoczona. Spojrzałam z uśmiechem za nie, a ten od razu zszedł mi z twarzy. 

An Extraordinary Turn Of EventsWhere stories live. Discover now