Odwet

414 43 49
                                    

Witajcie moi grzeszni słuchacze, tu wasza piekielnie szara eminencja, prosto z nowej wieży radiowej. Dzisiejszy dzień rozpoczynamy od najlepszej muzyki jazzowej, a także ciekawostki przyrodniczej, która może wam się przydać w tym jakże udanym życiu grobowym. Węże, moi drodzy grzesznicy, to wprost cudowne stworzenia. Nie wiem czy wiecie, że mają one receptory węchowe na języku, więc żeby kogoś powąchać, to muszą najpierw go polizać. Nie martwcie się jednak, najdrożsi potępieńcy, możecie cuchnąć do woli, albowiem samic nie ma w naszym pierścieniu żadnych, a samce są zawsze tak małe i krótkie, że można je z łatwością rozdeptać…

— Mam świetny pomysł! — Charlie zaklaskała w dłonie, a Vaggie westchnęła pod nosem, nie podzielając jej entuzjazmu. — I to ty tato mi go podsunąłeś, pokazując jak dobrze zacząłeś dogadywać się z Alastorem!

Radiowy Demon zakasłał, krztusząc się kawą, którą właśnie beztrosko popijał. Lucyfer obdarzył córkę dumnym uśmiechem.

— Ktoś powinien dawać dobry przykład, prawda? — Wskazał teatralnie dłonią na siebie. — Wiesz, dobrze, że żadne niesnaski, czy nieporozumienia z innymi demonami nie wygrają z moją chęcią odkupienia grzeszników…

Ależ on okłamał, aż go język zaszczypał. I wcale nie miał receptorów węchowych na nim. Na niesprawiedliwe Niebiosa, on nie był przecież wężem! Tak go ludzkość widziała, ale tylko ze względu na historię Edenu, bo o jego umiejętnościach zmieniania się w inne zwierzęta jakoś nikt nie pamiętał. Wrócił myślami do córki i odkaszlnął, aby choć raz dzisiaj powiedzieć jej prawdę.

— Zawsze możesz na mnie liczyć. I z przyjemnością będę wspierać każdy twój pomysł.

Dla pewności, ale też całkiem szczerze położył dłonie na jej dłoni. Jego córeczka, taka mądra. Taka rozsądna, inteligentna, a do tego piękna. Cały on.

— To dobrze, bo od dzisiaj wprowadzamy nowe zadania dla grzeszników, a mianowicie naukę wybaczania i spędzania czasu z własnymi wrogami, żeby stali się oni naszymi przyjaciółmi!

Powieka Lucyfera zadrżała, a cień Alastora załamał szpony na swej cienistej twarzy.

— Aha, aha, mhm… — Próbował jakoś wybrnąć z tego nagłego przypływu geniuszu swojej pociechy, który z pewnością nie pochodził z jego puli genów. — A widzisz, to się dobrze stało, że my z Alastorem mamy już to za sobą i możemy się teraz skupić na innych grzesznikach!

Alastor, chociaż nie wierzył w to co robi, to kiwał żywo głową, absolutnie zgadzając się z królem Piekła.

— Ale wy jeszcze nie jesteście przyjaciółmi. Husk i Angel też nie, a to przecież cudowne ćwiczenie! Wyobrażasz sobie ile grzeszników przekonałoby się do Hotelu, jeżeli widzieliby, że potrafimy robić przyjaciół z wrogów? Przecież to coś pięknego!

Radiowy demon wstał z fotela, poprawiając na sobie swój czerwony frak. Musiał się stamtąd ulotnić jak najszybciej, zanim piekielna księżniczka rozwinie swe przeklęte pomysły.

Z ogromną przyjemnością, moja droga, ale niestety zaraz muszę udać się do miasta w interesach.

— A ja mam jutro i pojutrze zawalony cały grafik. — dodał Lucyfer, wzdychając ciężko, pnąc się na wyżyny swojego aktorstwa. — Ale całym sercem będziemy cię wspierać w tym cudownym…

Genialnym…

— …wprost anielskim pomyśle.

Jak na zawołanie obaj zaczęli migiem wychodzić z salonu, aby zniknąć z oczu pomysłodawczyni, i zaraz też w tym samym momencie odwrócili się na jej zawiedzone westchnienie.

Królewskie RadioOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz