Rozdział 13 - "Znajomy"

15 3 3
                                    

- Przeżyłam! - krzyknęłam, wchodząc do domu.

- Wreszcie wolność - westchnęła szczęśliwa Astrid.

Uśmiechnięta przeszłam do kuchni gdzie przy stole siedział mój tata.

Matthew Myers odkąd pamiętam jest prawnikiem. Jednym z najlepszych. Z moją mamą poznali się bardzo wcześnie. Kiedy on był na trzecim roku studiów, moja mama była w drugiej klasie liceum.

Niewiele osób z zewnątrz też wie, że Aurora urodziła mnie i Astrid kiedy miała siedemnaście lat. Czyli tyle co ja teraz.

Aurora Myers nie miała łatwego życia. Jej rodzice rozwiedli się kiedy miała jedenaście lat. Od tamtego momentu mieszkała z matką. Kiedy dowiedziała się, że jej córka jest w ciąży wyrzuciła ją z domu. Moja mama zamieszkała z tatą i skończyła szkołę.

Moich dziadków od strony mamy widziałam może tylko raz. Na codzień mieszkają w Bostonie. Tam też poznali się moi rodzice. Nigdy nie wspominałam, ale moim marzeniem jest dostać się na Harvard.

- Jak tam zakończenie roku dziewczyny? - zapytał tata.

- Zajeb... - zaczęła Astrid, ale zamknęła usta w odpowiednim momencie. - Świetnie.

- Tato, idziemy wieczorem na imprezę - powiedziałam.

- Na plażę?

Pokiwałam głową. Impreza na plaży z okazji zakończenia roku szkolnego to coś na co czeka każdy uczeń naszego liceum.

Zwykle jest organizowana przez ostatnie klasy. Poczułam jakieś malutkie ukłucie w sercu kiedy zdałam sobie sprawę, że za rok to nasz rocznik będzie organizował tę imprezę.

- Dobrze.

Poszłam do swojego pokoju po czym przebrałam się w luźniejsze ubrania. Na razie postawiłam na czarne krótkie spodenki i szary top. Włosy związałam w kucyka.

Wyszłam na balkon gdzie zapaliłam papierosa. Spojrzałam na niebo, które od kilku dni było całkowicie bezchmurne. Nagle mój telefon zawibrował.

Mia: Rodzice zabronili mi iść na imprezę.

Zoey: Co im odpierdoliło?

Mia: Uważają, że ostatnio za dużo ich jest.

Może się wydawać, że my cały czas imprezujemy. Ale to nie prawda. Imprezy w okresie letnim są często a szkoda opuszczać jakąś ciekawą.

Nie wiem też co odwaliło rodzicom Mii, bo zawsze puszczali swoją córkę na wieczorne wyjścia. Czasami nawet mało ich obchodziło gdzie idzie i o której wróci. Co się zmieniło?

Mia: Odpalamy plan B?

Zoey: A chcesz iść?

Mia: Oczywiście, że tak.

Zoey: W takim razie odpalamy plan B.

Plan B składał się z dwóch prostych etapów. Pierwszym było wyjście ma balkon, a drugim zejście z niego. Nic trudnego, a zawsze działa.

Zoey: Nie martwisz się wakacyjnym szlabanem?

Mia: Szybko im przejdzie złość na mnie.

Zoey: Skoro tak uważasz.

Mia: Przed dwudziestą bądź pod moim balkonem. Arlena ci otworzy.

Wyraz szczęściaWhere stories live. Discover now