Rozdział XXIV

104 11 7
                                    

Narrator (jeszcze chwilę tak będzie)

Ojciec Kain'a patrzył na anielicę wrogiem wzrokiem. Doskonale zdawał sobieę sprawę kim ona jest i co chce zrobić. Oboje milczeli a to sprawiało, że wszyscy wokół nich nie mieli bladego pojęcia co się właśnie dzieje. Pytanie było kto z nich wykona jakiś ruch pierwszy.

W końcu ruch wykonał mąż anielicy. Podszedł do niej i delikatnie odciągnął. Nie protestowała. Jednak jej wzrok nadal utkwiony był w demonie. Była jednocześnie zła, że go widzi i zdziwiona jak mało zmienił się po latach. Prawda było to normalne dla demonów i aniołów, a i tak ją to dziwiło. Wyglądał prawie tak samo jak ostatnio go widziała. On i jego syn są naprawdę podobni. Gdyby wiedziała wcześniej wymyśliła plan.

- Spokojnie. Nic nie zrobimy - odezwał się mąż anielicy, który przeskanował wzrokiem demona

- Tato - powtórzył Kain, patrząc na swojego ojca

- Tak? - mężczyzna spojrzał na syna a później na Theo

- Co tu robisz? - mężczyzna nie odpowiedział od razu tylko, patrzył się na potomka

Ta anielica to twoja matka

W myślach Theo i Kain'a pojawiła się odpowiedź mężczyzny. Oboje spojrzeli na niego jakby był szalony. Prawda Kain wiedział, że jego matka to anielica, ale żeby była to ta sama anielica, która jest w tym domu.

Wszyscy milczeli. Tymczasem w myślach Rose obwiniała siebie za wszystko co się stało. Z trudem powstrzymywała się od płaczu. Zastanawiało ją czemu dziadek nie wyznał jej całej prawdy na temat połączenia demona i człowieka pentagramem. Albo sam nie wiedział albo chciał aby Theo już z nią nie było. Przecież widział go tylko raz. Nie wiedząc co ma zrobić, oparła się o blat za nią i obserwowała co się dalej wydarzy. Czuła, że coś jest nie tak. Nagłe pojawienie się ojca Kain'a jest czymś spowodowane.

Archanioł Michał obserwował długą wymianę spojrzeń anielicy i demona. Ich coś łączy, pomyślał patrząc jak kobieta jest odciągania przez męża.

Ramiel miał na oku syna pary aniołów. Kai wydawał się niespokojny, co przeszkadzało Archaniołowi. Co gdyby zaatakował z nienacka? Praktycznie wszyscy skupili się na demonie, który się pojawił.

Kai nie mógł uwierzyć w to co widzi. Demony wyglądały podobnie, ale ten młodszy jakoś inaczej. Sam nie wiedział jak ma to określić. Młodszy wydawał się trochę inny od starszego. Kolor włosów, był inny. Jeden miał ciemno brązowe, drugi praktycznie czarne. Takie same jak jego matka. Zastanawiał się jak to możliwe, chociaż mógł to być przypadek.

Theo nie wiedział jak miał zareagować na nową informacje z jednej strony był zdziwiony obrotem sytuacji, z drugiej oznaczało to, że Kain spotkał osobę, która go porzuciła, co sprawiało, że chłopak był smutny. Nagle poczuł, że ktoś go przytula. To była Rose, która nie wytrzymała napięcia. Po jej twarzy spływały pojedyńcze łzy.

Od razu wszyscy zwrócili na to uwagę. Dziewczyna szeptem przepraszała chłopca. Jej głos się załamywał, a słowa stawały się niezrozumiałe. Demony zrobił zgodnie krok dalej. Aby nie przeszkadzać i nie podsłuchiwać.

Chłopak odwzajemnił uścisk dziewczyny, która natychmiast przestała mówić cokolwiek. Tylko płakała, starając się być jak najciszej.

- Spokojnie, Rose - słowa chłopaka nie pomagały dziewczynie. Zamiast tego sprawiły, że jeszcze bardziej zalała się łzami

Dopiero po kilku minutach uspokoiła się jakoś. Theo i ona poszli do jego pokoju na piętrze porozmawiać ze sobą szczerze. Wszyscy inni zostali na dole. Ojciec Kai próbował powstrzymać go przed jakąkolwiek reakcją. Mężczyzna chciał wiedzieć co sprawiło, że jego żona wpatrywała się w starszego demona. Dopiero Michał przerwał ciszę.

- Musicie wrócić do nieba - zwrócił się do aniołów

- Zostawmy to w spokoju - dodał Ramiel, po chwili dodał jednak coś jeszcze - Co się stało to się nie odstanie... Będziemy to monitorować, ale nie interweniować

- Alice - powiedział mąż anielicy widząc jak ta waha się przed czymś

Zanim jednak zdążył zapytać się jej co chce zrobić, kobieta rzuciła w demony buteleczką ze święconą wodą. Buteleczka rozbiła się na kącie blatu pomiędzy demonami. Święcona woda z szkłem rozprysnęła się na wszystkie strony. Po dotknięciu skóry demonów święcona woda wypaliła w niej rany. Szkło spowodowało podrapania, a nawet wbiły się w skórze. Nie były to rany śmiertelne dla nich, ale bolesną. Oboje odskoczyli jak najdalej od resztek buteleczki. Spojrzeli na blat i na podłogę, a potem na kobietę. Było jasne co chciała zrobić. Szalony uśmiech na jej twarzy jasno mówił, że podobało je się to co się stało i chciała zrobić coś więcej. Jej mąż chwycił ją jednak szybko zanim zrobiła coś więcej.

Z piętra można było usłyszeć krzyk rozpaczy dziewczyny. Coś ją przestraszyło. Kai pobiegł na górę chcąc zobaczyć co się stało. Demoniczny komisarz jednak już wiedział. Theo nie żyje. Jego matka zabiła go w momencie kiedy woda święcona wypaliła w jego ramieniu śmiertelne dla człowieka rany. Kain spojrzał na nią zimnym spojrzeniem. Kobieta tego nie zauważyła. Starszy demon spojrzał na syna ze zrozumieniem, wiedział co mogło się stać. Archanioły starały się ogarnąć co się właśnie stało. Patrzyły to na schody, to na anielicę w objęciach męża, który w ten sposób próbował powstrzymać ją przed dalszym działanie. Obdarzyły demony krótkimi spojrzeniami. Zauważyły ich krew na podłodze.

Młody anioł zszedł po chwili na dół z roztrzęsioną dziewczyną. Płakała, szeptała niewyraźne słowa. Anioł przejechał wzrokiem po wszystkich. Jego wzrok na dłuższą chwilę spoczął na demonach. Nie odezwał się jednak ani słowem. Michał i Ramiel w końcu ogłosili, że anioły wracają do Nieba. Kiedy młodszy anioł chciał się sprzeciwić, aby odprowadzić dziewczynę do domu. Kain znalazł się przy nim.

- Teleportuje Ciebie i ją do jej domu - po tych słowach anioł i dziewczyna rozpłyneli się w powietrzu

- Tak też może być - Ramiel spojrzał na parę aniołów

Mój demon [yaoi]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz