Rozdział XXI

123 10 0
                                    

Witam!
Nie wiem czy muszę, ale ostrzegam.
Sceny 18+
To chyba ostatnie ostrzeżenie o tym jakie napiszę w tej książce. Radzę się po prostu spodziewać tego co 2/3 rozdziały.
Zapraszam to czytania :)

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Kain's Pov

Moja sugestia mogła być trafna. Anioły mogły się tu zjawić.

- I jak niby to powstrzymacie? Nie da się chyba - chłopak dobrze wiedział, że taka jest prawda

- Chcą mnie znaleść. Znajdą - zrobiłem pauzę, oboje patrzyli się na mnie jak na idiotę pletącego głupstwa - Tylko nie tak jak tego by się spodziewały - uśmiechnąłem się tajemniczo

Noc

Na jutro zaplanowaliśmy z Michałem małą prowokacje z udziałem nie tylko naszym, ale też Gabriela, Ramiel'a i co najdziwniejsze Lucyfera. Chcieliśmy to zrobić pewnego rodzaju rozmowę wychowawczą. Bynajmniej tego chciał Michał. Tylko czy to się uda.

- Mam nadzieje, że to się uda - odezwał się chłopak w moich objęciach

- Też ją mam - szepnąłem mu do skóry szyi

Zadrżał jak tylko poczuł ciepło mojego oddechu. Słodkie.

- Oni nawet nie wrócili na noc. Są na posterunki policji. Pewnie twierdzą, że to wina kierowcy i próbują przekonać do tego innych - szepnął myśląc o swoich rodzicach

- Nie myśl o nich - odwrócił się, przez co był do mnie teraz twarzą

- Łatwo mówić, trudniej zrobić - posmutniał trochę

Przytuliłem go do siebie jeszcze bardziej. Nie protestował. Byłem pewien, że mnie nie lubi. A tu proszę jakby to go nie obchodziło co robię.

- Nadal o nich myślisz? - delikatnie dotknąłem jego odbrutka

- Tak. Nawet nie wiem, czy wrócą do domu dzisiaj czy jutro - patrzyliśmy sobie głęboko w oczy

- Wszystko będzie dobrze. Przynajmniej miejmy taką nadzieję - uśmiechnąłem się do niego

Odwzajemnił go, ale jego myśli wciąż krążyły wokół rodziców i potencjalnego wyniku wszystkich wydarzeń, które miały dzisiaj miejsce. Czułem kotłujące się w nim emocje. Dzisiejszy dzień był zbyt przesiąknięty wydarzeniami. Miałem pewność, że w najbliższym czasie dużo się wydarzy.

- Dobra, idź spać. Jutro będzie emocjonujący dzień - pocałowałem go w czoło

- Nie chcę spać - przysunął się jeszcze bliżej mnie, prawie na mnie wchodząc

- Musisz

- Nie muszę - pocałował mnie w usta z zaskoczenia

Przez chwilę nie wiedziałem co mam zrobić. Jak tylko wróciłem do rzeczywistości, odwzajemniłem pocałunek. Zepchnąłem z siebie, teraz to ja byłem górą. Wiedziałem, że powoli tracił powietrze, ale wciąż mocno przywierałem do jego ust. Po kilku sekundach nie mógł wytrzymać dłużej i odsunął brutalnie moją twarz od swojej. Oddech mu przyspieszył, tak samo jak bicie serca. Dotknął moją rękę delikatnie, poprowadził ją na swoje biodra i tam zostawił.

- Jesteś tego pewien? - na moje pytanie uśmiechnął się, by po chwili wplątać swoje ręce w moje włosy, tym samym przyciągając moją głowę do siebie

Zaskakujące jak szybko zmienił zdanie o mojej zmianie zachowania. Pocałowałem go namiętnie z języczkiem. Próbował walczyć o dominację nade mną, przegrał. Moja ręka, którą sam zostawił na biodrze zeszła niżej. Dotknąłem uda chłopaka, podniosłem je, pociągając go niżej. Oderwałem się od jego ust, spojrzałem w dół. Puściłem nogę, aby zdjąć mu spodnie od piżamy. Odkryłem, że nie miał majtek. Planował to. No cóż skorzystam. Patrzył co robię tymi swoimi niebieskimi oczami. Skierowałem moją rękę do jego dziurki. Pobawiłem się ręką w nim. Popieściłem, wił się trochę. Jęczał co jakiś czas. Rozpiąłem rozporek. Wyjąłem rękę, a zamiast niej włożyłem penisa w chłopaka. Jęknął wyczuwając co zrobiłem. Pocałowałem go z pasją. Chłopak podał się całkowicie rozkoszy jaką mu dawałem. Wysuwałem i wsuwałem coraz głębiej moje przyrodzenie. Po pocałunku, zabrałem się za zrobienie kilku malinek na szyi chłopaka. Ciekawe czemu anioł nie zwrócił na nie uwagi. Doszedł. Pisnął kiedy to się stało. Słodkie. Wyjąłem go na chwilę. Na prześcieradle pojawiła się biała plama śluzu, mojej spermy. Ciężko oddychał. Uśmiechnąłem się. Ponownie weszłem w niego. Ruchałem go, aż do ponownego dojścia. Na jego twarzy pojawiły się łzy. Doszedł. Położyłem się obok niego. Przyciągnąłem go do siebie, chwyciłem jego nogę, którą przełożyłem przez własne ciało. Leżał na mnie. Po minie jego twarzy byłem w stanie stwierdzić, że czuł pod sobą mojego penisa. Pocałował go ponownie, delikatnie. Zasnąłem w moich objęciach. Przykryłem nas kołdrą.

Oby tylko jego rodzice nie postanowili tu zaglądać. Zdziwili by się. I to bardzo. Demon zabawia się z ich synem.(Dobra brzmi dość dziwnie, przyznaję, ale to prawda, więc zostaje(tak piszę tu własne przemyślenia, bo mi się nudzi w szkole)). :)

Niebo

W niewielkim salonie, w domu Rafael'a zebrała się cała rada. Michał przedstawił plan prowokacji. Wszyscy, no może prawie wszyscy słuchali go uważnie. Wszyscy prócz właściciela. Wyjaśnione zostało co wszyscy mają zrobić. Największe zdziwienie zrobiło wspomnienie o roli Lucyfera. Rafael wstał zdenerwowany od stołu. Zasłonił się skrzydłami. Dziwne zachowanie. Można buło się spodziewać, że jest wściekły. To bynajmniej myśleli archaniołowie. Prawda była taka, że Lucyfer był kiedyś jego przyjacielem najlepszym przyjacielem. Starał się unikać kontaktu z nim i wspominek jego imienia. Kiedy są je wspominał, zwykle myślał o nim nie jak o przyjacielu, ale jak o wrogu. Chciał ukryć przed archaniołami, fakt że ma kilka łez na twarzy, ukrywa swój smutek i wściekłość na samego siebie.

- Zgadzasz się na to Ramielu? - głos Michała oderwał Rafael'a od przykrych wspomnień

- Tak

Wszyscy wstali od stołu. Rafael otarł łzy.

- Dobra. Teraz musimy kogoś wyznaczyć kto pójdzie z tym do Lucyfera

- Ja pójdę - zgłosił się Gabriel

Archanioł kiwnęły głowami i wyszły z domu. Rafael został sam. Zamknął drzwi na klucz. Postanowił iść się umyć a potem spać. W Niebie jak i w Piekle był cykl dnia i nocy. A obecnie był wieczór. Swoje skrzydła złożył.

Mój demon [yaoi]Where stories live. Discover now