Rozdział XVIII

184 16 1
                                    

Theo's Pov

Czytając praktycznie nie zwracał na mnie uwagi, co cieszyło. Chciałem spać, bo mimo wszystko byłem zmęczony. Niby siedziałem na kanapie, a tak właściwie walczyłem z uczuciem zmęczenia narastającym z każdą chwilą przez niego. Miał rację będę zmęczony po tym jak przebywał w moim umyśle. Może to dziwne, ale zastanawia mnie co on planuje, bo moja śmierć jeszcze nie jest na pierwszym miejscu jego listy, planu.

Zasnąłem kilka minut później patrząc na jego wyrazy twarzy i reakcje na niektóre informacje. Zdawało mi się, że nawet nie zauważył jak śmiesznie i dziwnie wygląda to z boku. Jakby był mimikiem, który chwali się książce swoimi umiejętnościami.

Stary dom

Anioły, staruszek i dziewczyna po nieudanym zdobyciu tropu udali się do domu, w którym demon został wezwany. Weszli do salonu i szukali jakichkolwiek śladów mówiących gdzie istota z Piekieł może teraz przebywać. Zbadali Pentagram. Dziadek dziewczyny po długi przyglądanie się mu stwierdził, że brakuje mu jednej kreski. Rose szybko wyjaśniła, że zanim Sam wszedł do środka Pentagramu zmazała ją butem. Sam wyniósł Theo z środka, a później Theo zniknął i nikt nie wiedział gdzie chłopak może być. Starszy anioł podzielił się teorią, że to demon gdzieś go zabrał, a potem odniósł do domu i chłopak nic nie pamięta. Demon tymczasem czai się gdzieś na jego życie. Teoria nie poparta niczym, ale każdy uznał, że ma prawo bytności. Nie było jednak dowodów na to.

Tymczasem w Niebie

W sali obrad Rady Archaniołów

- Czy ty z nim rozmawiałeś i nie wysłałeś do Piekła!? - wrzasnął na Michała wściekły Rafael

Michał nie zrobił kroku w tył mimo iż Rafael napierał na niego. Był zdenerwowany. Uznał, że była to bardzo nie odpowiedzialna decyzja. Każdy demon powinien znajdować się w Piekle, niezależnie od tego jak znalazł się na Ziemi. Sprawy związane z Pentagramami zwykle uchodziły bez krzyków i wrzasków, ale Kain nie był zwykłym małoznaczącym demonem, tylko przyjacielem Lucyfera i pełni ważną funkcje w Piekle.

- Masz świadomość tego, że ma on broń, która jest w stanie zabić każdego słabszego od nas anioła. Jakby z którymś z nami walczył mógłby nas mocno zranić - Michał walczył z samym sobą, aby nie uderzyć anioła - Mam wrażenie, że nie rozumiesz jak bardzo groźny on jest. To, że tam są nasze trzy anioły może oznaczać, że jeśli się spotkają to mogą zginąć z jego ręki - Rafael nie mógł uwierzyć w to co usłyszał, po prostu większość aniołów nie ważyła się my przeciwstawić a on ewidentnie chciał pokazać mu, że jest od niego lepszy bynajmniej tak było w odczuciu Rafael'a

Sariel oraz Uriel obserwowali wymianę zdań z boku. Obaj byli pewni, że wywiąże się z tego kłótnia albo bójka w ciekawszym do oglądania przypadku. Tymczasem Raguel wstał od stołu.

- Przestańcie - powiedział a jego donośny głos sprawił, że wszystkie pozostałe sześć archaniołów spojrzało się w jego stronę - Musimy wiedzieć z pewnością czy naszym aniołom coś grozi, jeśli tak musimy je ochronić - zakończył i rozejrzał się po twarzach wszystkich

- Na wszelki wypadek sprowadźmy je do Nieba - Gabriel podjął decyzję

- Może i tak powinniśmy zrobić, ale co on może im zrobić - odczuwalna złość biła z głosu Rafael'a, uważał, że Kain nie jest w stanie nic zrobić aniołom, mylił się

- Zabiorę ich spowrotem do Nieba jak najszybciej się da - zadeklarował się Michał

Remiel, które w ogóle się nie odzywał podszedł do Rafael'a, zatrzymał się za nim, chwycił go za ramię i pociągnął do siebie.

- Rafael, my mamy dbać o zdrowie i bezpieczeństwo aniołów, ludzi oraz co może Ciebie zaskoczyć po części demonów - szepnął mu do ucha - Według mnie powinniśmy wybrać kogoś z nas, żeby z nim porozmawiał. Dla mnie mógłby to być Michał. Skoro z nim rozmawiał istnieje szansa, że coś mu powie, wygada słówko za dużo, zdradzi swoje plany - dodał głośno zwracając się do obecnych

- Wątpię, że się wygada. Demony są z reguły ostrożne w swoich planach i rzadko coś na ten temat mówią - wyraził swoją opinię Uriel

- Tu się z Tobą zgadzam. Wydaje się inny niż wszystkie inne demony jakie znam - Michał przerodził swoje myśli w słowa

Rozmawiali dalej wymieniając między sobą zdania. Bóg, który wiedział o problemie, chciał pomóc swoim ukochanym aniołom, ale nie wiedział jak mógłby to zrobić.

Kain's Pov

Przestałem czytać i położyłem książkę na biurko chłopaka. Zastanawiałem się nad zostaniem a śledzeniem Denis'a. Mógłbym wtedy ponownie spotkać Harrego, pogadałbym by z nim. Mimo tego, że irytował mnie, był jednym z moich przyjaciół, lubiłem go. Nie mogłem podjąć decyzji, jednocześnie chciałem spotkać Harrego, ale jeśli spotkałbym po drodze anioły, zaatakowałyby, a ja mógłbym je zabić. A trafienie przed Wielką Radę Archaniołów nie uśmiechało mi się w ogóle. Nie wiadomo o co by mnie oskarżono. Po prostu nie wiedziałem co zrobić.

- Iść czy nie iść - zastanowiłem się na głos

Byłem skłonny zaryzykować. Mogło to przecież przynieść jakieś ciekawe rezultaty, czegoś bym się może dowiedział, co chce zrobić. Ostatecznie wyszedłem uprzednio całując chłopaka w czuło. Teleportowałem się ponownie w tą samą uliczkę co poprzednio tylko tym razem na niewidzialności. Czekałem parę dobrych minut zanim pojawiły się pierwsze osoby. Para idącą za rękę, mieli ze sobą plecaki, więc zapewne to uczniowie szkoły. Uśmiechali się, żartowali. Byli jednym słowem szczęśliwi. Kiedy przeszli obok mnie usłyszałem jak on nazywa ją ,,słoneczko". Spojrzałem kątem oka jak zareagowała, przyciągnęła go bliżej siebie i pocałowała w policzek. Ciekawe zjawisko, ale nie o takie informacje mi chodzi. Wyszli z zaułku, a ja wciąż czekałem. Zaledwie kilka minut później ta sama czwórka osób, czyli Denis, jego kolega, koleżanka i Harry. Mimo zaklęcia Harry był mnie w stanie dojrzeć, przez co kilka sekund patrzył się prosto na mnie, dobrze że żadne z nastolatków tego nie zauwałażyło. Prawie mnie zdradził.

- Mama twierdzi, że ma poważne bóle głowy. Co to kurwa za brednie są!? - wrzasnął na całe gardło, jego głos wypełnił cały zaułek

- A może tak jest stąd możesz to wiedzieć, nie jesteś w jego skórze - łagodny głos dziewczyny był o wiele cichszy niż jego

- Mówiłeś, że nosi bandaż. Bardzo możliwe, że twoja mama ma rację - jego kolega, również mówił łagodnie - Wiem, że zaproponowałem Ci go zabić, ale wydaje mi się, że był to zły pomysł. To twój brat, a na dodatek młodszy. Przypominam, że sam się wydałeś i to nawet nie jego wina co się stało tylko twoja

Mój demon [yaoi]Where stories live. Discover now