Rozdział XX

152 20 5
                                    

Theo's Pov

Obudziłem się jednak demona nigdzie nie było. Pewnie znów śledził mojego brata. Posprzątałem trochę własny pokój, później salon i kuchnię. Tam aby nie było widać śladów bytności tutaj aniołów, Rose oraz jej dziadka. Zrobiłem sobie do jedzenia płatki śniadaniowe. Wziołem telefon i przeglądałem media społecznościowe.

Serio. Papierosy

Usłyszałem w mojej głowie głos demona. Zaczeła mnie ona trochę boleć

Co ty gadasz?

Twój brat próbuje palić papierosy

Nic nowego dla mnie to nie było. Wiedziałem, że próbował palić parę razy, zapewne był to właśnie taki kolejny raz

Znowu go śledzisz?

Tak. Przecież chce go zabić muszę znaleść jakąś sposobność

Logiczne to jest przecież, on ma mnie chyba za idotę.

Jak już musisz go zabijać to zrób to tak, żeby nikt nie pomyślął o możliwości osób trzecich, które to zrobiły

Co?

Czy on serio nie rozumie jak się ku tłumaczy coś w dość prosty sposób. Dobra spróbuję jeszcze raz tym razem jeszcze prostszym językiem.

Zabij go tak, żeby nie było widać, że ktoś to zrobił

To ma sens

Wreszcie zrozumiał. Cóż od tej krótkiej rozmowy nic od niego nie słyszałem. Jakby go w ogóle nie było. Zdążyłem posprzątać po moim jedzeniu, pooglądać trochę telewizję zanim mój telefon nie zaczął dzwonić. Na początku pomyślałem, że to Rose. Okazało się jednak, że była to moja mama. Po co ona do mnie dzwoniła?

- Coś się stało, mamo? - usłyszałem cichy płacz

- Twój brat nie żyje - powiedziała, a ja zamarzłem, nie wiedziałem co mam jej odpowiedzieć

Co zrobił Kain? Wiedziałem, że chciał go uśmiercić.

- Jak?

- Wypadek samochodowy. Według policji to była jego wina - usłyszałem złość i niedowierzanie w jej głosie

Ciekawe, czy policja ma rację? Znając jego zachowanie to możliwe. Może Kain nawet nie musiał mu pomagać. Mógł tylko patrzeć na jego śmierć.

- Kiedy?

- Około pół godziny temu - odpowiedziała jakby była zahipnotyzawana

Rozłączyła się. Wyłączyłem telewizor wciąż grający w tle. Postanowiłem, że muszę coś zrobić. Porozmawiać z Kain'em, poznać jego wersje wydarzeń. Muszę dowiedzieć się co tam się stało? Poczekać na niego powinienem.

Usiadłem na własnym łóżku. Czekać naprawdę musiałem. Jak bardzo chciałem wszystko wiedzieć teraz, tak bardzo nie mogłem tego zrobić. Położyłem się na łóżku. Byłem obecnie bezsilny wobec tego co działo się poza domem. Zacisnąłem pięść, jaką uderzyłem materac.

Może powinienem go nie kryć przed aniołami i oddać im demona. Jak wiem, że może dla mnie skończyć się to śmiercią, to jest to chyba lepsza wersja samobójstwa. Nie mogę jednak tego zrobić moim rodzicom. Co ja mam zrobić z samym sobą?

Nagle w pomieszczeniu pojawił się i Kain i anioł, którego nie rozpoznałem. Miał wielkie skrzydła oraz za pasem miecz. Wyglądało na to, że Kain go znał, lubił go.

- Muszę ich znaleść, zabrać spowrotem do Nieba. I proszę Ciebie tylko o to, abyś nie dusił innego demona w zaułku. Jeszcze na widoku dwóch nastolatków - pouczał go

Mój demon [yaoi]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz