Rozdział XIV

234 23 5
                                    

Kain's Pov

Obudziłem się z myślą, że pozwoliłem mojej naturze wygrać z rozsądkiem. Nie opanowałem się i wyruchałem siedemnastolatka u niego w pokoju. Pewnie był to jego pierwszy raz, napewno bolą go teraz nogi. Wyżyłem się na nim. Spał znów leżał na mnie. Trzymałem go poniżej talii, miałem dostęp do jego pośladków i tego co ma pomiędzy nogami. Obserwowałem tylko jego ciało, jak oddycha. Wiedziałem, że prędzej czy później dorwę się do niego, ale mogłem jeszcze zaczekać z tym. Choć było to dobre wspomnienie. Nie mogłem narzekać, był po prostu dobry. Nie wiem nawet sam jak to określić. Nie na codzień uprawiam sex z ludźmi. Praktycznie nie spałem z nikim. Nie licząc prostytutek w dni kiedy wypada pełnia czerwonego księżyca. Polega ona na tym samym co zwykła pełnia u wilkołaków. Nagłym porządaniu bliskości, nagości innej osoby. Wypada tylko dwa razy w roku ludzkim. Z żadną z dziewczyn z jakimi obcowałem nie całowałem się. Jedyne co robiliśmy to to co było konieczne. Nic innego płaciłem im a one dziękowały za napiwki jakie dawałem. Z nim zupełnie inna historia. Chciałem go całować, pieprzyć i mieć tylko dla siebie. Co się że mną dzieje? Jeśli to sprawka moich zbliżających się urodzin. To wypisuje się z bycia demonem. Zastanawiało mnie czy to prawda. Jedną ręką głaskałem chłopaka po głowie, drugą trzymałem wciąż poniżej talii. W pomieszczeniu nagle pojawiło się czarne światło, kiedy ustało moim oczom ukazał się Lucyfer we własnej osobie. Stał na środku pokoju z kartkami papieru w ręku. Oglądał regał z książkami należący do chłopaka.

- Kain mamy mały prob... - zaniemówił patrząc na mnie

- Z czym ty masz problem? Znowu nie rozumiesz skąd tyle złodzieji się bierze - zapytałem patrząc na kartki jakie przyniósł

- Czy ty spałeś z człowiekiem? - jego wzrok skakał z chłopaka na mnie i ze mnie na niego

- Masz z tym jakiś problem? - spojrzałem na niego pytająco

- Nie, rób sobie co chcesz. Tylko mi pomóż

- Dobra co tam masz? - zapytałem go wyciągąjąc rękę po dokumenty

Przyciągnąłem do siebie chłopaka. Przejrzałem dokumenty, okazało się że były to papiery dotyczące kar dla morderców. Zauważyłem od razu problem, kara osoby, która zabiła dużo więcej ludzi niż zabójca jednej osoby jest dużo niższa.

- Jak to się stało? Przecież pilnuje tego Lewiatan, on zaspał przy pisaniu czy co? - chłopak przez sen położył mi rękę we włosy, spojrzałem na niego - Co ty masz do moich włosów?

- Nie wiem jak do tego doszło, nie wiem co dzieje się z Lewiatanem, jakby zniknął jakieś dwa dni temu. Wysłałem do niego demona, ale on też zaginął - zauważył co zrobił Theo - Masz bardzo miękkie włosy jak widać

- Mam wrażenie, że zrobił sobie wakacje. Poprawie, ty wyślij to tam gdzie trzeba, powinno zadziałać - wytłumaczyłem mu powoli i spokojnie, natomiast Theo wszedł ręką na tors - Mogę to zrobić nawet teraz

- Daj, podyktuje co mam napisać. Muszę raz się tego nauczyć, bo polega nie tylko na tobie spowoduje, że będę Cię odwiedzał dość często i będę zakłucać twoją prywatność - zakończył, patrząc na chłopaka, którego przytulałem - Masz ciekawy gust

- Co ty masz na myśli?

- Spałeś z człowiekiem, nastolatkiem dokładnie. To trochę...

- Jest odemnie o jakieś niecałe dwa lata młodszy, mam 19 lat dla twojej wiedzy

- Pamiętam, czyli on ma około 17. Dobra dyktuj, zniknę zanim się obudzi

Na jego nieszczęście podczas dyktowania chłopak się obudził. Patrzył to na mnie to na Lucyfera. Był czerwony, nie dziwię mu się. Pocałowałem go w czoło i dyktowałem Królowi Piekieł dalej. Zapisywał wszystko. Kiedy skończyliśmy, oddalił się na środek pokoju.

- Pa Kain i dzięki za uratowanie - zwrócił się do Theo - dowidzenia człowieku, którego imienia nie znam - I znikł w swoim czarnym świetle

- Kto to był? - pytanie, którego się spodziewałem - I jak ty go niby uratowałeś? - tego też się spodziewałem

- Lucyfer, dokumentów niektórych ogarnąć nie umie, więc ja to za niego robię. Taka moja praca - patrzył na mnie niebieskimi oczami - Jakiś jeszcze pytanie?

- Coś ty mi zrobił? Mam na myśli przed tamtym - zrobił się cały czerwony

- To tylko było zaklęcie snu. Obserwowałem twojego brata, spotkałem też starego przyjaciela i znajomego, którego rzadko widywałem - zastanawiało mnie czy powiadomić go o wszystkim innym, w końcu uznałem, że nie

- A o co Ci chodziło z jego zachowanie w jakimś barze? - skąd on to wiedział, zdziwiłem się - słyszałem jak o tym mówisz - dodał

- Napewno chcesz wiedzieć?

- Tak

- Obserwując go dodarłem do baru. Rozmawiał ze swoimi znajomymi o tobie jako problemie - jego mina mówiła, że jest w szoku - Jego kolega zaproponował zabicie Ciebie. Twój brat powiedział mu, że policji na głowie to on nie chce. Potem wyszedł bez słowa

- On ma na serio takich dziwnych znajomych

Nie zmienia to jednak faktu, że w jakiś sposób będzie chciał utrudnić życie Theo. Sytuacja z Rose dodatkowo dodaje chłopakowi stresu, przeze mnie. Ma naprawdę stresujące życie.

- Czemu go tak w ogóle obserwowałeś? - jeśli mu powiem, to może źle zareagować

- Planowałem jego śmierć - wypaliłem prosto z mostu

- Jego a nie mnie - zdziwiłem się trochę - Jakbyś mnie zabił wróciłbyś do Piekła, jego śmierć nic by Ci nie dała

- Cóż kiedy wspomniałem Ci o tym, że jeśli zginiesz wylądujesz w Piekle, nie interesował Ciebie ten temat

- Możliwe

- Powiedziałeś, że się zainteresujesz jeśli on umrze i trafi do Piekła - nie pamiętał o tym, był mocno zdziwiony

- Ty to dosłownie odebrałeś? - przesunął się prosto na mojego - Shit - zszedł ze mnie w popłochu

- Możliwe, że zrozumiałem - uśmiechnąłem się - Niepasuje?

- Co?

- Uciekłeś

Zrobił się czerwony jak pomidor. Odwrócił się do mnie plecami. Przytuliłem go od tyłu, zrobiłem mu kolejną malinkę na szyi. Słyszałem jego myśli. Głównie zaniepokojony był zachowaniem brata i moją nagłą zmianą w zachowaniu. Nie dziwiłem mu się, ale nie skomentowałem niczego. Poprostu kontynuowałem przytulanie go. Minęło parę minut zanim obrucił się do mnie twarzom w twarz.

- Czemu inaczej się zachowujesz?

- Zachowuje się tak jak chciałem na początku, ale się powstrzymywałem. Można powiedzieć, że straciłem panowanie nad własnym ciałem

- A te szare oczy znaczą co? Tak dokładnie

- Podniecenie i chcę do stosunku. Przekonałeś się przecież na własnej skórze

- Wiem, czuję tego skutki

Zamilk patrząc mi w oczy. Pocałowałem go, bo co innego mogłem zrobić. Patrzyć się na niego jak głupek nie będę. Odwzajemnił gest. Kiedy skończyliśmy wstał, żeby się ubrać i pójść się umyć. Nieskałamie przyznając się do obserwowania jego każdych ruchów dopuki nie wyszedł z pomieszczenia na korytarz. Sam też się ubrałem.

Mój demon [yaoi]Where stories live. Discover now