Rozdział XXII

117 15 0
                                    

Theo's Pov

Obudziłem się przez dźwięk mojego dzwonka telefonu. Przetarłem oczy. Zauważyłem ciepłe ciało demona pode mną. Wiedziałem, że sam chciałam się z nim pieprzyć i tego nie żałuję, ale czułem jego penisa na udzie. Szturchnąłem Kain'a. Otworzył oczy, spojrzał na mnie i uśmiechnął się. Poczułem jego rękę na pośladku. Powoli schodziła niżej.

- Potrzebuję tylko oddzwonić, maniaku seksualny - widziałam jak powstrzymał śmiech, ale podał mi telefon - Dzięki

Sprawdziłem listę połączeń, ostatnią osobą, która do mnie dzwoniła to moja mama. Kobieta napisała wiadomość, po tym jak nie odebrałem.

Mama: Wrócimy do domu po pracy, spaliśmy w hotelu blisko komisariatu

Po co napisała mi gdzie byli przez całą noc. Przynajmniej wiem, że nie widzieli mnie z nim w łóżku. Tego to ja wyjaśnić bym nie umiał im.

👍:Ty

- To zamierzasz gdzieś dzwonić? - zapytał się mnie, trzymał swoją rękę na moim pośladku

- Jednak nie - chciałem odłożyć telefon na stolik nocny, Kain chwycił go i odłożył za mnie

- Mogłem zrobić to sam - spojrzałem mu prosto w oczy, zaśmiał się - Serio to aż takie zabawne - wywróciłem oczami na jego zachowanie

- Tak - odpowiedział po chwili patrząc na mnie dziwnym wzrokiem

- Co?

- Spotkasz Lucyfera po raz drugi. Tymczasem Ramiela pierwszy raz. Mam nadzieję, że wszystko wyjdzie jak trzeba - A podobno on był tutaj lepszej myśli niż ja

- Nawet jeśli coś pójdzie nie tak, to macie większe szanse niż oni na wygraną

- Oby jednak wszystko poszło zgodnie z planem

- Dobra. Może lepiej byśmy już wstali i się przygotowali do prowokacji, czy tam zasacki. Cokolwiek to tam jest - Kain kiwnął głową, odsuneliśmy się od siebie i wyszliśmy z łóżka po innych stronach

Chwyciłem moją piżamę leżącą na krawędzi łóżka. Demon po prostu pstryknął palcami i był ubrany. Takiej umiejętności mogę mu zazdrościć. Pstryknął poraz kolejny. Tymrazem ja stałem się ubrany. Dosłownie znikąd na moim ciele pojawiły się ubrania, dokładnie to dresy i t-shirt. Nawet ok. Spojrzałem na niego, szedł w moją stronę.

- Dzięki - pocałowałem go przelotnie i przytuliłem

Uśmiechał się tylko. Wziołem swój telefon, sprawdziłem godzinę. Była 07:45. Nie jest to jakoś wcześnie lub późno. Trzeba się przygotować. Musimy zostawić kilka rzeczy kojarzących się z demonami dla aniołów. Tylko co to może być. To wiedzą oni, nie ja. Według Michała Lucyfer przyniesie z Piekła. Oderwałem się z uścisku demona. Musiałem zmienić bandaż, dlatego udałem się do łazienki. Kain poszedł ze mną. Kiedy byliśmy w łazience, to on zmieniał mi bandaż na głowie. A właściwie to zdjął go, posmarował maścią, która pojawiła się w jego dłoni. Była zimna, przez co dotykając mojej skóry była przyjemna. Potem założył nowy bandaż. Zrobił to w taki sposób, że wyglądało to bardziej stabilnie niż moje. Plus nałożył jeszcze jedną warstwę, równie stabilną jak poprzednia. W międzyczasie zażyłem tabletkę przeciwbólową. Mimo iż nic mnie co prawda nie bolało, ale zrobiłem to na wszelki wypadek. Zeszliśmy na dół, gdzie musieliśmy czekać na resztę, aby omówić ponownie plan. Usiedliśmy na kanapie, co prawda to on usiadł, a ja na jego kolanach, ale to szczegół. Przez prawie pół godziny opierałem głowę na torsie mężczyzny, przysypiając. Myślałem, że tam zasnę, ale słyszałem jak Kain czyta po cichu dokumenty, pewnie jego pracę. Zrozumiałem z tego tylko tyle, że demony często uciekają z Piekła w różne strony. Ziemia, częściej wybierana albo Niebo, mniej wybierana, ale tam uciekają te zakochane w aniołach. Przynajmniej tak komentował demon.

- Zostawisz tą pracę? - usłyszeliśmy nieznajomy nam głosy, tak bynajmniej wywnioskowałem z reakcji mężczyzny. Zobaczyłem Michała stającego obok innego anioła - Ramiel - anioł przedstawił się dotykając jednocześnie dłonią klatki piersiowej

- Już odkładam - Kain psryknął palcami, wszystkie papiery zniknęły natychmiast - Miło poznać

- Miło - przytaknąłem śpiącym głosem, usłyszałem cichy śmiech Michała - Co?

- Nie wyspałeś się? - kiwnąłem głową w odpowiedzi, zauważyłem spojrzenie jakie Michał rzucił w stronę Kain'a

Niby było ono pytające, ale można było wyczytać w nim, że domyśla się co mogło się stać. Po chwili za aniołami pojawił się znajomy mi trochę mężczyzna. Lucyfer z woreczkiem, średniej wielkości. Zauważył, że patrzyłem na niego, uśmiechnął się dość przyjaźnie.

- Gdzie mam to rozłożyć? - zapytał, przestraszył anioły, które odwróciły się z rozłożonymi skrzydłami - Spokojnie. Ja się tylko pytam - uśmiech zszedł z jego twarzy, patrzył na archanioły trochę jak na wrogów, ale głównie z obojętnością

- Najlepiej po całym domu, w różnych miejscach - odezwał się Ramiel, który obserwował Lucyfera bardzo uważnie

- Dobrze - demoniczny król spojrzał na Kain'a i mnie, jakby na coś czekał

On chce abyś mu pozwolił to zrobić

Usłyszałem nadal patrząc na Lucyfera, który na demona nie wyglądał. Dla mnie był bardziej czymś z pogranicza demona i upadłego anioła. Wiedziałem dla czego tak jest, słyszałem coś o tym od babci, uwielbiała czytać Biblię i jakieś dotatkowe treści chrześcijańskie. Były one głównie o tym jak demony są źle, a ich król to były anioł buntownik, który został pokonany i wrzucony do Piekła, nad którym obiął władzę. Kiwnąłem mu głową.

Zabrał się za rozkładanie przedmiotów. Teleportował się po całym moim domu. Michał wyglądał nieswojo. Ramiel starał się zachować spokój. Oboje nie byli zbyt pewni wiedząc o obecności Lucyfera blisko.

- Dasz radę rozmawiać z nimi, skoro jesteś zmęczony? - Michał patrzył na mnie dość zmartwiony

- Dam. Spokojnie - odpowiedziałem, Ramiel skupił swój wzrok na czymś za mną

- Oby, nie zorientowali się, że to tak trochę pułapka - Kain szepnął, patrząc na Lucyfera na piętrze

Oby

Odezwał się kolejny głos w mojej głowie, nie mój. Rozejrzałem się wzrokiem, utkwiłem go w Lucyferze. Uśmiechał się, to jego głos. A więc on też może rozmawiać ze mną w myślach.

Przez kilka następnych minut panowała dziwna cisza. Lucyfer rozkładał przedmioty po domu. Michał jak go zobaczył, odwracał wzrok. Ramiel robił coś ala medytacja. Miał zamknięte oczy, powoli oddychał, stał się zrelaksować. Jego skrzydła przestały wykonywać gwałtowne ruchy. Kain starał się nawiązać z Michałem konwersacje, słabo mu szło. Ja siedziałem i obserwowałem wszystko.

Lucyfer

Tak?

Możesz przynieść mi telefon z pokoju. Proszę

Dobrze, przyniosę

Po chwili obok mnie pojawił się demoniczny król trzymający mój telefon. Podał mi go. Kątem oka zauważyłem zdziwienie na twarzy Michała. Nie wiedział, że kontaktuję się ze mną w myślach. Michał po chwili ma neutralny wyraz twarzy.

Włączyłem telefon, aby sprawdzić czy Rose czegoś mi nie napisała. Miałem rację.

Rose: Przyjdę do Ciebie dzisiaj, ok?

Mój demon [yaoi]Where stories live. Discover now