Rozdział 37: Na krawędzi

En başından başla
                                    

Teraz siedziała skulona w kącie komnaty, oddychając ciężko po kolejnym napadzie furii. Wokół niej panował kompletny bałagan - podłoga usiana była odłamkami porcelany, a meble poprzewracane i połamane.

Jak zwykle do komnaty weszły służące. Bez słowa zabrały się za sprzątanie tego chaosu.

Jedna z sióstr uklękła i zaczęła ostrożnie zbierać odłamki rozbitej filiżanki. Lily przyglądała jej się, coraz bardziej zirytowana jej obecnością.

- Zostaw to! - warknęła w końcu do dziewczyny.

Służąca drgnęła nerwowo, ale nie przestała sprzątać.

- Wybacz pani, ale przykazano nam posprzątać - odpowiedziała cichym, drżącym głosem, wciąż zbierając odłamki.

- Powiedziałam, zostaw to! - wrzasnęła Lily

Dziewczyna podskoczyła przestraszona i upuściła trzymane w dłoniach kawałki porcelany.

- To jest ostre - powiedziała druga siostra ostrzegawczym tonem. - Możesz się skaleczyć.

Lily spojrzała na nią spode łba, marszcząc gniewnie brwi.

- No to się skaleczę, co ci do tego? - warknęła agresywnie. - Nie obchodzi mnie to.

Dziewczyny wymieniły pełne rezygnacji spojrzenia. Bez słowa powróciły do sprzątania. Jednak Lily nie dawała za wygraną. Ich bierna postawa ją rozjuszała. Chciała zmusić je do reakcji, do okazania jakichkolwiek emocji.

- Nie słyszałyście, co do was powiedziałam? - krzyknęła, wstając gwałtownie. - Wynoście się stąd, natychmiast! Nie chcę was tu widzieć!

Sięgnęła po duży odłamek rozbitego wazonu i z całej siły cisnęła nim o podłogę tuż obok stóp jednej z dziewcząt. Odłamek roztrzaskał się z hukiem, rozpryskując drobne kawałki porcelany.

- Won mi stąd! - wrzeszczała dziko, sięgając po następny kawałek. - Już!

Siostry podskoczyły przestraszone, ale ku jej rosnącej wściekłości nadal się nie odezwały. W milczeniu zebrały trzymane przedmioty i jak najszybciej opuściły komnatę, zamykając za sobą drzwi.

Lily została sama, dysząc ciężko i zaciskając pięści ze złości. Ta ich obojętność doprowadzała ją do szału.

Krzyknęła głośno, przeszywająco, na całe gardło. Jednak nikt nie przyszedł na jej wołanie. Krzyknęła ponownie, po raz drugi, z jeszcze większą rozpaczą. Lecz znów cisza. Zrezygnowana, całkowicie wyczerpana, poszła do łóżka. Nie przejmowała się ostrym bólem, gdy kaleczyła swoje bose stopy na ostrych odłamkach porcelany. Położyła się i zapadła w niespokojny, pełen koszmarów sen. We śnie znów nawiedził ją Eon. Uderzał jej twarz raz za razem. Jego pięść uderzała boleśnie w policzek, potem drugi. Uderzenia spadały jedno po drugim, bez końca. W końcu osłabiona upadła bezwładnie na ziemię. Leżała bezsilna, a on stał nad nią triumfująco i śmiał się. Jego okrutny śmiech rozbrzmiewał w jej głowie. Śmiał się i śmiał, w nieskończoność. Gdy otworzyła oczy z krzykiem, w komnacie panował mrok. Jednak wciąż miała wrażenie, że słyszy jego przeszywający, demoniczny śmiech.

Nie mogła złapać oddechu, czuła jakby jej ciało płonęło żywym ogniem, jak w najgorszej gorączce. Miała niepokojące wrażenie, że on wciąż jest tu, w tej komnacie razem z nią. Wydawało jej się, że Eon czai się gdzieś w mroku, w kącie pokoju, obserwując ją uważnie. Prawie czuła jego obecność, jakby stał tuż obok, choć przecież wiedziała, że go tutaj nie ma. Łzy napłynęły jej do oczu, zamazując wzrok i zaczęła szlochać rozpaczliwie, bezradnie. Krzyczała z całych sił, choć dobrze wiedziała, że jej krzyki i tak pozostaną niesłyszane. Miała przed oczami jego demoniczne, żółte źrenice, które wwiercały się w nią przeszywającym spojrzeniem. I nagle, ku jej przerażeniu, w mroku naprawdę pojawiły się żółte, kocie oczy tuż przed jej twarzą.

Syn Gniewu (18+ zakończona)Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin