Rozdział 6: Otwarte drzwi do piekła

732 50 3
                                    

Lily aż podskoczyła przestraszona i odwróciła się w stronę wejścia do łazienki, a serce na moment zamarło jej w piersi.

W progu stał zdyszany Gareth, emanujący niekontrolowaną furią. Jego twarz była purpurowa ze wściekłości, oczy niemal wyszły z orbit, a usta wykrzywione były w nieprzyjemnym grymasie. Zaciskał kurczowo pięści, gotowy w każdej chwili wybuchnąć gniewem niczym wulkan.

 - Ty głupia suko! - warknął i rzucił się w jej stronę.

Nie tracąc ani ułamka sekundy, Gareth chwycił zawiązany na głowie Lily puchaty ręcznik wraz z mokrymi kosmykami włosów. Z całej siły szarpnął go do góry, brutalnie ciągnąc za wrażliwą skórę.

Lily krzyknęła z bólu. Ręcznik błyskawicznie rozwiązał się, z cichym plaśnięciem opadając na mokre kafelki. Oszołomiona dziewczyna zachwiała się mocno i zrobiła kilka chwiejnych kroków w tył by nie upaść.

Z trudem łapała powietrze, dysząc ciężko. Drżącymi dłońmi próbowała rozmasować piekącą skórę głowy. Nie miała zielonego pojęcia, co tak nagle wprawiło Garetha w tak niekontrolowany szał wściekłości.

 - Chodź tutaj! - krzyknął z furią, po czym chwycił Lily brutalnie za mokre włosy tuż przy skórze głowy.

Bez litości zacisnął palce na kosmykach, szarpiąc nią w stronę sypialni jak szmacianą lalką.

Lily wrzeszczała z bólu, czując jakby czaszka miała jej zaraz pęknąć na pół od naporu. Rozpaczliwie rzucała się i wyrywała na wszystkie strony, lecz chwyt mężczyzny był niczym imadło - nieubłagany i bezwzględny. Z jej oczu popłynęły strumienie łez.

Dotarli do sypialni i Gareth z impetem rzucił bezwładnym ciałem dziewczyny na łóżko.

Lily runęła ciężko na miękki materac łóżka, ukrywając zapłakaną twarz w aksamitnej pościeli. Szlochała cicho, zalaną łzami twarz wtulając w poduszkę. Całe jej ciało drżało ze strachu i bólu.

 - O co ci chodzi? - wykrztusiła ledwo słyszalnie, podnosząc zapuchnięte oczy na oprawcę.

 - O co mi chodzi? Dobrze wiesz! - warknął oskarżycielsko Gareth. - Co to jest?!

Po czym przystawił jej pod sam nos niewielki przedmiot. Jej serce na moment zamarło, gdy rozpoznała telefon od Juliana.

 - Ja... Ja nie... - zaczęła się jąkać ze łzami w oczach, nie mogąc znaleźć słów wytłumaczenia.

Jednak Lily nie zdążyła wydukać ani słowa więcej. Niespodziewany, siarczysty policzek, wymierzony przez Garetha posłał ją na miękkie poduszki. Policzek eksplodował jej tępym bólem, a w ustach momentalnie poczuła metaliczny posmak krwi.

Z gardła Lily wydarł się rozpaczliwy, urywany szloch. Gorące łzy ciekły strumieniami po jej zaczerwienionych policzkach. Nie mogła uwierzyć, że jakoś zdołał znaleźć telefon od Juliana. Przecież tak dobrze ukryła go na samym dnie szuflady, był zasłonięty stertą kosmetyków. On nigdy tam nie zaglądał. Nie rozumiała, jakim cudem go odnalazł.

Niepewnie zerknęła w kierunku toaletki i oniemiała z przerażenia. Dostrzegła bowiem otwartą szufladę wypełnioną kosmetykami - te były porozrzucane chaotycznie, zupełnie jakby ktoś szukał czegoś zawzięcie w ich wnętrzu.

 - Tak, widzisz jaka jesteś? - odezwał się oskarżycielsko, jakby czytał w jej myślach. - Chciałem posprzątać ten bałagan, który zostawiłaś!

Lily natychmiast zrozumiała, o co mu chodziło. Prawdopodobnie odkrył niedbale rzucony tusz do rzęs. Zamiast odłożyć do szuflady, zostawiła go na blacie. A ten sukinsyn grzebiąc bezczelnie w jej rzeczach, trafił przy okazji na ukryty telefon.

Syn Gniewu (18+ zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz