Rozdział 14: Piekielna ruletka

564 48 8
                                    

Eon ponownie wydał z siebie charakterystyczny dźwięk niezadowolenia, cmokając z dezaprobatą. Przypominał w tej chwili surowego ojca, który przyłapał niegrzeczne dziecko na psoceniu i teraz szykował się do ukarania go.

 - Nadal nie nauczyłaś się trzymać języka za zębami i nie odgrywać pierdolonej bohaterki?

Lily znieruchomiała, karcąc się w duchu za to nagłe wtrącenie. Teraz mogła jedynie żałować, że wygłosiła ową desperacką prośbę do Jaxona. Zachowała się zbyt impulsywnie, nie myśląc o konsekwencjach. Z całych sił starała się nie okazać po sobie strachu, chociaż doskonale zdawała sobie sprawę, że jej kolejny akt niesubordynacji z pewnością sprowadzi na nią surową karę. Czekał ją znów ból, być może nawet śmierć.

Eon bezceremonialnie chwycił ją za podbródek, unosząc do góry. Zmusił ją, żeby popatrzyła mu prosto w oczy.

 - Więc tak, martwisz się o los tego swojego przyjaciela? – spytał zjadliwie, mrużąc powieki.

Lily ledwo zauważalnie skinęła głową. Bała się wykonać gwałtowniejszy ruch, żeby przypadkiem nie sprowokować większej agresji z jego strony.

 - Doprawdy, widzę że masz w sobie wiele empatii i troski o innych - stwierdził szyderczo, puścił jej brodę, po czym klepnął ją boleśnie w policzek na pożegnanie.

Lily skuliła się pod tym dotykiem. Miała wrażenie, że palce Eona pozostawiły na jej skórze wypalone piętno. Mimowolnie przeszedł ją dreszcz, a serce zabiło szybciej ze strachu. Co ten potwór zamierzał jej zrobić?

Eon odwrócił się w stronę medyka, spoglądając na niego z zainteresowaniem.

 - Co ty na to, przyjacielu? - rzucił niby od niechcenia. - Czy i ty martwisz się o los tej młodej damy w takim samym stopniu, jak ona o ciebie?

Jaxon wciąż stał bez ruchu tuż przed wyznaczoną linią. Wydawał się nie reagować na jego słowa, pogrążony we własnym świecie. Jednak po chwili powoli odwrócił głowę w ich stronę, spoglądając niewidzącym wzrokiem. Nie potwierdził, ani nie zaprzeczył. Stał tylko w bezruchu, wpatrując się w nicość.

Eon skinął w jego stronę głową, dając tym gestem znać medykowi, by do nich podszedł. Jaxon powoli, niemrawo ruszył w ich kierunku. Stawiał ociężałe kroki, wlokąc nogi jakby ważyły tonę. Cały czas miał spuszczoną głowę, wpatrując się uparcie w ziemię.

Lily obserwowała tę scenę w osłupieniu. Zdumiewał ją zupełny brak widocznej wściekłości ze strony Eona i Welveta, chociaż była pewna, że zostanie ukarana.

Ustawił Jaxona tak, że stał teraz obok Lily. Ich ramiona musnęły się na moment. Dziewczyna wzdrygnęła się na ten przelotny kontakt.

Eon ozłożył szeroko ręce i oznajmił teatralnie:

 - Moi drodzy, mam pewną propozycję... Jedno z was dziś przeżyje – tu wymownie wskazał palcem na dziewczynę. – Podczas gdy drugie umrze – dodał, celując tym razem w stronę medyka.

Lily poczuła jak żołądek podchodzi jej do gardła. Chciała coś odpowiedzieć, zaprotestować, błagać o litość. Jednak strach sparaliżował ją do tego stopnia, że nie była w stanie wydobyć z siebie głosu.

 - A wiecie, co jest w tym wszystkim najwspanialsze? – Eon zawiesił głos, mrużąc porozumiewawczo oczy. – To wasz wybór! Wy wybierzecie, które z was dziś umrze!

Na te słowa Welvet ryknął dzikim śmiechem.

Lily poczuła, jak fala słabości przejmuje kontrolę nad jej ciałem. Kolana nagle zmiękły, nogi stały się ciężkie i miękkie niczym galareta. Zatoczyła się niebezpiecznie, cudem utrzymując równowagę. Jej zmysły płatały jej figle. Świat wokół zawirował szalonym kalejdoskopem barw i kształtów.

Syn Gniewu (18+ zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz